W zeszłym roku poziom wody w Wiśle spadł do rekordowo niskiego poziomu odsłaniając wiele skarbów. Jednym z nich był metalowy smok, który objawił się na lewym brzegu, na wysokości Stacji Pomp Rzecznych warszawskich wodociągów. W rzeczywistości pod baśniową nazwą kryje się końcówka przewodu, którym czerpano wodę z Wisły od przełomu XIX i XX wieku do 1928 roku. Urządzenia na całej swojej długości wyposażone są w otwory, zaś na końcu mają klapę, w której dostrzec można paszczę.
- Smok został wymontowany z nabrzeża Wisły i przeniesiony na teren Filtrów, gdzie jest nieformalne muzeum warszawskich wodociągów. Nie mógł zostać nad rzeką, bo był zatopiony w mule, można go było podziwiać tylko przy bardzo niskim stanie wody. Ponadto stwarzał zagrożenie dla żeglugi - tłumaczy nam Michał Krasucki, zastępca stołecznego konserwatora zabytków, który nadzorował przeniesienie baśniową bestię na Ochotę.
Były trzy, przetrwał jeden
Do XXI wieku ocalał tylko jeden smok z trzech, które pracowały dla Warszawy. Woda przez nie zasysana była tłoczona żeliwnymi przewodami do położonej 6 km dalej stacji Filtrów. - Układanie dwóch smoków zakończono w 1886 roku, zaś trzeciego - w 1899 roku (dwa z nich usunięto w trakcie prac modernizacyjnych w 1928 i 1934 r.) – opowiadał nam w ubiegłym roku Roman Bugaj, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Z biegiem czasu smoki przestały spełniać swoją rolę. – W ich sąsiedztwie gromadziło się sporo piachu i lodu co skutkowało spadkiem ich wydajności – tłumaczył Bugaj. By wspomóc ich prace najpierw budowano specjalne małe baseny. W końcu w 1928 roku oddano do użytku odkryty zbiornik , tzw. Osadnik Czerniakowski, o pow. ok. 18 ha, który przejął w całości funkcję basenów. W tym roku eksploatacja smoków została definitywnie zakończona.
W latach 60. ich funkcję przejęła tzw. Gruba Kaśka.
"Smoki" nad Wisłą
b/r
Źródło zdjęcia głównego: Michał Krasucki