- Działania rządu, między innymi zmiany w PIT, powodują, że sytuacja finansowa jest kryzysowa. Gminom grozi stagnacja, a niektórym bankructwo - przekonywali samorządowcy po posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Dokumentację w tej sprawie przekazali premierowi.
W środę, na wniosek Strony Samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, odbyła się nadzwyczajna część posiedzenia komisji, poświęcona sytuacji finansowej jednostek samorządu terytorialnego (JST). Po jej zakończeniu przedstawiciele organizacji samorządowych zorganizowali przed kancelarią premiera briefing, podczas którego przekonywali, że kilkuset gminom grozi stagnacja, a części z nich nawet bankructwo.
"Sytuacja finansowa jest kryzysowa"
Współprzewodniczący komisji, prezydent Gliwic i prezes Związku Miast Polskich Zygmunt Frankiewicz oświadczył, że dokonywane i planowane przez rząd zmiany w PIT oraz konieczne wydatki na podwyższone pensje nauczycieli powodują, iż sytuacja finansowa w wielu gminach i miastach jest kryzysowa.
- Zwolnienie młodych ludzi z PIT, podwyższenie kwoty wolnej od podatku oraz obniżenie dolnej stawki podatku PIT, powodują wyrwę w naszych budżetach na skalę szacowaną przez nas na kwotę około 7,2 miliarda złotych rocznie. To jest tak duża kwota, że szacujemy, że w przyszłym roku wiele gmin - szczególnie w mniejszych, ale zagrożone są nawet duże miasta - może nie mieć możliwości uchwalenia budżetu na następny rok. To prowadzi wprost do bankructwa gmin - ostrzegał.
Frankiewicz poinformował, że przedstawiciele JST wystąpili z wnioskiem "o rekompensatę utraconych dochodów". - Nie jesteśmy przeciwko obniżaniu podatków, wręcz przeciwnie. Oraz jesteśmy za podwyższeniem wynagrodzeń nauczycieli. Ale trzeba pamiętać, że zadań nam nie ubywa, a zmniejszają się dochody. To jest prosty sposób do takiego ogromnego, niespotykanego do tej pory, kryzysu w samorządzie terytorialnym, który jest motorem rozwoju Polski przez ostatnie 30 lat - podkreślił.
Współprzewodniczący komisji ocenił, że przedstawiciele JST nie otrzymali od ministra finansów Mariana Banasia i szefa MEN Dariusza Piontkowskiego "żadnych jednoznacznych odpowiedzi". - Raczej widzimy, że skala zagrożenia po stronie rządowej nie jest dostrzegana. Nie usłyszeliśmy o żadnych planowanych rekompensatach, ewentualnie o poszukiwaniu "jakichś pieniędzy na częściowy udział w finansowaniu wzrostu wynagrodzeń nauczycieli" - relacjonował.
"My tych pieniędzy nie dostaniemy"
Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska odniosła się do spotkania z ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim w ubiegłym tygodniu, w którym brała udział obok prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Według niej szef MEN "w sposób bardzo wymijający" mówił, że pieniądze na podwyżki dla nauczycieli się znajdą. - Jakaś kwota miliarda złotych zawisła w powietrzu, a dzisiaj na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu nie padła żadna kwota - relacjonowała.
Kaznowska przyznała, że kolejne spotkanie jest zaplanowane na początek sierpnia, ale oceniła, że Warszawa "pieniędzy nie dostanie". - 1 września musimy naliczyć podwyżki, żeby nauczycielom wypłacić 10 września. Ja już dzisiaj wiem, że my tych pieniędzy nie dostaniemy. W Warszawie to jest kolejne 130 milionów złotych - poinformowała.
Według niej stolica wydała już na reformę edukacji 60 mln zł, "odzyskała" 3,5 mln zł, a w tym roku ma przeznaczyć kolejne 20 mln zł. - Patrzymy na to w kategorii strat, bo mieszkańcy naszego miasta, którzy wyłożą te 80 milionów złotych, naprawdę wiedzieliby, jak te pieniądze przeznaczyć lepiej - podkreśliła.
Na tvnwarszawa.pl informowaliśmy też o dodatkach dla nauczycieli:
Trzaskowski o dodatkach dla nauczycieli
Trzaskowski o dodatkach dla nauczycieli
PAP/ab/r