Zarzuty dla demonstrantów, policja oskarżana o brutalność

Po piątkowych protestach przed Sejmem
Źródło: TVN24
- Mieliśmy do czynienia z sytuacją niezwykle dynamiczną, sytuacją, w której została naruszona nietykalność funkcjonariuszy publicznych - powiedział rzecznik komendy stołecznej Sylwester Marczak. Odniósł się też do zarzutów o brutalność policjantów podczas protestów przed budynkiem parlamentu.

- Zachowanie policjantów było profesjonalnie, zdecydowane i takie powinno być - powiedział w sobotę Marczak. Odniósł się w ten sposób do krytyki opozycji i części mediów w sprawie piątkowej interwencji policji podczas protestów przed Sejmem przeciwników ustawy o SN.

"Zachowywały się agresywnie"

- Jeśli chodzi o działanie policjantów, przede wszystkim należy podkreślić, że mieliśmy do czynienia z sytuacją niezwykle dynamiczną. Sytuacją, w której została naruszona nietykalność funkcjonariuszy publicznych - podkreślił Marczak. Jak dodał, zatrzymano cztery osoby "nie za to, że protestowały, tylko za to, że zachowywały się agresywnie".- Jeden z nich miał uderzyć policjanta, kolejne osoby miały szarpać policjanta i rzucać w nich przedmiotami. W takiej sytuacji wymaga się od policjantów zdecydowanego działania i takie zdecydowane działanie było. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że te osoby stawiały czynny i bierny opór, konieczne było użycie środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej i policjanci zrobili to w sposób zdecydowany i prawidłowy - oświadczył rzecznik KSP.Jak zauważył, takiego zachowania wymaga się od policjantów w sytuacjach wyjątkowych, a taką sytuacja było zachowanie protestujących pod Sejmem. - Gdyby te osoby zachowywały się zgodnie z prawem, nie byłoby konieczności interwencji policjantów - ocenił.Marczak, odnosząc się do wypowiedzi świadków zdarzeń przed Sejmem dotyczących brutalnego potraktowania protestujących, mi.in. kopania ich przez policjantów, powiedział, że są to nieprawdziwe informacje. - Ewidentnie widać to na nagraniach z interwencji policji dostępnych w mediach - zauważył.

"Widziałam jego siniaki"

Marczak był też pytany o interwencję w sprawie zachowania Dawida Winiarskiego, którą komentowali świadkowie zdarzenia, w tym posłanka Joanna Scheuring-Wielgus Liberalno-Społeczni). Posłanka mówiła w sobotę w "Faktach po Faktach" w TVN24, o tym, jak odnalazła uczestnika demonstracji w szpitalu, gdzie trafił po interwencji policji.

- Dawid był w kołnierzu (ortopedycznym - red.). Był nieruchomy, był z temblakiem na ręku. Widziałam jego siniaki, zadrapania - relacjonowała posłanka.

- Policja sobie chyba zaplanowała, że spośród manifestantów, którzy byli przed Sejmem, wyłowić kilka twarzy, które zna z różnych protestów. Czterech chłopaków, których wyprowadziła brutalnie z tłumu, skuła w kajdanki wprowadziła na teren Sejmu i tam pobiła. Dwie osoby zostały bardzo mocno i dotkliwie pobite przez policjantów i wywiezione do pobliskiego szpitala. Są na to dowody - podkreśliła posłanka.

Rzecznik KSP powiedział, że komentarze tego typu "są niepoważne". Dodał, że traktuje je "jako pomówienia policjantów". - Często są one próbą obrony przegranej sprawy. Bo jak inaczej bronić się przed zarzutem naruszenia nietykalności policjanta? - zaznaczył. - Na tę chwilę nie mam takiej informacji, by wpłynęła jakakolwiek skarga na zachowania policjantów - podkreślił.

"Ma możliwość kontaktu"

Pytany o doniesienia medialne, że policja nie chciała udzielać informacji na temat stanu zdrowia Winiarskiego i tego, w jakim szpitalu się znajduje, powiedział, że jest to "kolejna informacja, która jest nieprawdziwa".

- Osoba zatrzymana ma możliwość kontaktu z adwokatem, takie też żądanie było ze strony Dawida Winiarskiego, o kontakt - zaznaczył. Dodatkowo, jak powiedział Marczak, osoba zatrzymana ma możliwość wskazania osoby, która powinna być poinformowana o zatrzymaniu, z czego Winiarski nie skorzystał. - Nieudzielanie informacji na temat Winiarskiego wynikało z braku wskazania odpowiedniej do tego osoby - dodał.Marczak odniósł się także do krytyki piątkowej interwencji policji przez opozycję, m.in przez Andrzeja Halickiego (PO), który napisał na Twitterze: "to już nie jest policja, bo ta była powołana dla bezpieczeństwa obywateli (ustawa o policji art. 1). Tu działa pisowska milicja jako agencja ochroniarska władzy, w dodatku nielegalnie".- W przypadku gdy policjanci podejmują interwencje w związku z naruszeniem prawa, co więcej wykonując tę interwencję również opierają się o prawo, powyższe porównania są co najmniej niezrozumiale. Zachęcam do rozwagi w wypowiedziach. W przeciwieństwie do wielu komentujących policjanci podczas interwencji panują nad emocjami. Mam ogromny szacunek do ich opanowania i profesjonalizmu - podkreślił Marczak.

"Naruszenie nietykalności"

Marczak poinformował PAP, że wszystkie cztery osoby zatrzymane usłyszały zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego, policjanta, na podstawie art. 222. Grozi im odpowiedzialność karna 3 lat pozbawienia wolności.Demonstracja przeciw zmianom w sądownictwie - zorganizowana m.in. przez Obywateli RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet i Komitet Obrony Demokracji - trwa przed Sejmem od środy.W piątek Sejm uchwalił przygotowaną przez PiS nowelizację ustaw m. in. o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. Chodzi między innymi o zmiany procedur wyboru I prezesa SN i kwestie obsady stanowisk w tym sądzie. Za głosował klub PiS, przeciw był klub Kukiz'15, zaś kluby PO, Nowoczesnej i PSL-UED nie wzięły udziału w głosowaniu. Teraz ustawą zajmie się Senat.

PAP/ran/pm

Czytaj także: