Do Teatru Narodowego powróciło ikoniczne wykonanie "Dziadów" sprzed 50 lat. Ci, którzy uczestniczyli w prezentacji dźwiękowego zapisu premiery przedstawienia, nie kryli wzruszenia.
Okazja była potrójna: 50. rocznica "Dziadów" Kazimierza Dejmka, 15. rocznica śmierci tego wybitnego aktora i reżysera teatralnego, a także 10. rocznica śmierci aktora Gustawa Holoubka.
Z tych powodów 5 marca w Teatrze Narodowym odbyła się pierwsza prezentacja dźwiękowego zapisu premiery "Dziadów" z roku 1967. Został zrekonstruowany cyfrowo przez specjalistów. To była także okazja do przypomnienia wydarzeń z marca 1968 roku. I brutalnego ataku milicji na studentów.
"Dziś się popłakałam"
- Wydarzeń z 1968 roku nie chce już tykać, tej przeszłości. Ona dzisiaj w teatrze została przypomniana w sposób najwspanialszy, jaki może być, czyli: skromny, prosty, wzruszający, mądry, inteligentny, właściwy dla, podkreślam, ludzi wrażliwych. Jakie wrażenia? Nie mogę się pozbierać i wydawało mi się, że już po śmierci męża jakoś odrestaurowałam. Dziś się popłakałam, wzruszyłam i taki powinien być teatr – nie kryła wzruszenia po poniedziałkowym przedstawieniu Magdalena Zawadzka, aktorka i wdowa po Gustawie Holoubku, wybitnym aktorze, który zasłynął natchnionym wykonaniem wielkiej improwizacji z Dziadów autorstwa Adama Mickiewicza.
"To są te cuda techniki"
- Ja dzisiaj po raz pierwszy wysłuchałem "Wielkiej Improwizacji". To są te cuda techniki, ta pamięć techniczna - mówił z kolei aktor Olgierd Łukaszewicz.
Jak mówił, zapamiętał protesty w Krakowie w marcu 1968 roku. - Dzisiaj ze wzruszeniem wysłuchałem mistrza słowa, już nie ma takiego teatru, w którym tak słowo byłoby istotnym komunikatem - przekonywał aktor.
- Dzisiejszy wieczór to jest wielkie wzruszenie, wszyscy się połączyli. Myślę, że ta pamięć o tym czasie, dla tych którzy tego nie znają, jest bardzo ważna. Jestem poruszona tym wszystkim. Wszystko na nowo stanęło przed oczami – opowiadała aktorka Maja Komorowska.
W podobnym tonie wypowiadał się dziennikarz Jerzy Kisielewski. - Można by powiedzieć, że zapis dźwiękowy spektaklu teatralnego to tylko, ledwie jeden element tego, ale wystarczyło zamknąć oczy. I to było coś niezwykłego - stwierdził.
Uroczysty wieczór poświęcony "Dziadom", Dejmkowi i Holoubkowi poprowadził Jan Englert.
Wiec na UW
8 marca 1968 roku na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego odbył się wiec protestacyjny w związku ze zdjęciem przez władze komunistyczne wystawianych w Teatrze Narodowym "Dziadów" Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka, oraz relegowaniem z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Zgromadzeni na wiecu studenci zostali brutalnie zaatakowani przez oddziały milicji oraz tak zwany aktyw robotniczy.
Zapoczątkowało to tak zwane wydarzenia marcowe - czyli falę studenckich protestów oraz walkę polityczną wewnątrz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, rozgrywaną w atmosferze antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy. W ich wyniku w latach 1968-69 z Polski wyemigrowało ponad 15 tysięcy osób pochodzenia żydowskiego.
PAP/ran/r