Urzędnicy postanowili zalegalizować dziki parking w okolicy Hal Mirowskich. Dzielnica zapewnia, że nie przekreśla to koncepcji stworzenia tam bardziej atrakcyjnej przestrzeni.
Miasto odzyskało teren przy ulicy Ptasiej, między Pałacem Lubomirskich a Halą Gwardii po wieloletnim sporze prawnym ze Śródmiejską Spółdzielnią Mieszkaniową. W efekcie kilka miesięcy temu zdemontowano blaszane płoty, którymi otoczony był spółdzielczy parking. Pojawiły się też znaki zakazu parkowania, z których kierowcy nic sobie nie robili. Regularnie stawała tam ponad setka aut, najwięcej w godzinach otwarcia bazaru. Ale część pojazdów zostawała na noc, stąd wniosek, że z dzikich miejsc parkingowych korzystali także okoliczni mieszkańcy.
W ostatnich dniach na działce między zabytkowymi budynkami pojawili się robotnicy i ciężki sprzęt. Wysypali działkę tłuczniem, położyli płyty chodnikowe, osadzili krawężniki. - Teren stanowił do tej pory dziki parking - samochody dewastowały okolicę, wjeżdżając nawet na chodnik przy Pałacu Lubomirskich, prowadzący do parku. Celem prac jest zatem ochrona placu przed zniszczeniami - informuje rzecznik urzędu dzielnicy Śródmieście Jakub Leduchowski.
Mówili o skwerze i ekspozycji zabytków
Ale pojawiają się wątpliwości, czy legalizacja dzikiego parkingu jest zgodna z planami wobec tego miejsca?
Wicedyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Wojciech Wagner tak mówił nam o przyszłości terenu: - Zagospodarowanie tego fragmentu placu powinno służyć przede wszystkim ekspozycji Pałacu Lubomirskich i Hali Gwardii. To bardzo efektowne budynki, które są niewykorzystane, szczególnie pałac - najelegantszy obiekt w okolicy.
Wagner widziałby tam zielony skwer, "raczej w stylu francuskim niż angielskim", aby nie zasłaniać zabytków. W podobnym tonie wypowiadał się wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. - Nie przesądzamy, jak powinna wyglądać to miejsce, ale skłaniamy się ku wolnej przestrzeni. Dopuszczamy delikatną zabudowę, mały obiekt służący gastronomii, ale zgodną z urbanistycznymi założeniami osi saskiej - tłumaczył.
To tylko "prace porządkowe"
Czy organizacja parkingu nie przekreśla tych planów? - Realizowane prace mają jedynie charakter porządkowy i w żaden sposób nie kolidują z informacjami przekazanymi przez wiceprezydenta Michała Olszewskiego - zapewnia Leduchowski. - Kwestia docelowego przeznaczenia placu pozostaje otwarta - twierdzi rzecznik.
Prace są realizowane są przez Zarząd Terenów Publicznych i będą kosztować ponad 136 tysięcy złotych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl