- Różne są szacunki, jedni mówią, że dąb ma sto lat, inni, że dwieście. Teraz został bezkarnie wycięty. To rzeź w majestacie prawa - żali się Rafał Czerwonka, radny dzielnicy Wawer.
Drzewo rosło w rejonie posesji Mydlarska 27 i Mydlarska 31 w Wawrze. Było jednym z najstarszych w okolicy. O wycince poinformowali w poniedziałek autorzy strony poświęconej Osiedle Sadul. Rzecznik dzielnicy Konrad Rajca potwierdza, że dąb rósł na prywatnej działce.
- Weszliśmy z jednej skrajności w drugą, kiedyś nie mogliśmy wyciąć nic, teraz możemy wszystko. Wielka szkoda, ze tak piękne i dorodne drzewo zostało wycięte, a jako rady dostaje sygnały, że takich przypadków jest coraz więcej - zauważa radny Czerwonka.
Wycinka bez zezwolenia
Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie przyrody, które obowiązywały do końca 2016, chcąc wyciąć drzewo na swojej posesji, należało wystąpić do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o zezwolenie na takie działanie. Według posłów PiS, którzy byli autorami noweli, było to nadmiernie restrykcyjne. Nowe prawo przewiduje, że bez zezwolenia możemy wyciąć drzewa lub krzewy na prywatnej posesji, jeśli ich usunięcie nie jest związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Ale właściciel działki nie ma całkowitej dowolności w wycince. Rady gmin będą mogą podejmować uchwały, w których określą, w jakich wypadkach nie obowiązują zezwolenia na wycinkę na ich terenie. Mogą wskazać, jakich drzew nie można wycinać, na które gatunki obowiązują zezwolenia itp. Wśród kryteriów wymienionych w ustawie są m.in.: gatunek, wiek, wycinka związana z prowadzeniem działalności gospodarczej, wpis do rejestru zabytków.
O zgodę wciąż będą musieli ubiegać się przedsiębiorcy.
Wycinka w Wawrze
kz/b