Zgrzyt przed ślubem. Miało być "co łaska", ksiądz chciał 700 zł

Ofiara "co łaska" czy standardowy cennik?
Źródło: TVN24
Zasada z reguły jest taka sama: ksiądz bierze "co łaska", a cennika w parafiach nie ma. W Nowym Dworze Mazowieckim pod Warszawą jest jednak inaczej. Ksiądz chciał określonej sumy pieniędzy za udzielenie ślubu. Kiedy już ją otrzymał, był obrażony. Kuria w zachowanie księdza nie wierzy. Trudno uwierzyć jak takie zachowanie ma się do nauczań papieża Franciszka. Materiał programu "Polska i Świat" TVN24.

Najważniejszy dzień w życiu Bartłomieja i Sylwii zaczął się - można by rzec - niestandardowo.

- Przed samą ceremonią, nie wiem, 10-15 minut przed, kościelny wezwał mnie do księdza, poszedłem. Tam też cała sytuacja się nagrała - opowiadał Bartłomiej Byrski, pan młody. Ślubny kamerzysta wyposażył młodą parę w małe, bezprzewodowe mikrofony, które zanim nagrały małżeńską ceremonię, zarejestrowały coś zgoła bezceremonialnego.

Chodzi o rozmowę pomiędzy Byrskim a księdzem Andrzejem Redmerem z parafii św. Maksymiliana Kolbego w Nowym Dworze Mazowieckim. Z nagrania wynika, że ksiądz poprosił o "ofiarę" w wysokości 700 zł, czyli tyle, ile płacą "wszyscy".

Gdy pan młody powiedział, że ma przy sobie jedynie 500 zł, ksiądz wyraził fakt, że poczuł się... obrażony. - To przykro mi, ja ogłoszę - jeśli tak - powiem, że to jest bez ofiary ślub, no wie pan, proszę mnie nie stawiać w takiej sytuacji... bo pan... bardzo źle ze mną postąpiliście, mi jest bardzo przykro z tego powodu - słyszymy na nagraniu księdza Redmera.

Ślub za darmo, z możliwością złożenia ofiary

W dniach poprzedzających ślub młodzi rozmawiali z księdzem o kosztach, opłacili organistę i kościelnego, wcześniej dali 200 złotych na zapowiedzi. Reszta pozostawała niejasna.- Za każdym razem ksiądz nas informował, że ślubu udziela za darmo, ewentualnie można złożyć jakąś ofiarę - relacjonował Byrski.

Pani Sylwia udała się więc wcześniej do księdza z kopertą, do której włożyła kolejne 200 złotych. Ksiądz miał powiedzieć, że albo ofiara będzie wyższa, albo ślub odbędzie się bez ofiary. Licząca każdy grosz młoda para przyjęła więc tę drugą opcję.

Tuż przed ślubem ksiądz był już bardziej konkretny. - Tak... jest to 700 złotych - odpowiedział ksiądz na pytanie nowożeńca, czy "ksiądz ma cennik?". - Nie chciałem się już denerwować, że tak powiem. W takim dniu, tak, wygrzebałem gdzieś te 700 złotych, które on sobie zażyczył i mu po prostu zapłaciłem - opowiadał Byrski.

Po transakcji ksiądz wyraził obawy o swój stan duchowy. - Proszę zobaczyć. Ja teraz wyjdę i będę się modlił w intencji państwa, będę błogosławił wasz związek. Jaka ta moja modlitwa ma być? - pytał na nagraniu ksiądz. - Jeśli człowiek dostaje po pysku, przepraszam, to nie tak łatwo jest - dodał duchowny.

Mając na uwadze dobro rodziny, pan Bartłomiej postanowił dodatkowo przeprosić księdza, aby ceremonia odbyła się możliwie w tej sytuacji najgodniej.

"W parafiach diecezji płockiej nie ma żadnego 'cennika'"

Ksiądz Redmer odmówił komentarza w tej sprawie. Do incydentu odniosła się zaś płocka kuria diecezjalna, wyrażając ubolewanie, określając nagranie jako niepełne, zmanipulowane i krzywdzące proboszcza.

"W parafiach diecezji płockiej nie ma żadnego 'cennika'. Wierni natomiast składają przy okazji sakramentów ofiary pieniężne. W różnych rejonach diecezji ich wysokość wynika z lokalnych zwyczajów. Ofiara w wysokości 700 zł przekazana proboszczowi z okazji ślubu przez narzeczonego została przez księdza przekazana w całości Caritas na wsparcie najbardziej potrzebujących rodzin. Gdyby nowożeńcy wyrazili takie życzenie, ks. proboszcz zwróci im wymienioną kwotę" - podkreślono w odpowiedzi na prośbę o komentarz.

Para młoda nie chce zwrotu pieniędzy. Jak się wyraziła, chce uczciwego traktowania ludzi, przejrzystego informowania o zasadach panujących w parafii i dowodu przekazania ich pieniędzy na Caritas.

CZYTAJ RÓWNIEŻ NA TVN24.PL

Marek Osiecimski, Michał Chlebowski /tmw/mtom

Czytaj także: