Uchwała ustalająca stawki za odholowanie pojazdów w 2017 roku została podjęta niezgodnie z przepisami i częściowo jest nieważna - orzekł w środę Wojewódzki Sąd Administracyjny, który rozpatrywał skargę Rzecznika Praw Obywatelskich. To już drugi taki wyrok, wciąż nieprawomocny. Skutki mogą być... zaskakujące.
W 2017 roku za nielegalne parkowanie trzeba było zapłacić nieco ponad 500 złotych: 476 złotych za holowanie i 37 złotych za każdy jeden dzień parkowania.
Sąd uznał, że Rada Warszawy, ustalając takie stawki - w wysokości bliskiej maksymalnym stawkom określonym w obwieszczeniu ministra finansów - nie przeanalizowała rzeczywistych kosztów.
Wojewódzki Sąd Administracyjny podzielił więc zastrzeżenia Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten zaskarżył uchwałę rady miasta, wskazując na kilka kwestii. Po pierwsze - brak stenogramu z narady w sprawie wysokości opłat. Po drugie - brak uwzględnienia rozważań w tej sprawie w uchwale.
Sąd zwrócił też uwagę, że Rada Warszawy w uzasadnieniu uchwały użyła argumentu utrzymania dotychczasowych wpływów budżetowych. - Wskazywaliśmy, że w uchwale nie było argumentów merytorycznych, a argumenty fiskalne, którymi kierowała się rada, były pozaustawowe - powiedział po ogłoszeniu wyroku Tomasz Schabowski z biura RPO.
Ratusz czeka na uzasadnienie
Reprezentujący władze miasta mecenas Andrzej Gruszka powiedział, że z decyzją o złożeniu kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego ratusz czeka na pisemne uzasadnienie wyroku.
- Rozmawiałem już z wiceprezydent Kaznowską i zgłaszamy się na ochotnika, by dalej prowadzić sprawę, gdzie jest pewne niezrozumienie tematu - informuje Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, który o sprawie opłat mówił kilka dni temu na łamach "Gazety Stołecznej". I przekonuje, że koszty wyboru firm i pensji dla urzędników są tak duże, iż miasto do tego dopłaca.
Co, jeśli Naczelny Sąd Administracyjny utrzyma orzeczenie sądu wojewódzkiego? Puchalski nie chce jednoznacznie oceniać sprawy, ponieważ - jak tłumaczy - nie otrzymał jeszcze uzasadnienia wyroku.
Zwraca jednak uwagę, że uchwały unieważnione zostały tylko w części. W mocy pozostały zapisy dotyczące zasad obowiązujących przed wejściem w życie. - W takich wypadkach pod uwagę bierze się stawki z roku ubiegłego - mówi.
Nie będzie zwrotu, tylko dopłata?
Odzwierciedlenie słów dyrektora odnajdujemy w przepisach: "W sprawach pojazdów, które zostały usunięte lub została wydana dyspozycja ich usunięcia przed dniem wejścia w życie niniejszej uchwały, stosuje się przepisy dotychczasowe" - czytamy w uchwałach na 2017 i 2016 rok.
Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził nieważność uchwały, ale nie w całości. - Unieważnił jej dwa pierwsze paragrafy wraz z załącznikami pierwszym i drugim - słyszymy w biurze prasowym WSA. Wyżej cytowany przepis znajduje się zaś w paragrafie trzecim (nieuchylonym).
Z tego wynika, że nawet gdyby środowe orzeczenie sądu stało się prawomocne, obowiązywałaby uchwała na rok 2016. Ten dokument również został jednak przez WSA uchylony - w ubiegłym tygodniu.
W takim wypadku trzeba więc wrócić do uchwały na rok 2015. Ona także została zaskarżona przez Rzecznika Praw Obywatelskich, ale bezskutecznie. Sąd skargę oddalił uznając, że uchwałę przyjęto prawidłowo. Stawki za odholowanie w 2015 roku wynosiły 478 złotych i były o dwa złote wyższe niż w 2017 (476 złotych).
Co to oznacza? Kierowcy, których auta odholowano w 2016 roku nie dostaną raczej zwrotu pieniędzy. Ci, którym przydarzyło się to w roku 2017, mogą się zdziwić jeszcze bardziej - grozi im bowiem konieczność... dopłacenia 2 złotych. Oczywiście kwestia ta nie jest w tym momencie jednoznaczna i sama może trafić przed sąd.
kw/PAP/r