Przypomnijmy: w lutym stołeczna drogówka chwaliła się systemem wspomagania obsługi zdarzeń drogowych. Policja została wyposażona przez ratusz w pięć zestawów pomiarowych przypominających urządzenia którymi posługują się geodeci. Elementami zestawu są m.in. nowoczesne kamery 3D.
- Ten sprzęt skróci pracę, dzięki czemu będzie można szybciej udrożnić ruch - przekonywała wówczas Ewa Gawor, dyrektor miejskiego biura bezpieczeństwa.
Pomagają tylko na skrzyżowaniach?
W poniedziałek się to nie udało. Po zderzeniu pięciu aut na moście Poniatowskiego centrum stanęło w wielkim korku. Sięgał on Dworca Centralnego, autobusy nie mogły wyjechać z okolicznej pętli. Przejazd blokowały rozbite samochody. Dlaczego nie użyto nowoczesnego urządzenia, którym dysponuje drogówka?
- Wczoraj było wiele zdarzeń drogowych i nie wszędzie te sprzęty mogły być, a mamy ich jedynie pięć - odpowiada Robert Opas ze stołecznej policji, ale nie wskazuje, które kolizje były dla policji istotniejsze.
Czy zdarzenie na moście nie powinno być priorytetem? Według Opasa niekoniecznie. - Te sprzęty niewiele przyspieszają pracę na prostych drogach, takich jak most Poniatowskiego. Potrzebne są głównie przy wypadkach na skrzyżowaniach - tłumaczy nasz rozmówca.
Musieli wzywać lawety
Policjant twierdzi ponadto, że gdy w zderzeniu bierze udział większa liczba aut, przestojów ciężko uniknąć.
- W przypadku Poniatowskiego głównym powodem tego, że prace na miejscu trwały ponad dwie godziny było to, że w wypadku brało udział aż pięć samochodów. Najpierw trzeba było wszystkie spisać, potem wzywać lawety do tych, które nie mogły odjechać - tłumaczy Robert Opas.
Tak w lutym drogówka chwaliła się nowym sprzętem:
Miasto za sprzęt zapłaciło 350 tys. zł
Zobacz, jak działa i wygląda urządzenie:
Prezentacja nowego systemu stołecznej drogówki
Porównanie tradycyjnej metody i nowego sprzętu
ep/su/b
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl