Zaginiony obraz Matejki trafi pod młotek

Obraz trafił do Polski z Ameryki Południowej
Źródło: TVN24

Do niedawna uznawany za zaginiony, obraz "Zabicie Wapowskiego" autorstwa Jana Matejki trafi w czwartek pod młotek w jednym z warszawskich domów aukcyjnych.

Przyjść i podziwiać może każdy, bo przedaukcyjna wystawa jest ogólnodostępna. Dzieło Jana Matejki każdy może też nabyć, choć tu pojawia się jeden, dość istotny problem. Jego cena wywoławcza, to niemal dwa i pól miliona złotych.

"Zabicie Wapowskiego w czasie koronacji Henryka Walezego" - bo tak brzmi pełny tytuł obrazu - liczy sobie ponad sto pięćdziesiąt lat. Matejko ukończył go jeszcze jako młody artysta, w wieku dwudziestu trzech lat.

"Rozpasanie szlacheckie"

- Przedstawia chwilę po potyczce która miała miejsce w trakcie koronacji Henryka Walezego – opisuje Agata Szkup z domu aukcyjnego UNICUM.

Doszło tam do walki pomiędzy hetmanem Zborowskim i sługą Jana Tęczyńskiego. Kasztelan przemyski Andrzej Wapowski próbował rozdzielić walczących. Zginął sam - od ciosu czekanem w głowę.

- Obraz odnosi się do pewnego rozpasania szlacheckiego – dodaje Agata Szkup.

Przedstawia scenę, w której świadkowie wydarzenia domagają się od króla sprawiedliwości. Zgodnie z ówczesnym prawem, zabicie szlachcica powinno być karane śmiercią. Tymczasem Zborowski - bogaty i wpływowy magnat, przez króla skazany został jedynie na banicję.

- Jest to bardzo ważny obraz. Obraz, który spowodował, że Jan Matejko stał się znanym i bardzo cenionym artystą – ocenia Juliusz Windorbski, prezes domu aukcyjnego UNICUM.

Znaleziony w Ameryce Południowej

Dzieło było prezentowane w 1883 roku na Wawelu i w 1894 we Lwowie, i tyle. Przez kolejnych sto lat obraz był uznawany za zaginiony. Odnalazł się dopiero dziesięć lat temu - w prywatnej kolekcji. - Najprawdopodobniej trafił on do Ameryki Południowej w tkacie wojny w ramach, można powiedzieć - ratowania polskiego dobra narodowego – ocenia Agata Szkup.

Jego nowy nabywca zapewne pozostanie anonimowy. Eksperci przypuszczają, że zapłaci nie mniej niż cztery miliony złotych, a i to będzie cena okazyjna. - Przestaniemy się wreszcie podniecać tym, co się stało na aukcjach w Londynie, czy Nowym Jorku, a będziemy opisywać to cię się stało na aukcji na której został wystawiony tenże obraz – twierdzi Andrzej Starmach z salony wystawowego MARCHAND.

Obraz można podziwiać - za darmo - do ósmego czerwca na wystawie w Domu Aukcyjnym. Później- zapewne zmieni właściciela i nie wykluczone, że na jego kolejną publiczną prezentację - trzeba będzie czekać... kolejnych kilkanaście lat.

Tomasz Pupiec, TVN24/kz/r

Czytaj także: