Stołeczni rowerzyści boleśnie przekonali się o tym, jak warszawscy urzędnicy rozumieją termin "społeczeństwo obywatelskie". Młodzi ludzie chcieli zalegalizować działającą od lat trasę zjazdową. Przyszli z przemyślaną propozycją, ale odbili się od ściany. Partnerów do rozmowy nie znaleźli, ale... udało im się zwrócić uwagę urzędników na ścieżkę. Wiceprezydent Witold Pahl przysłał odpowiedź odmowną, a trasę właśnie zaorano.
Tam, gdzie jeszcze do niedawna śmigały rowery, są już tylko rozjeżdżone kołami ciężarówek placki listopadowego błota.
- W światku rowerowym panuje smutek, wściekłość i bezsilność. Potraktowano nas z buta - nie kryje oburzenia Tomasz Hassa z Warszawskiego Klub Kolarskiego.
Tor zjazdowy, oplatający Kopiec Powstania był miejscem treningów kolarzy cross country oraz tzw. dyscyplin grawitacyjnych, do których zaliczają się takie odmiany kolarstwa jak enduro czy downhill. "To jedne z nielicznych miejsc w Warszawie o specyfice przypominającej warunki panujące w górach" – wyjaśniał w mailu wysłanym do naszej redakcji Warszawski Klub Kolarski.
To właśnie rowerzyści zrzeszeni w tym klubie uznali, że wypada w końcu ścieżkę zalegalizować. Zaproponowali, że oznakują ją za własne pieniądze. Zadbali, o to, by skonsultować pomysł z Powstańcami, by ktoś przypadkiem nie uznał, że "w tym miejscu nie wypada". Obiecali, że zadbają o okolice, posprzątają śmieci, założą profil na Facebooku...
"NIE"
Wysłali w tej sprawie pismo i... wtedy dostali pierwszą lekcję - ratusz słowami wiceprezydenta stolicy Witolda Pahla odpowiedział, że ścieżki nie przewiduje obowiązujący od 2000 roku plan zagospodarowania przestrzennego. Dyskutować z rowerzystami nikt nie zamierzał. Pahl zapowiedział również, że zostaną ustawione znaki zakazujące jazdy.
Gdy opisaliśmy sprawę w tvnwarszawa.pl, oburzyła wielu warszawiaków. Czytelnicy zwracali uwagę, że okolice Kopca są zaniedbane i przyciągają raczej amatorów taniego wina, niż spacerowiczów. "Skoro zjazdowcy potrafili te zarośla zaadaptować do zjazdów, tyły tego kopca, nie mam pojęcia komu to przeszkadza skoro funkcjonowało tyle lat, a teraz chcą, aby to było oficjalnie, robienie im zakazów jest po prostu świństwem" - pisali.
"NIE"
Ale urzędnicy się tym nie przejęli. Poszli nawet o krok dalej niż planowali - po prostu zaorali tor. Operację likwidacji ścieżek potwierdziła rzeczniczka urzędu dzielnicy. – Tor jest usuwany, bo jest niezgodny z planem miejscowym – powiedziała w rozmowie z tvnwarszawa.pl Monika Chrobak-Budzyńska, rzeczniczka dzielnicy Mokotów.
Ścieżka zaorana
Zlikwidowano ścieżki z Kopca
TAK WYGLĄDAŁ MAJOWY ZJAZD Z KOPCA:
Nagranie z majowego zjazdu
ran//ec