Wyroki dla policjantów skazanych za współpracę z laweciarzami

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał cztery osoby zamieszane w układ między byłymi policjantami i pracownikami firm holujących samochody. Mundurowi informowali laweciarzy o kolizjach drogowych i mieli przyjmować za to korzyści finansowe.

Część oskarżonych - trzech policjantów oraz pracownik firmy holującej pojazdy - zdecydowała dobrowolnie poddać się karze. Wyrok w ich sprawie właśnie zapadł.

Oskarżony policjant Grzegorz A. został uznany za winnego i skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. W czasie "próby" ma być pod stałą kontrolą kuratora. Jego kolega, Sylwester K., ze Stołecznego Stanowiska Kierowania Komendy Stołecznej Policji został skazany na rok pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 2 tysięcy złotych. Karę pozbawienia wolności sąd zawiesił policjantowi na dwa lata. Mężczyzna ma się w tym czasie leczyć psychiatrycznie i poddać kuracji odwykowej.

Na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazany został również funkcjonariusz Marcin B. Musi on także zapłacić grzywnę.

Z kolei pracownik firmy holowniczej Marcin S. został skazany na rok kary zawieszonej na 3 lata i 15 tysięcy złotych grzywny.

Wyrok jest nieprawomocny.

Proces w lipcu

Pozostałych funkcjonariuszy i laweciarzy czeka proces, który rusza w lipcu. Według prokuratury, proceder sprzedawania informacji o wypadkach i kolizjach między KSP a holującymi trwał od 2011 do kwietnia 2017 roku, kiedy wszyscy zostali zatrzymani.

Za pomysłodawcę śledczy uznają policjanta Piotra R. "Został on oskarżony o 13 przestępstw. Przekazywał innym oskarżonym w tej sprawie funkcjonariuszom swoje kontakty z pracownikami firm holowniczych, telefony komórkowe, na bieżąco instruował ich, kiedy i na jakie numery telefonów przesyłać informacje, przekazywał im też korzyści majątkowe pobierane od przedstawicieli firm holowniczych" – poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Na początku Piotr R. miał działać w ten sposób sam, później włączył do współpracy Sylwestra K., a gdy interes się rozkręcił, także funkcjonariuszy Grzegorza A. oraz Marcina B. i dwóch pracowników cywilnych: Andrzeja B. oraz Tomasza O. Początkowo dostawali 100 złotych za informację przekazaną laweciarzom, później mieli umawiać się na stałą współpracę i ustalano abonamenty miesięczne.

"Utrudnienie śledztwa"

Zarzuty w tej sprawie usłyszał także Robert K., który pomógł kolegom z SSK KSP, udostępniając służbową radiostację. - Został oskarżony o utrudnianie śledztwa - mówi Łukasz Łapczyński rzecznik Prokuratury Okręgowej.

Sprawa wyszła na jaw we wrześniu 2016 roku. Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji zwróciło się do Sekcji Administrowania Systemu Wspomagania Dowodzenia Wydziału Dyżurnych KGP. BSW chciało wiedzieć, jakie dane policjanci z SSK KSP sprawdzają w systemie. Pytanie trafiło do eksperta Sekcji Dariusza C., prywatnie bliskiego znajomego Andrzeja B. Dariusz C. po zapoznaniu się z pismem ostrzegł Andrzeja B. o prowadzonych czynnościach, dodając, że w kręgu zainteresowania pozostaje też jego syn Marcin. Andrzej B. poinformował z kolei o tym Piotra R.

- Dariusz C. został oskarżony o utrudnianie śledztwa - mówi prok. Łapczyński.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do śródmiejskiego sądu na początku roku. Już wtedy wszyscy podejrzani zostali wydaleni ze służby.

Wśród osób objętych zarzutami znalazło się czterech funkcjonariuszy policji oraz dwóch pracowników cywilnych Stołecznego Stanowiska Kierowania Komendy Stołecznej Policji . Jak poinformował w styczniu prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, oskarżeni zostali oni o przekroczenie uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Przekazywali osobom zajmującym się holowaniem pojazdów informacje z policyjnej bazy informatycznej o lokalizacji kolizji i wypadków na terenie Warszawy” - mówił w styczniu Łapczyński.

Czterem laweciarzom zarzucano z kolei udzielenie funkcjonariuszom publicznym korzyści majątkowych. - W okresie objętym zarzutami przekazali funkcjonariuszom publicznym korzyści majątkowe w łącznej kwocie ponad 50 tys zł – dodał rzecznik.

Śmierć na pasach

Według naszych źródeł, które chcą pozostać anonimowe, całe śledztwo wiąże się z głośnym przypadkiem śmiertelnego potrącenia nastolatki przez pirata drogowego na Pradze. Latem ubiegłego roku 26-letni Kamil G. sportową hondą wjechał w 14-latkę na skrzyżowaniu ulic Targowej i Kijowskiej.

- Śledczych, którzy pracowali nad tą sprawą, frapowało, że miał kontakty wśród policjantów. Przekazali o tym informacje właśnie do BSW - ujawnił kulisy nasz rozmówca.

Okazało się, że sprawca wypadku sam zajmował się biznesem holowniczym. Dlatego funkcjonariusze biura tropiącego nieuczciwych funkcjonariuszy wzięli pod lupę wszystkich kolegów pracujących na stanowisku kierowania komendy stołecznej.

Śledztwo policji wiąże się z głośnym przypadkiem śmiertelnego potrącenia nastolatki przez pirata drogowego w ubiegłym roku na Targowej na Pradze:

Sprawa Kamila G.

Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Śmiertelne potrącenie na Targowej
Śmiertelne potrącenie na Targowej
Teraz oglądasz
4,5 roku więzienia dla Kamila G.
4,5 roku więzienia dla Kamila G.
Teraz oglądasz
Ruszył proces Kamila G.
Ruszył proces Kamila G.
Teraz oglądasz
O śmiertelnym wypadku na Targowej
O śmiertelnym wypadku na Targowej
Teraz oglądasz
Świadek wypadku na Targowej
Świadek wypadku na Targowej
Teraz oglądasz

Sprawa Kamila G.

PAP/kz/r

Czytaj także: