W burzliwej atmosferze miejscy radni uchwalili plan zagospodarowania przestrzennego dla kilku działek na Kabatach. Plan ważny, bo nakazujący m.in. powstanie potrzebnej w tej okolicy nowej szkoły. Jednak problem polega na tym, że wojewoda wydał już pozwolenie na budowę dla tego terenu i nie dotyczy ono placówki oświatowej, lecz bloków mieszkaniowych.
51 głosów "za" pozwoliło na uchwalenie planu dla rejonu ul. Zaruby na Kabatach. Jego podstawowa funkcja jest jednoznaczna - zakłada "usługi oświatowe, w szczególności szkoła podstawowa z zapleczem sportowym, przedszkole".
Kabaty potrzebują placówki oświatowej. Nowe bloki rosną, jak grzyby po deszczu. Pojawiają się kolejne młode rodziny z dziećmi, które już są, albo za moment będą w wieku szkolnym.
Teren, o którym mowa, liczy około 1,7 ha. Znajduje się blisko Lasu Kabackiego, za hipermarketem Tesco, u zbiegu ul. Zaruby i Iwanowa. O tym, że miała tu powstać szkoła mówiło się od dawna, a jej burzliwą historię opisywaliśmy na tvnwarszawa.pl. Funkcję oświatową wpisano tutaj w planie przestrzennym już w 2008 roku.
"Plan jest bezcelowy"
Jednak część tego terenu należała do prywatnego właściciela, który ten plan zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten przyznał im rację i zapisy unieważnił. Inwestor, którym jest firma Bond Investment, uzyskał w sierpniu tego roku pozwolenie na budowę na tym terenie bloku wielorodzinnego. Pozwolenie obowiązuje do dziś i – jak stwierdził na czwartkowej sesji sam inwestor – powinno być respektowane przy uchwalaniu planu.
- Pozwolenie, które ma inwestor uniemożliwia realizację celu oświatowego na tym terenie – powiedział Maciej Furgalski z firmy Bond Investment. Przekonywał, że "uchwalanie planu jest bezcelowe". - Ten teren nie należy do miasta. Są tam również części prywatne. Ich ewentualny wykup będzie się wiązał z dużymi kosztami dla miasta - dodał.
Czy w takim wypadku nowy plan w ogóle może pomóc?
Może, ale pod pewnymi warunkami. - Pozwolenie na budowę zostało wydane, ale nie jest jeszcze prawomocne. W imieniu miasta złożono do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wniosek o jego uchylenie – poinformował wiceprezydent Michał Olszewski.
Decyzja sądu jest teraz kluczowa. Jeśli unieważni wydane przez wojewodę pozwolenie, miasto będzie miało otwartą drogę do negocjacji z firmą Bond Investment.
- Już 24 października odbyłem spotkanie z przedstawicielami inwestora, gdzie rozpatrzyliśmy różne wyjścia z tej sytuacji. Mamy wyznaczony pewien pakiet nieruchomości, który może być przeznaczony do ewentualnej zamiany. Ten wyraził już wstępną zgodę. Czekamy więc na wyrok WSA – dodał Olszewski.
Spór burmistrzów
O ile miejscy radni byli w sprawie planu stosunkowo zgodni i w przeważającej większości zagłosowali "za", tak między byłym a obecnym burmistrzem Ursynowa rozegrała się słowna polityczna bijatyka.
- Można się cieszyć, że obronimy kawałek miasta pod oświatę, to ważne dla Kabat, ale nie da się ukryć, że w tej sprawie zawiódł obecny burmistrz Ursynowa – powiedział Guział. Przekonywał, że już w 2011 roku alarmował w sprawie budowy szkoły na Kabatach, ale jego pismo w tej sprawie "zaginęło w ratuszu". – Czekaliśmy na ten plan pięć lat. Dlaczego tak długo? – pytał.
Burmistrz nie może wprawdzie uchwalać planu, ale może dopingować. Pytanie, jak obecny burmistrz dopingował Biuro Architektury? Nie dopingował. Sprawa wymknęła mu się spod kontroli. Jest złym negocjatorem i złym burmistrzem – punktował.
Robert Kempa nie pozostał dłużny. - Jeśli ktoś zawiódł, to tylko i wyłącznie zarząd prowadzony przez pana – odpowiedział Guziałowi.
Kempa powiedział, że jego zarząd starał się o zamianę gruntów tak, aby na Kabatach można było wybudować nowy obiekt oświatowy. Tymczasem były burmistrz nie zrobił nic, choć już od 2011 roku wiedział, że deweloper chce pod Lasem Kabackim budować bloki.
- Liczę na to, że po uchwaleniu planu i zamianie gruntów będzie można wybudować placówkę oświatową – podsumował.
kw/mś