W poniedziałek warszawiacy borykali się z rekordowym w tym roku smogiem. Nasz człowiek od zadań specjalnych Lech Marcinczak postanowił wykorzystać te warunki do przetestowania specjalnego czujnika pyłów PM10 i PM2,5. Efekt? Wystarczyło odciąć obieg powietrza z zewnątrz, aby w samochodzie poziom smogu spadł niemal do zera.
Poniedziałek, godzina 12.00, parking na placu Konstytucji. - Poziom PM2,5 wynosi 66, a PM10 - 102 - podaje reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak, odczytując pomiar z czujnika, który ma w aucie (to poziom przekraczający normy, ale daleki od tego, co działo się na zewnątrz).
Włączamy obieg wewnętrzny, zamykamy okna
Z takim wynikiem zaczyna eksperyment. Czujnik stawia na fotelu pasażera, zamyka wszystkie okna i włącza obieg wewnętrzny. - Tak aby powietrze przechodziło i było filtrowane przez filtr kabinowy - tłumaczy.
Na przyspieszonym filmie widzimy, jak wartości PM10 i PM2,5 spadają. Tempo jest zdumiewające, zwłaszcza w przypadku PM10. Wystarcza sześć minut, aby z ponad 100 mikrogramów na metr sześcienny (µg/m3) wskaźnik spadł do zaledwie jednego mikrograma.
Z PM2,5 jest podobnie. Z początkowych 60 µg/m3 również zostaje jeden. To dlatego, że przy zamkniętym obiegu powietrze wielokrotnie przechodzi przez filtr, natomiast w przypadku obiegu otwartego także wpada do samochodu przez filtr, ale tylko jednokrotnie.
Wyłączamy obieg, smog znów w górę
- Niestety wystarczy wyłączyć obieg zamknięty, aby te wartości z naprawdę niskich zaczęły znowu błyskawicznie rosnąć. Powietrze jest zasysane z zewnątrz, co odbija się szybko na jakości tego, czym oddycham w aucie - mówi Marcinczak. Jego słowa potwierdzają odczyty z czujnika pyłów.
Chwilę po odłączeniu obiegu zamkniętego PM10 wzrósł do ponad 70 µg/m3, a PM2,5 - do ponad 40 µg/m3. Niestety przy obiegu zamkniętym szyby dość szybko zaczynają parować, więc siłą rzeczy kierowca jest skazany na wyłączanie go raz na jakiś czas.
Włączenie obiegu zamkniętego nie jest jednak receptą doskonałą - w takiej sytuacji kierowca i pasażerowie zużywają tlen, a w samochodzie rośnie stężenie dwutlenku węgla.
Rekordowy poniedziałek
W poniedziałek smog w Warszawie pobił tegoroczny rekord. Około godziny 11 stacja przy Marszałkowskiej pokazywała 585 µg/m3. To 11-krotne przekroczenie normy wynoszącej ledwie 50 µg/m3.
Po godzinie 13 w rejonie tej samej stacji pomiarowej liczby nieco się poprawiły, ale wciąż były złe: PM10 - 384,3 µg/m3, PM2,5 - 106,4 µg /m3. Natomiast po godzinie 17 stacja pomiarowa wciąż określała poziom PM10 jako fatalny, a PM2,5 - niezdrowy.
We wtorek powinniśmy przygotować się na podobną sytuację. "Jeśli sytuacja meteorologiczna nie ulegnie zmianie, dobowe stężenie pyłu zawieszonego PM10 może przekroczyć we wtorek, 6 marca, warszawski poziom alarmowania (100 ug/m3)" - napisali w komunikacie urzędnicy warszawskiego ratusza.
Jak się chronić?
Przebywanie na dworze podczas dni ze złą jakością powietrza jest szkodliwe dla naszego zdrowia. Szczególnie narażone są osoby starsze, chore, kobiety w ciąży oraz małe dzieci. Jeżeli tylko jest to możliwe, zaleca się im, żeby nie wychodzili z domu. Zdrowi dorośli powinni zaś powstrzymywać się od aktywności fizycznej na otwartym powietrzu.
Miasto apeluje też do mieszkańców, aby korzystali z komunikacji miejskiej zamiast używać prywatnego samochodu i zaprzestali palić w kominkach.
kw/b