Napisów było co najmniej cztery. Jeden pojawił się na podporze mostu średnicowego, na Powiślu, a trzy kolejne "ozdobiły" elewacje instytucji związanych ze sztuką: Zachęty, Zamku Ujazdowskiego czyli Centrum Sztuki Współczesnej i Akademii Sztuk Pięknych przy Krakowskim Przedmieściu. Trzy ostatnie zostały już usunięte. A raczej niezbyt dokładnie zamalowane.
"Ani wandalizm, ani artyzm"
"Tęsknię za Tobą Żydzie" to tytuł i hasło przewodnie akcji Rafała Betlejewskiego, kontrowersyjnego performera, który zasłynął akcją "Płonie stodoła". Dwa lata temu, w rocznicę mordu w Jedwabnem podpalił postawioną specjalnie w tym celu stodołę. Napisy "Tęsknię za Tobą, Żydzie" malował wcześniej czerwoną farbą w miejscach związanych niegdyś z polskimi Żydami. Zachęcał, by ludzie powtarzali ten gest, co - jak przekonywał - miało wyrwać słowo "Żyd" antysemitom.
Wygląda na to, że znalazł radykalnego naśladowcę. W nocy z poniedziałku na wtorek ktoś w kilku miejscach Warszawy powtórzył jego akcję, niszcząc przy tym elewacje trzech budynków. Sam Betelejewski odcina się od nowych napisów. - To nie ja je namalowałem. Moja akcja już jest zakończona. Namalowali je aktywiści, którzy chcieli ją ożywić - domyśla się artysta. I zastrzega: - Popieram malowanie na murach, ale nie na zabytkach. Akcja "Tęsknię za Tobą, Żydzie" ma swój profil w serwisie społecznościowym Facebook. Prowadzi go sam Betlejewski. We wtorek opublikował tam zdjęcia czterech nowych napisów, opatrując je entuzjastycznymi komentarzami. - Te napisy mają pozytywne przesłanie i są próbą odzyskania murów miast, gdzie bardzo często królują antysemickie napisy. Intencją autorów nie było niszczenie, więc nie był to akt wandalizmu. Artyzmu zresztą też nie. W ten sposób przekazywane są pozytywne emocje. Jednak nie popieram malowania napisów na CSW, Zachęcie i ASP - podkreślił w rozmowie z tvnwarszwa.pl Betlejewski.
Dodał też, że zna pseudonim autora nowych napisów, bo dostał od niego maila z informacją, że nowe napisy pojawiły się na murach.
"Zwyczajny akt wandalizmu"
Zupełnie inaczej sprawę widzą pracownicy instytucji, które ktoś "włączył" do akcji Betlejewskiego. Rektor ASP profesor Ksawery Piwocki mówi, że zezwoliłby na pojawienie się tego napisu na murach uczelni, ale tylko w formie baneru. - Żadnych napisów nie wolno wykonywać na zabytkowych murach. Jest to zwyczajny akt wandalizmu. Co z tego, że akcja niesie pozytywne przesłanie, skoro została po niej paskudna plama? Napis musieliśmy zamalować - mówi Piwocki.
Wielkie czerwone litery szybko zniknęły też ze ściany Zamku Ujazdowskiego. Zastępca dyrektora CSW, Joanna Szwajcowska nie odcina się od akcji artystycznych, nawet tych nieuzgodnionych z dyrekcją, ale tę akurat uważa za wandalizm. - Nie zastanawialiśmy się ani przez moment, czy zostawić ten napis, czy też nie. Uznaliśmy to za akt wandalizmu. Projekt pana Betlejewskiego już się zakończył - mówi Szwajcowska.
Podobną opinię ma dyrekcja Zachęty: - Nasze stanowisko jest jednoznaczne. Nie ma to nic wspólnego, z artyzmem i dlatego usunęliśmy ten napis z murów Zachęty. To zwykły wandalizm, a mury galerii to zabytek – mówi Olga Gawerska, rzeczniczka Zachęty.
Tu jednak napis przetrwał nieco dłużej. Wszystko dlatego, że zajmowała się nim policja. - Zabezpieczyliśmy dowody, choć oficjalnego zgłoszenia o popełnieniu przestępstwa jeszcze nie dostaliśmy - usłyszeliśmy w biurze prasowym KSP.
band//roody
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Gula /tvnwarszawa.pl