Owczarski podał, że w święta wyjazdów covidowych było w sumie 100. - Najmłodszy pacjent miał siedem miesięcy, najstarszy -ponad 92 lata. To byli pacjenci w 85 procentach niezaszczepieni i - co najgorsze - w bardzo ciężkim stanie. To znaczy, że ci pacjenci lub ich rodziny czekali z wezwaniem zespołów ratownictwa medycznego do ostatniej chwili - powiedział rzecznik pogotowia.
Boją się zgłaszać do lekarza pierwszego kontaktu
Zapytany, czy do dzieci, które miały podobne objawy również bliscy czekali z wezwaniem karetki do ostatniej chwili, odpowiedział: - Tak, to sytuacja, która nas bardzo niepokoi. Niepokoi nas też liczba wyjazdów, ponieważ ze względu na to, iż sytuacja covidowa w Polsce nie należy do łatwych, szpitale są zapełnione - wskazał Owczarski. Dodał też, że pacjenci obawiają się zgłaszać do lekarza pierwszego kontaktu. Wykręcają za to numer 112 i proszą o pomoc pogotowie. - My wsiadamy do karetek z samego rana, wysiadamy z nich 24 godziny później. Ratownicy są bardzo zmęczeni, ponieważ tych wyjazdów jest nawet o 60 procent więcej niż w analogicznym okresie. To pokazuje skalę, z jaką musimy się zmagać - ocenił Owczarski. I nie chodzi tylko o wyjazdy do pacjentów covidowych.
OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Ratownicy są przemęczeni
Jak podał - wyliczenia od 150 do 180 pacjentów covidowych - to sytuacja podobna do tej sprzed roku. - Natomiast dużo jest takich zwykłych wyjazdów, które bardzo często nie wymagają interwencji zespołu ratownictwa medycznego. To niepokojące, ponieważ ten zespół w danym momencie może być potrzebny w zupełnie innym miejscu Warszawy, gdzie zagrożone jest życie i zdrowie pacjenta - stwierdził. I jednocześnie zaapelował, by kierować się najpierw do lekarza pierwszego kontaktu. - Nie traktujmy pogotowia ratunkowego jako przychodni, w której możemy sobie wszystko załatwić. Zespołów ratownictwa medycznego w Warszawie jest 80. Aż i tylko - podsumował.
Zapytany o to, czy nie brakuje karetek, wskazał, że problem leży gdzie indziej. - Liczba wyjazdów ratowników medycznych przekłada się na ich stan psychiczny i fizyczny. Wcześniej mieli czas na wypoczynek. Dzisiaj jest tak, że przychodzą do pracy, wsiadają do karetki i bardzo często dopiero po dyżurze są w stanie z tego ambulansu wyjść - ocenił.
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: mikeforemniakowski / Shutterstock