Wąchał, palił albo wcierał w dziąsła. Kokaina Dariusza K. budzi wątpliwości

Obrońca Dariusza K
Źródło: TVN24
Dopiero po Wielkanocy warszawski sąd wyda wyrok w sprawie muzyka i producenta oskarżonego o zabicie pieszej na pasach. - Sprawa wymaga namysłu - wyjaśnił sędzia Mariusz Iwaszko.

W środę Sąd Okręgowy w Warszawie zajmował się apelacją obrońców od wyroku skazującego celebrytę Dariusza K. na karę siedmiu lat więzienia. Sąd pierwszej instancji uznał w kwietniu zeszłego roku, że znany muzyk był pod wpływem kokainy, gdy śmiertelnie potrącił na pasach 63-letnią mieszkankę Ursynowa.

Ale obrońcy oskarżonego zaskarżyli ten wyrok, bo nie zgadzają się z opinią biegłego toksykologa, na którego ekspertyzie oparł się sąd.

Zażywał, ale na imprezie

W listopadzie zeszłego roku sąd powołał więc nowego biegłego. A w środę został on przesłuchany przez sąd. Jak już informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, miał on zastrzeżenia do części wniosków, do których doszedł pierwszy biegły. Przede wszystkim do próby obliczenia, kiedy celebryta miał zażyć kokainę. Wśród fachowców w tej dziedzinie przyjęte jest bowiem, że w przypadku narkotyków nie wykonuje się tzw. badań retrospektywnych. Robi się je natomiast w przypadku alkoholu. W środę nowy biegły nazwał te badania "bezsensownymi".

To kluczowe w tej sprawie. Dariusz K. nie kwestionował, że zażywał kokainę. Ale twierdzi, że robił to dzień przed wypadkiem, na imprezie. Tymczasem zdaniem pierwszego biegłego narkotyk przyjął później - 1,5-2 godziny przed wypadkiem.

I na tej podstawie sąd uznał, że K. był w chwili wypadku pod wpływem kokainy, co oznaczało dla niego surowszą karę niż za "zwykły" wypadek oraz surowszy zakaz prowadzenia pojazdów. W tym wypadku - dożywotni.

Nie ma progów dla narkotyków

Ale biegły z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, który w środę stanął przed warszawskim sądem, nie był tak kategoryczny w swoich sądach, jak jego poprzednik. Co prawda stwierdził, że najprawdopodobniej stężenie kokainy w chwili wypadku we krwi przekraczało 20 ng/ml (nanogramy na mililitr), ale jednocześnie przyznał, że są to tylko szacunki i że wśród toksykologów przyjęte jest wydawanie opinii jedynie na podstawie badania po pobraniu krwi (Dariusz K. miał 17 ng/ml).

Toksykolodzy przyjmują, że aby mówić o byciu "pod wpływem narkotyku" stężenie powinno przekraczać 20 ng/ml. Ale jednocześnie przyznał, że w polskim prawie nie zostały wskazane konkretne progi, których nie można przekroczyć, jeśli chce się prowadzić pojazd. Takie progi są jedynie określone dla alkoholu.

Obrońcy muzyka chcieli wiedzieć, czy można wykluczyć, że K. mówił prawdę twierdząc, że spożywał kokainę poprzedniego dnia. I biegły odparł, że nie można. Bo nieznana jest dawka jaką przyjął i sposób, w jaki to zrobił. Co więcej można przyjmować na różne sposoby. - Można wąchać kokainę, można palić, można wcierać w dziąsła. Wtedy wszystko się zaburza - stwierdził ekspert.

Wnieśli o złagodzenie kary

Po wysłuchaniu opinii eksperta adwokaci Tadeusz Wolfowicz i Marcin Kondracki wnieśli do sądu o wykreśleniu z zarzutu art. 178 kodeksu karnego, który mówi o spowodowaniu wypadku pod wpływem środków odurzających.

- W konsekwencji, wnoszę więc o wydatne złagodzenie kary oraz środka karnego (zakazu prowadzenia pojazdów – red.) - podsumował mec. Wolfowicz. Mec. Kondracki zwrócił jeszcze uwagę na orzecznictwo Sądu Najwyższego w podobnych sprawach. Wynika z niego m.in. to, że samo stwierdzenie, że w organizmie kierowcy znajdowały się narkotyki, to za mało. - Konieczne jest ustalenie, na podstawie zachowania oskarżonego, że wystąpiły u niego zaburzenia psychomotoryczne - zwracał uwagę adwokat.

A w tej sprawie sąd żadnych zaburzeń nie stwierdził. Nie wskazali ich ani świadkowie obecni na miejscu wypadku, ani policjanci, którzy zatrzymali Dariusza K., ani lekarz, który go badał.

Prokurator chce aresztu

Prokurator Aleksandra Piasta nie zgodziła się z obrońcami muzyka. Stwierdziła, że jej zdaniem pierwsza opinia biegłego toksykologa nie została podważona. - Nowa opinia pozwoliła na wyjaśnienie wątpliwości. Ale jednocześnie nie podważyła ustaleń sądu pierwszej instancji – podkreśliła prokurator. – Wnoszę o oddalenie apelacji.

Dodatkowo poprosiła sąd, by w przypadku utrzymania wyroku aresztował Dariusza K., który od listopada zeszłego roku jest na wolności, a wcześniej spędził za kratami dwa lata i cztery miesiące.

Sąd ma trzy wyjścia. Może:

- odesłać sprawę do ponownego rozpoznania do sądu pierwszej instancji;- utrzymać wyrok w mocy, bez zmieniania kary;- może go też zmienić, ale tylko na korzyść oskarżonego, bo prokuratura nie składała w tej sprawie apelacji.

Sędziowie zdecydowali, że swoją decyzję ogłoszą już po świętach. - Sprawa wymaga namysłu - wyjaśnił sędzia Mariusz Iwaszko.

Wyrok zapadł w ubiegłym roku:

Dariusz K. usłyszał wyrok

Piotr Machajski

Czytaj także: