"Przetarg jest efektywną i najbardziej obiektywną formą sprzedaży majątku miasta" – czytamy w projekcie nowej uchwały. Zgodnie z jej zapisami, cena wywoławcza danego lokalu nie może być niższa od aktualnej jego wartości, a tą wycenić powinien rzeczoznawca.
Ważnym zapisem uchwały jest zapowiedź, że każda decyzja o sprzedaży lokalu musi być uzasadniona interesem ekonomicznym miasta i zgodna z oczekiwaniami lokalnej społeczności. Jednak jej kluczowy element to gwarancja, że przetarg stanie się jedyną formą sprzedaży lokali użytkowych.
Koniec ze sprzedażą bez przetargu
Dlaczego to takie ważne? Do tej pory miasto mogło sprzedawać lokale na dwa sposoby: w drodze przetargu lub w trybie bezprzetargowym. W tym drugim przypadku pierwszeństwo przysługiwało dotychczasowym najemcom. Pod warunkiem, że zajmowali lokal minimum trzy lata. Takie zasady umożliwiała uchwała przyjęta przez Radę Warszawy w 2004 roku, kiedy większość w niej miała koalicja PiS-LPR.
Sprzedaż w trybie bezprzetargowym była więc zgodna z prawem, lecz – co często podkreślali miejscy aktywiści – nie jest tak korzystna i transparentna, jak oparty o jasne zasady przetarg.
Najlepszym tego dowodem jest afera lokalowa, która w lutym wybuchła na Ochocie. W ubiegłym roku władze tej dzielnicy sprzedały łącznie 11 lokali i wszystkie bez przetargu. Całą sprawę szczegółowo relacjonowaliśmy na tvnwarszawa.pl. Kontrola przeprowadzona na zlecenie prezydent miasta wykazała, że dzielnica sprzedała lokale zbyt tanio. Jednym z przykładów takiej transakcji był lokal przy Raszyńskiej, który został sprzedany najemcy za 455 tys. złotych, a ten 9 miesięcy później odsprzedał go za 1,45 mln zł na wolnym rynku.
Nie udało się zwolnić naczelnika
Łączne straty jakie Ochota poniosła z tego tytułu oszacowano na 2,5 mln złotych. Całej sprawie przygląda się Prokuratura Okręgowa, która wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez urzędników.
Jednym z nich był Henryk Musiński, naczelnik wydziału zasobów lokalnych. Po wybuchu całej afery burmistrz dzielnicy Katarzyna Łęgiewicz zapowiedziała, że "utraciła zaufanie do pana naczelnika i nie wyobraża sobie jego powrotu na to stanowisko". Wielu myślało, że deklaracja szefowej zarządu równa się ze zwolnieniem urzędnika i… było w błędzie. Musiński był wówczas na zwolnieniu lekarskim i jak powiedziała nam we wtorek rzeczniczka dzielnicy – jest na nim nadal. Wobec tego jego zwolnienie z pracy na razie jest niemożliwe.
- Sprawy personalne od maja się nie posunęły. Natomiast wszystkie pozostałe zalecenia ratusza i deklaracje pani burmistrz są na bieżąco realizowane – mówi nam Monika Beuth-Lutyk.
Ochocka opozycja domagała się też głowy wiceburmistrza Krzysztofa Kruka (SLD) nadzorującego sprzedaż lokali. Głosami koalicji PO-SLD-OWS udało się jednak zatrzymać go na stanowisku.
- Skandaliczne jest to, że po kilku miesiącach nie wyciągnięto konsekwencji w stosunku do nikogo. Mamy sytuację, w której miasto poniosło straty sięgające 2,5 mln zł i nie ma za to odpowiedzialnego – komentuje Łukasz Gawryś, radny ze stowarzyszenia Ochocianie, które nagłośniło całą aferę.
- Rozumiemy, że nie można zwolnić pana Musińskiego. Jest na zwolnieniu, więc gdyby burmistrz wyciągnęła takie konsekwencje, złamałaby prawo. Liczymy więc, że Musiński szybko wróci i wtedy sprawy nabiorą tempa – dodaje Gawryś.
Prokuratura sprawdza też Śródmieście
Podobne problemy ze sprzedażą lokali użytkowych występowały na Śródmieściu. Tu także nieruchomości pozbywano się po zaniżonych cenach, o czym poinformowało na jednej z konferencji Miasto Jest Nasze.
Chodziło o trzy nieruchomości (przy ul. Koszykowej 10, Krakowskie Przedmieście 16/18 i Ordynackiej 11), które sprzedano jeszcze za czasów poprzedniego burmistrza Wojciecha Bartelskiego.
Społecznicy zgłosili sprawę do prokuratury. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna, która bada dwa wątki. Pierwszy dotyczy nieprawidłowości związanych z wyceną sprzedawanych lokali. Drugi natomiast, ewentualnego wyrządzenia "znacznej szkody majątkowej" przez urzędników dzielnicy.
Aktywiści domagali się też dokładnej kontroli miejskiego ratusza dotyczących sprzedaży śródmiejskich lokali już od 2006 roku. Czy taka została wszczęta? - Nie - odpowiada Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza. - Przymierzaliśmy się do takiej kontroli, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu, kiedy prokuratura ogłosiła wszczęcie śledztwa - dodaje.
Z uzasadnienia do uchwały, nad którą miejscy radni będą głosować na sesji wynika, że jedną z głównych przyczyn zmiany prawa jest czas. Poprzednia (i wciąż obowiązująca) uchwała w tej sprawie została przyjęta 12 lat temu. "Po długim okresie funkcjonowania (…) zachodzi uzasadniona konieczność wprowadzenia nowych przepisów" – czytamy w dokumencie.
Trudno jednak nie łączyć nowej uchwały z nieprawidłowościami, które miały miejsce na Ochocie.
O całej sprawie rozmawialiśmy zresztą z Hanną Gronkiewicz-Waltz w lutym, kiedy aktywiści nagłośnili obie afery. Prezydent zadeklarowała wówczas, że zaproponuje radnym zmianę przepisów i całkowity zakaz sprzedaży bezprzetargowej. – Mam nadzieję, że się zgodzą – powiedziała.
O tym przekonamy się w najbliższy czwartek.
To nie jedyna afera związana z nieruchomościami, z którą władze miasta borykają się w ostatnich dniach. Coraz częściej w mediach mówi się o nieprawidłowościach związanych ze zwrotem działki na placu Defilad. Należy jednak podkreślić, że afera lokalowa z reprywatyzacją nie ma nic wspólnego.
MJN i Ochocianie o lokalach użytkowych
Konferencja stowarzyszenia Ochocianie
O lokalach użytkowych mówi prezydent miasta
Karolina Wiśniewska
Źródło zdjęcia głównego: BIP Warszawa / tvnwarszawa.pl