Polityczna awantura o dom kultury. "Byliśmy ofiarą próby wywarcia nacisku"

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Wolskie Centrum Kultury
Wolskie Centrum Kultury
Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Wolskie Centrum KulturyMateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

Polityka weszła do Wolskiego Centrum Kultury. Dyrektor Krzysztof Mikołajewski twierdzi, że były zastępca próbował wpływać na jego decyzje personalne i groził wpływami u wolskiego radnego Koalicji Obywatelskiej. A gdy się postawił, instytucja stała się celem licznych kontroli, które miały doprowadzić do jego zwolnienia. W obronie dyrektora stanęli pracownicy. "Nie zgadzamy się na groźby, szantaże i wymuszenia nepotyzmu na Krzysztofie Mikołajewskim" - napisali.

W czerwcu ubiegłego roku dyrektor Wolskiego Centrum Kultury wypowiedział umowę o pracę swojemu zastępcy Tomaszowi Misztalowi. Jak wyjaśnił w piśmie skierowanym we wrześniu do przewodniczącego wolskiej Komisji Rewizyjnej, Misztal próbował wpływać na rozstrzygnięcie konkursu na stanowisko kierownika Działu Promocji i Komunikacji w WCK. "Tomasz Misztal groził mi, że jeżeli nie zatrudnię wskazanej osoby, to radny Wojciech Bartnik (Koalicja Obywatelska - red.) spowoduje, że zostanę odwołany ze stanowiska" - napisał Mikołajewski.

Konsekwencją odmowy miały być kolejne kontrole w WCK, które doprowadzą do dymisji dyrektora. Według Krzysztofa Mikołajewskiego w ostatnim czasie kontrolerzy pojawiali się w kierowanej przez niego instytucji 11 razy.

Dyrektor WCK twierdzi, że działaniom jego zastępcy towarzyszyły "telefony z urzędu, naciski na podwładnych, aby przekazywali mu dokumenty pani I. (ubiegającej się o zatrudnienie - red.) oraz maile samej zainteresowanej". Zaznaczył też, że kandydatka forsowana na stanowisko kierownika miała być bliską znajomą "prominentnych działaczy partyjnych".

"Nie zgadzamy się, żeby zatrudniać nominatów politycznych"

Sprawę nacisków dyrektor zgłosił do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, skąd trafiła ona do wolskiej prokuratury rejonowej. Jak dowiedzieliśmy się od rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandry Skrzyniarz, postępowanie zostało zawieszone. - Śledztwo zostało powierzone w całości do przeprowadzenia właściwej komendzie rejonowej policji - poinformowała.

- To bardzo przykra sprawa, niebywała buta i arogancja. Cała sytuacja wydaje się bardzo transparentna. Tymczasem mamy do czynienia z niepokojącym zjawiskiem. Byliśmy ofiarą próby wywarcia nacisku, czyli czynu opisanego w Kodeksie karnym, a nikt tego nie wyjaśnia - powiedział tvnwarszawa.pl Krzysztof Mikołajewski, odnosząc się do działań władz miasta i dzielnicy. - W dodatku Wolskie Centrum Kultury staje się przedmiotem brutalnego ataku. Nie rozumiemy, dlaczego lokalna kultura jest w ten sposób traktowana - dodał.

WCK było w ostatnim czasie wielokrotnie nagradzane za realizowane projekty i wystawy, nawiązywało też współpracę z cenionymi artystami i instytucjami. Jest doceniane za otwarcie się na potrzeby lokalnej społeczności. Sam Mikołajewski cieszył się opinią fachowca, dobrego organizatora, który stworzył dynamiczną placówkę z ciekawym programem. Ale gdy na jaw wyszły możliwe nieprawidłowości, zaczął się obawiać o swoje stanowisko. - Choć jesteśmy małą, niedoinwestowaną instytucją, bardzo dużo udaje nam się zrobić. Teraz to wszystko jest niszczone. Jesteśmy atakowani, ponieważ nie zgadzamy się, żeby zatrudniać w naszej instytucji nominatów politycznych. I okazuje się, że nie mamy nawet prawa do obrony - nie krył żalu dyrektor.

Radni KO nie dopuścili dyrektora do głosu

Nawiązał w ten sposób do przebiegu nadzwyczajnej sesji rady dzielnicy, którą zwołano w ostatni poniedziałek września. Wolscy radni mieli przyjrzeć się zarzutom kierowanym wobec radnego Wojciecha Bartnika. Pojawił się też wniosek o odwołanie go z funkcji członka komisji rewizyjnej. Jak tłumaczyła radna Aneta Skubida ze stowarzyszenia Wola Mieszkańców, jedna z kontroli w WCK została zainicjowana właśnie przez niego.

- Widzimy bardzo bezpośredni konflikt interesów w tej sprawie. W dodatku, co wydaje się bardzo kuriozalne, w czasie sesji radny głosował w swojej sprawie, a opcja rządząca dzielnicą (KO - red.) dopuściła go do głosu, więc mógł przedstawić swoje wyjaśnienia. Nie zaprzeczył, by wywierał nacisk na dyrektora WCK - relacjonowała radna.

Podczas sesji radni KO odrzucili wniosek o wprowadzenie do porządku obrad wystąpienia dyrektora WCK. Później nie zgodzili się też na odwołanie Bartnika z komisji rewizyjnej. Przeciwnych było 13 osób. Radni Prawa i Sprawiedliwości proponowali, by jego miejsce zajął Kamil Kociszewski ze stowarzyszenia Wola Mieszkańców. - To, co niepokoi w tej sprawie, to z jednej strony bierność zarządu dzielnicy, z drugiej brak reakcji ze strony prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Z dokumentacji przedstawionej radnym przez dyrektora WCK wynika, że już dawno ta sprawa została mu zgłoszona - zaznaczyła radna Skubida.

Przewodniczący klubu radnych KO Kamil Giemza twierdzi, że za niedopuszczenie dyrektora WCK do głosu odpowiadają radni PiS, którzy przygotowali porządek obrad.

- Przede wszystkim należy pamiętać, że nadzwyczajna sesja rady dzielnicy Wola została zwołana przez klub radnych PiS, a zgodnie ze statutem dzielnicy wniosek o zwołanie sesji powinien zawierać porządek obrad wraz z projektami uchwał. Co więcej, do przedstawionego porządku, klub radnych Koalicji Obywatelskiej nie wniósł żadnych uwag. Pozostaje więc pytanie, dlaczego organizatorzy nie przewidzieli takiej możliwości - wyjaśnił Giemza. Przypomnijmy: radni PiS głosowali później za umożliwieniem Mikołajewskiemu wypowiedzi. - Inną sprawą jest, że w opinii naszego klubu warto było poczekać na wyniki kontroli przeprowadzanej w WCK przez miejskie Biuro Kontroli oraz na rozstrzygnięcie sprawy pracowniczej przez sąd pracy - dodał Giemza.

- Dyrektor WCK zgłosił sprawę domniemanych nacisków organom ścigania, jako rada dzielnicy nie mamy uprawnień, jakimi dysponują prokuratura i policja, które zajmują się sprawą od 2019 roku. Gdy znajdzie ona swój finał, na pewno wyciągniemy i wdrożymy wnioski z tych postępowań. Jednocześnie informuję, że radny Bartnik dla dobra funkcjonowania rady dzielnicy sam złożył rezygnację z pracy w komisji do czasu wyjaśnienia sprawy - poinformował Giemza.

Radny Wojciech Bartnik odpierał w rozmowie z tvnwarszawa.pl na stawiane mu zarzuty. - Nie wywierałem nacisków na dyrektora Mikołajewskiego, ani na wicedyrektora Misztala. Minął już rok od momentu zgłoszenia tej sprawy organom ścigania, a ani razu nie byłem wzywany na przesłuchanie. Nie mam też informacji, by moje nazwisko pojawiało się w zawiadomieniu - zaznaczył Bartnik.

Potwierdził też informację o swojej rezygnacji z pracy w komisji rewizyjnej. - Kontrola, która toczy się w WCK ma za zadanie sprawdzenie rozliczenia dotacji celowej na budowę amfiteatru oraz stanu realizacji inwestycji. Została zlecona, ponieważ wątpliwości radnych wzbudziły sygnały o wydaniu znacznej części środków na usługi prawne - wyjaśnił. Zdaniem radnego, dyrektor tej instytucji wprowadza opinię publiczną w błąd w sprawie liczby kontroli. - Obecnie jest mowa o 11 kontrolach w WCK, podczas gdy tak naprawdę tylko jedną kontrolę przeprowadziła komisja rewizyjna rady dzielnicy oraz dwie Biuro Kontroli stołecznego ratusza - stwierdził Bartnik.

Wicedyrektor zwolniony, ale wciąż pozostaje na stanowisku?

Zarzut bierności zarządu dzielnicy pojawia się w tej sprawie również w kontekście zwolnionego wicedyrektora WCK. Jego umowa o pracę wygasła 31 lipca 2019 roku. Ale, zdaniem Mikołajewskiego, do tej pory nie został on formalnie odwołany ze stanowiska. Żeby do tego doszło, konieczne jest uzyskanie opinii władz Woli w tej sprawie. Jej treść nie jest dla dyrektora WCK wiążąca, ale uzyskanie jest obligatoryjne. Dyrektor o nią wnioskował, ale dotychczas nie otrzymał.

O to, dlaczego tak się dzieje, zapytaliśmy rzecznika Woli Mateusza Witczyńskiego. Jak wyjaśnił, gdy 6 czerwca 2019 roku do biura podawczego urzędu dzielnicy dotarło pismo, w którym dyrektor WCK zawiadamiał zarząd o zamiarze wypowiedzenia umowy swojemu zastępcy, ten otrzymał już wypowiedzenie (tego samego dnia). - Ponadto dyrektor WCK, występując o uprzednią opinię zarządu dzielnicy we wspomnianym piśmie, bardzo ogólnie opisał przyczyny uzasadniające rozwiązanie umowy o pracę z wicedyrektorem. Z treścią samego wypowiedzenia zarząd dzielnicy zapoznał się dopiero po lekturze wystąpienia zwolnionego wicedyrektora do prezydenta Warszawy, do którego załączył ten dokument - zaznaczył rzecznik.

- W ocenie urzędu dzielnicy nie jest możliwe wydanie wnioskowanej opinii, bowiem brak jest podstawy prawnej do wydania takiej opinii w sytuacji, gdy do zwolnienia już doszło. Co więcej, wydanie takiej opinii wbrew przepisom statutu WCK, to jest po fakcie zwolnienia, byłoby nie tylko bezprzedmiotowe, ale mogłoby również narazić zarząd dzielnicy na poważny zarzut naruszenia prawa przed sądem pracy - zastrzegł Witczyński. Władze Woli twierdzą jednak, że zwolniony wicedyrektor przestał pełnić swoją funkcję w momencie wygaśnięcia umowy o pracę. - Potwierdził to sąd pracy, przyjmując do rozpoznania odwołanie wicedyrektora w tej sprawie - poinformował Witczyński.

Proces nie został jeszcze zakończony.

Rzecznik podkreśla, że informacje o nieprawidłowościach w WCK przekazywane były na bieżąco do miejskiego Biura Kontroli. Trafiały tam, bo wolscy urzędnicy nie mają kompetencji związanych z załatwianiem skarg i wniosków związanych z działalnością dyrektorów instytucji kultury. - Biuro Kontroli do dnia dzisiejszego formalnie nie zakończyło kontroli w tej sprawie. Jednak po otrzymaniu wystąpienia kontrolnego zarząd dzielnicy, który sprawę zgłoszeń traktuje bardzo poważnie, bezzwłocznie wdroży jego postanowienia - zapewnił nas w ubiegłym tygodniu Witczyński.

Kontrolerzy ratusza w Wolskim Centrum Kultury

Co w tej sprawie zrobił Rafał Trzaskowski? - Prezydent miasta reagował na pisma i sygnały dyrektora Krzysztofa Mikołajewskiego, w celu wyjaśnienia niejasności z dyrektorem spotykała się dyrektorka-koordynatorka Aldona Machnowska-Góra (podlega jej w ratuszu Biuro Kultury - red.). Na pisma kierowane do Biura Kontroli przez Wolskie Centrum Kultury w ramach zastrzeżeń do treści dokumentów kontrolnych i pokontrolnych, biuro udzielało odpowiedzi, zgodnie z zasadą kontradyktoryjności - odpowiedziała rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka.

Dodała jednak, że z powodu trwających od czerwca 2019 roku kontroli w WCK prezydent nie zlecał dodatkowego audytu. - Byłoby to niezgodne z zasadami transparentności i skuteczności postępowania - podkreśliła.

Pracownicy Biura Kontroli mieli sprawdzić, jak w latach 2017-2019 WCK realizowało zamówienia publiczne, czy w sposób prawidłowy wprowadzane były dane do Centralnego Rejestru Umów oraz czy nie ma zastrzeżeń do czynności podjętych przy rozwiązaniu umowy o pracę z wicedyrektorem. Wyjaśnienie tej ostatniej kwestii jest dla Mikołajewskiego sprawą kluczową. Tymczasem wystąpienie pokontrolne nie zawiera oceny w tym zakresie.

- Ze względu na toczące się postępowanie przed sądem pracy w sprawie rozstrzygnięcia sporu w tej sprawie, prezydent wstrzymuje się z oceną podjętych przez dyrektora WCK działań - zastrzegła Gałecka.

"Nie zgadzamy się na groźby, szantaże i wymuszenia nepotyzmu"

W wyjaśnienie wątpliwości wokół WCK włączyli się też miejscy radni Prawa i Sprawiedliwości. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Błażej Poboży, Maciej Binkowski oraz Wiktor Klimiuk zapowiedzieli, że na najbliższej sesji złożą wniosek do komisji rewizyjnej Rady Warszawy o przeprowadzenie kontroli w WCK. Jak tłumaczyli, w ich ocenie jest to jedyny sposób, by ominąć konflikt interesów zachodzący w wolskiej radzie dzielnicy w związku z postacią radnego Wojciecha Bartnika. Apelowali też do prezydenta Trzaskowskiego i szefa warszawskich struktur Platformy Obywatelskiej Marcina Kierwińskiego, by przyjrzeli się sytuacji na Woli.

Wsparcie dla dyrektora Mikołajewskiego okazują też pracownicy Wolskiego Centrum Kultury. "Z przerażeniem obserwujemy, jak władze miasta i dzielnicy nieustępliwie odmawiają nam i naszemu dyrektorowi podstawowych praw do transparentności i uczciwości. Nie zgadzamy się na groźby, szantaże i wymuszenia nepotyzmu na Krzysztofie Mikołajewskim, nie zgadzamy się na takie zasady w naszym domu kultury" - napisali w oświadczeniu na Facebooku. Załączono do niego pismo Związków Zawodowych przy WCK, skierowane do wolskiego ratusza. Ich przedstawiciele przeprowadzili akcję protestacyjną. Na WCK pojawiły się flagi i transparenty, a pracowników poproszono o założenie czarnych ubrań na znak solidarności.

- Jest to sytuacja bardzo trudna dla Wolskiego Centrum Kultury, dla wszystkich pracowników i osób z nami współpracujących. Nie ukrywam faktu, że to dezorganizuje naszą pracę. Z jednej strony ludzie są załamani, ale otrzymujemy też super dużo pozytywnych opinii, deklaracji wsparcia. Organizacje pozarządowe i mieszkańcy mobilizują się i zbierają podpisy w naszej sprawie - mówił Mikołajewski.

W czwartek dyrektor WCK poinformował na Facebooku, że otrzymał od przedstawiciela ratusza mailowe zapewnienie, że prezydent Rafał Trzaskowski nie zamierza pozbawiać go stanowiska.

Próbowaliśmy porozmawiać ze zwolnionym wicedyrektorem Tomaszem Misztalem. - Czekam na wyrok sądu w tej sprawie. Do momentu jej rozstrzygnięcia nie będę się wypowiadał - przekazał.

Autorka/Autor:Klaudia Kamieniarz

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl