"Wystawa pokazuje historię, która się nie skończyła". Przyszło 120 tysięcy osób

Wystawa "Obcy w domu. Wokół Marca '68"
Źródło: TVN24
Wystawę "Obcy w domu. Wokół Marca '68" w ciągu pięciu miesięcy zobaczyło blisko 120 tysięcy osób. - Myślę, że te 120 tysięcy osób przyszło dlatego, że wystawa pokazuje historię, która się nie skończyła. To jest dużo więcej niż przeszłość - mówił w TVN24 profesor Dariusz Stola, dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. W poniedziałek wystawę zakończy aukcja oryginalnych polskich krzeseł i foteli z lat 60., które były elementem ekspozycji.

Wystawa pokazuje nie tylko przyczyny, przebieg i skutki antysemickiej kampanii końcówki lat 60., ale także opowiada o osobistych doświadczeniach osób z pokolenia Marca '68. Częścią opowieści są zgromadzone pamiątki i relacje uczestników i świadków wydarzeń.

Jej centralnym punktem jest instalacja inspirowana halą Dworca Gdańskiego. To właśnie stąd, w swoją podróż, wtedy w nieznane, wyjechali Polacy pochodzenia żydowskiego. Kolejne części wystawy opowiadają o życiu emigrantów marcowych po wyjeździe z kraju.

Jak mówił dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, największym zainteresowaniem pośród zwiedzających cieszyły się osobiste historie osób doświadczonych przez wydarzenia Marca '68. Szczególnie trafiały one do młodych ludzi. - To mi pokazywało, że oni znajdują tam coś o sobie - mówił we "Wstajesz i weekend" Dariusz Stola.

"Historia, która się nie skończyła"

Dyrektor przypomniał też, że na wystawie doszło do wielu wzruszających spotkań.

- Spotkały się dwa pokolenia. Ci, którzy w '68 roku mieli po 20-parę lat i właśnie żegnali przyjaciół lub sami wsiadali do pociągu na Dworcu Gdańskim. Wielu emigrantów marcowych przyjechało na 50. rocznicę do Polski. Ale też spotkało się pokolenie, które dziś ma po 20 lat. To było dla mnie najciekawsze, jak mijali się na wystawie, jak patrzyli z różnych perspektyw na Polskę, którą tam pokazujemy - opowiadał prof. Stola.

Zaznaczył też, że cieszy go, że obie te grupy uznały, że wystawa to jest "czymś ważnym i ciekawym". - Myślę, że te 120 tysięcy osób przyszło dlatego, że wystawa pokazuje historię, która się nie skończyła. To jest dużo więcej niż przeszłość - zauważył.

Zdaniem dyrektora, za sukcesem wystawy może stać to, że jej autorzy pozostawili odbiorcom przestrzeń na własne spostrzeżenia i refleksje. - Historia jest zawsze dużo bogatsza niż ją opowiadamy. Staramy się wybierać to, co uważamy, że jest ważne, albo ważne w danym momencie. Zawsze zostawiamy dużo miejsca na interpretację. My nie mówimy: "tak było i tak masz to rozumieć". Mówimy: "zobacz, tutaj są słowa, obrazy i przedmioty z przeszłości i spróbuj sobie pomyśleć, co to był za kraj" - tłumaczył dyrektor.

"Język jest sygnałem wczesnego ostrzegania"

Na wystawie "Obcy w domu. Wokół Marca '68" znalazły się też liczne przykłady języka, który w tamtym czasie funkcjonował w mediach, przemówieniach polityków czy przestrzeni publicznej. Zamierzeniem jej autorów było pokazanie, jak krzywdzące i niebezpieczne jest używanie pewnych zwrotów, dziś określanych "językiem pogardy".

- Moja lekcja jest taka: język jest sygnałem wczesnego ostrzegania. Kiedy patrzymy na język, widzimy zło, które się zbliża. Bo ono najpierw głośno mówi, a dopiero potem zaczyna działać. Więc jeżeli spotykamy we współczesnym języku zdania jakby przeniesione żywcem z '68 roku, to jest to coś niepokojącego - mówił prof. Stola.

I zaznaczył, że pewne sformułowania są używane nadal, mimo że upłynęło już 50 lat od wydarzeń Marca '68. - Pamiętajmy, że w Polsce rządziła partia komunistyczna. To jest fundamentalna różnica - monopartyjna dyktatura kontrolująca wszystkie media oprócz kilku gazet katolickich. Ale z drugiej strony, nie mamy dziś monopartyjnej dyktatury, ale mamy internet. I gros mowy nienawiści w Polsce dzieje się w internecie, w najbardziej wolnym medium świata - wyjaśnił.

"Jak ktoś nienawidzi obcych, to nienawidzi wszystkich"

Gość programu "Wstajesz i weekend" mówił też, że obecnie język wykluczenia dotyczy wielu grup i zagadnień. - Jego gramatyka jest bardzo podobna, czy to dotyczy Żydów, Cyganów, gejów czy muzułmanów. To podobieństwo jest uderzające - zauważył dyrektor muzeum.

Swoje spostrzeżenia odniósł do mentalności Polaków. - Z badań socjologów wynika, że bardzo trudno być ksenofobem selektywnym. Jak ktoś nienawidzi obcych, to nienawidzi wszystkich. Mam kłopoty z wytłumaczeniem tego Izraelczykom, że w Polsce antysemici nienawidzą też muzułmanów. Bo w Izraelu (nienawidzi się - red.) albo jednych, albo drugich. A u nas okazuje się, że można nienawidzić jednych i drugich - stwierdził.

Finisaż wystawy z aukcją

Wystawę "Obcy w domu. Wokół Marca '68" można oglądać do poniedziałku (24 września). Władze muzeum zdecydowały się, by w związku z nadchodzącym zakończeniem, w niedzielę wstęp na nią był wolny.

Koniec wystawy "Obcy w domu. Wokół Marca '68"
Koniec wystawy "Obcy w domu. Wokół Marca '68"
Źródło: M. Starowieyska / Muzeum POLIN

Dodatkowo w poniedziałek o godzinie 19 odbędzie się aukcja oryginalnych polskich krzeseł i foteli z lat 60. Meble te były częścią scenografii na wystawie. Dochód z aukcji zostanie przeznaczony na rzecz Kuchni Konfliktu. To restauracja współtworzona przez migrantów i uchodźców przebywających w Polsce.

Wydarzenia Marca '68

8 marca 1968 roku na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego odbył się wiec protestacyjny w związku ze zdjęciem przez władze komunistyczne wystawianych w Teatrze Narodowym "Dziadów" Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka oraz relegowaniem z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Zgromadzeni na wiecu studenci zostali brutalnie zaatakowani przez oddziały milicji oraz tak zwany aktyw robotniczy.

Zapoczątkowało to tak zwane wydarzenia marcowe, czyli falę studenckich protestów oraz walkę polityczną wewnątrz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, rozgrywaną w atmosferze antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy. W ich wyniku w latach 1968-69 z Polski wyemigrowało kilkanaście tysięcy osób pochodzenia żydowskiego.

kk/PAP/b

Czytaj także: