Kilometrowe korki przed dwustumetrową kałużą, zablokowany ruch do centrum - tak dziś rano wyglądała sytuację na Trasie Toruńskiej. Kłopotów nie udało się uniknąć, choć woda zaczęła się tam zbierać już o północy. Przez kilka godzin nie potrafiono jej wypompować ani nawet ostrzec kierowców o problemach. Gdzie były służby? Artur Adamiak z urzędu miasta mówi, że winę ponoszą sami kierowcy: – Ani ci, którzy tamtędy wcześniej przejeżdżali, ani strażacy nie poinformowali nas o tym, co dzieje się na Toruńskiej.
Filmik przesłany przez Reportera 24 Pitera pokazuje, jak sytuacja na Toruńskiej wyglądał pół godziny po północy. Widać na nim, że już wtedy samochody miały problem, by pokonać ogromną kałużę.
Nikt wcześniej nie powiadomił
Służby miały więc kilka godzin na to, by wypompować wodę, lub chociaż ostrzec kierowców przed dużymi utrudnieniami. Nie zdążyły. Dla tych, którzy ruszyli rano do pracy zablokowana Toruńska była dużym zaskoczeniem.
Służba techniczna miasta tłumaczy, że sama dowiedziała się od strażaków o Toruńskiej dopiero o 5:55: - Kierowcy, którzy tamtędy przejeżdżali, nie powiadomili nas o problemach. A mogli np. skorzystać z numeru 112. Nie było też żadnych sygnałów od strażaków - mówi Artur Adamiak ze służby dyżurnej miasta.
"Nie wprowadzać w błąd"
Jednak nawet wtedy o rozlewisku nie powiadomiono warszawiaków. Tuż przed 6:30 strażacy przekazali nam uspokajające informacje, że większych problemów tam nie ma. Przed zablokowaną drogą mogliśmy ostrzec kierowców w tvnwarszawa.pl dopiero kiedy sami dostaliśmy się na miejsce i upewniliśmy się, że przejechać tamtędy się nie da, czyli kilka minut przed 7.00. Urzędnicy w ogóle tego nie zrobili.
Czy urzędnicy nie mogli wcześniej ostrzec mieszkańców swojego miasta zalecając im objazd? - W takim wypadku informacja mogłaby nie być precyzyjna. Sytuacja była dynamiczna i się zmieniała - tłumaczy Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. - Mogłoby dojść do tego, że wprowadzamy kierowców w błąd - dodaje.
Problem z pompą
Kierowcy stali w korku aż do 11.00. Nawet kiedy urzęnicy zdali sobie sprawę z sytuacji, mieli poważne problemy, żeby udrożnić Toruńską: - Sytuacja była wyjątkowa, bo w wyniku burzy zostało rozłączone zasilanie do przepompowni kanalizacji deszczowej - tłumaczy Urszula Nelken, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Najszybciej jak się dało pompy zaczęły wodę pompować - dodaje.
ran