- Królewska 39 to jedna z najgłośniejszych spraw reprywatyzacyjnych jeszcze sprzed wybuchu afery - powiedział na konferencji wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta.
- To sprawa, gdzie nieruchomość zreprywatyzowano dzięki aktywności słynnego kuratora z Karaibów. To pan, który wysłał pewnego dnia pisma poświadczone przez notariuszy z wyspy Saint Kitts i Nevis. Oświadczył, że reprezentuje firmę, która ma roszczenia do szeregu nieruchomości w Warszawie. Dokumenty te trafiły do adwokata Andrzeja M., który w tej sprawie usłyszał już zarzuty - kontynuował.
Reprywatyzacja uchylona
W poniedziałek komisja uchyliła decyzję reprywatyzacyjną w sprawie dawnej Królewskiej 39 (dziś to działka w rejonie skrzyżowania Marszałkowskiej i Królewskiej) i przekazała ją prezydentowi miasta do ponownego rozpatrzenia.
Jaki, argumentując stanowisko komisji, zarzucił warszawskim urzędnikom szereg uchybień. - Prezydent nie ustalił przesłanki posiadania. Dopuścił się naruszenia prawa przez niewłaściwe ustalenie stron postępowania. Nie dołożył należytej staranności, opierał się włącznie na dokumentach przedstawionych przez adwokata Andrzeja M. - wyliczał przewodniczący.
Zwrócił też uwagę na "zaniżoną wartość", za jaką kupiono roszczenia. - Zgodnie z operatem szacunkowym sporządzonym przez rzeczoznawcę 23 czerwca 2018 roku wartość rynkowa prawa użytkowania wieczystego wynosiła ponad sześć milionów. Natomiast Maksymilian M. nabył roszczenia za kwotę 60 tysięcy, zatem dysproporcja miała charakter rażący - oznajmił Jaki.
Komisja ocaliła metro?
Członkowie komisji podkreślili też, że decyzja dotycząca Królewskiej 39 obejmowała fragment tunelu metra w rejonie skrzyżowania Marszałkowskiej i Królewskiej. - Dzisiejsza decyzja komisji jest o tyle wyjątkowa, że dzięki nam metro jest bezpieczne. Kto wie, może za jakiś czas następcy prawni Macieja M. orzekliby, że metro jest ich i powiedzieli: niech nam miasto płaci myto - oznajmił Jaki.
Poprosiliśmy ratusz o odniesienie się do tych słów - czy rzeczywiście mogłoby dojść do sytuacji, w której prywatni właściciele zamknęliby fragment tunelu metra.
- Wbrew twierdzeniom członków komisji, kwestia infrastruktury należącej do metra została całkowicie zabezpieczona odpowiednimi zapisami w decyzji zwrotowej - odpowiedział Bartosz Milczarczyk, rzecznik urzędu miasta. Nadmienił też, że w tej sprawie nieruchomość fizycznie nie została oddana prywatnym właścicielom. - Akt notarialny nigdy nie został podpisany - podkreślił.
Przypomnijmy też, że Królewska 39 to jedna z nieruchomości, w sprawie której Prokuratura Regionalna we Wrocławiu skierowała akt oskarżenia. Obejmuje on siedem osób, w tym m.in. Macieja M., jego syna Maksymiliana M. i adwokata Andrzeja M.
Krakowskie Przedmieście
Nie tylko Królewską zajmowała się w poniedziałek komisja. Wydano też decyzję dotyczącą budynku przy Krakowskim Przedmieściu 35. To znany adres. Właścicielem nieruchomości jest obecnie Marek M.
Kamienica została zniszczona w czasie wojny. Po jej zakończeniu dawni właściciele próbowali odzyskać prawo własności i zdobyć pozwolenie na budowę. Częściowo się udało. W 1949 roku - na mocy specjalnej promesy - uzyskali prawo własności czasowej i pozwolenie na budowę. Nieruchomość mieli odbudować w ciągu roku, czego nie uczynili. Zgoda została im więc cofnięta, a Prezydium Rady Narodowej odmówiło prawa własności czasowej.
Sprawa wróciła w 2001 roku, kiedy Samorządowe Kolegium Odwoławcze decyzję Prezydium uchyliło, a pięć lat później prezydent Warszawy zwrócił budynek. Przejęli go częściowo prawowici następcy prawni właścicieli, częściowo - Marek M., który kupił roszczenia.
Według komisji weryfikacyjnej, decyzja zwrotowa została wydana z naruszeniem prawa. Argumenty były podobne, jak w przypadku sprawy Królewskiej 39. Jaki wypomniał m.in. brak badania przesłanki posiadania i "brak czynności zmierzających do wyjaśnienia sprawy".
Przewodniczący mówił też o trudnej sytuacji lokatorów po reprywatyzacji budynku. - Czynsz najmu lokali został znacznie podwyższony do kwoty ponad trzech tysięcy złotych. Ponadto wywierano różnego rodzaju presje i naciski wobec najemców: zastraszanie, nękanie lokatorów, wykonywanie uciążliwych prac remontowych - podkreślił.
Nieodwracalne skutki prawne
Decyzja dotycząca Krakowskiego Przedmieścia 35 nie została jednak uchylona, bo - jak wskazał przewodniczący Jaki - zaszły tu nieodwracalne skutki prawne.
Dlaczego jednak nie nałożono żadnej kary, jak uczyniono na przykład w sprawie Nabielaka 9, gdzie też zaszły nieodwracalne skutki, a mimo to Marek M. musiał zapłacić na rzecz miasta trzy miliony złotych? Jak powiedział nam wiceprzewodniczący Kaleta, różnica polega na tym, że kamienicę przy Krakowskim Przedmieściu Marek M. ostatecznie odkupił od następców za około dwa miliony złotych, nie ma więc do czynienia z bezprawnym wzbogaceniem.
Zamiast tego, komisja wszczęła jednak oddzielne postępowania dotyczące - jak powiedział Jaki - "nałożenia kar za czyszczenie kamienic w stosunku do dwóch panów, w tym właśnie do Marka M.". Zapowiedział też, że lokatorzy nieruchomości od poniedziałku będą mogli składać wnioski o odszkodowania.
Zarówno sprawę Królewskiej, jak i Krakowskiego Przedmieścia komisja rozpatrywała na posiedzeniu niejawnym. Decyzje - jak podał na konferencji przewodniczący - zapadły jednogłośnie.
Zdjęcie na stronie głównej: Tomasz Gzell / PAP
kw/b