Do zdarzenia doszło w poniedziałek na ulicy Kijowskiej. Strażnicy miejscy zatrzymali mężczyznę, bo uznali jego jazdę za "niezborną". Podejrzewali go o prowadzenie pod wpływem alkoholu. - Zgodnie z przepisami strażnicy nie mogą zatrzymać kierowcy w ruchu - informuje Jerzy Jabraszko ze straży miejskiej i dodaje, że zatrzymanie odbyło się dopiero, gdy dostawca pizzy zatrzymał się na czerwonym świetle.
Okazało się, że to nie alkohol winny jest niebezpiecznej jeździe. Dostawca powiedział strażnikom, że zażył mefedron.
Mefedron zamiast leków
"Podczas kontroli mężczyzna przyznał, że zmaga się z uzależnieniem. Zaproponował wszystkie posiadane pieniądze w zamian za odstąpienie od interwencji. Tłumaczył, że jeśli o sprawie dowie się policja, nie będzie mógł dalej pracować jako dostawca pizzy" - relacjonują zdarzenie funkcjonariusze. Mężczyzna miał tłumaczyć, że leczy się z narkomanii, pokazując na dowód leki i zapewniał, że "tylko tego dnia" zastąpił je mefedronem. "Miał mu dodać energii w żmudnej pracy za kółkiem" - czytamy w komunikacie prasowym.
Jak wyjaśnia Jabraszko, prowadzenie pod wpływem środków odurzających to przestępstwo. Dlatego straż miejska przekazała sprawę policji.
Autorka/Autor: tvnwarszawa.pl, ab/b
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock