Jest śledztwo w sprawie targowiska "Na Dołku". Prokuratura sprawdzi, czy urzędnicy nie przekroczyli swoich uprawnień.
- Prokuratura Rejonowa Warszawa Ursynów wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień lub niedopełniania obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych z Zarządu Transportu Miejskiego, Zarządu Dróg Miejskich, Biura Mienia i Skarbu Państwa oraz Urzędu Dzielnicy Ursynów - informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
I dodaje, że chodzi o decyzję dotyczącą likwidacji pętli autobusowej "Natolin Północny" i przeniesienie tam bazarku "Na Dołku". - Zawiadomienia dotyczyły podejrzenia popełniania szeregu czynów zabronionych w związku z likwidacją pętli autobusowej i przeniesienia w to miejsce targowiska - mówi Łapczyński.
Skomplikowana procedura
O konflikcie na Ursynowie na tvnwarszawa.pl pisaliśmy wielokrotnie. Piotr Karczewski, radny Ursynowa z ramienia PO i wówczas prezes spółki zarządzającej targowiskiem, od dawna chciał je przenieść na pobliską pętlę autobusową. Bazarek musiał zniknąć z dotychczasowego miejsca ze względu na budowę tunelu Południowej Obwodnicy Warszawy.
Jednak protestowali okoliczni mieszkańcy ulicy Benedykta Polaka, którzy nie chcieli bazaru pod oknami – obawiali się niszczenia zieleni oraz hałasu. Podnosili – jak się później okazało zasadnie – że brakować będzie miejsc do parkowania.
Kupcy z kolei o innej lokalizacji nie chcieli słyszeć. Pętla znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie wcześniejszej lokalizacji bazarku, a aktywiści i mieszkańcy ulicy Polaka proponowali przeniesienie targu aż w okolicę Areny Ursynów.
Długo opierał się Zarząd Transportu Miejskiego. Nic więc dziwnego, że wszystkich zszokowała informacja, kiedy pod koniec lipca urzędnicy ogłosili... przetarg na dzierżawę pętli. Od tego momentu aktywiści zaczęli mówić o aferze "korupcyjnej".
Dokładali 100 tysięcy miesięcznie
Przetarg ogłoszony przez ZTM nie został rozstrzygnięty z "przyczyn proceduralnych", a w tym samym czasie ratusz rozpoczął procedurę "wygaszenia stałego zarządu", co w rezultacie oznacza przejęcie terenu przez miasto od ZTM.
ZTM wtedy od problemu się odciął, na pytania naszych dziennikarzy nie odpowiadał, odsyłając do ratusza.
Kiedy zapytaliśmy rzecznika ratusza – Bartosza Milczarczyka – czy bazarek zostanie przeniesiony na pętlę – odpowiedział: tak. Wtedy dopytaliśmy o tryb: - ogłosimy konkurs – poprawił się Milczarczyk.
Konkurs rzeczywiście został ogłoszony i nie było zaskoczeniem, że wygrali go kupcy "Z Dołka". Dziś na zlikwidowanej pętli działa już targowisko. Pętli nie ma, a autobusy pojechały objazdami. Przez kilka miesięcy koszty transportu w tej okolicy były wyższe o 100 tysięcy złotych miesięcznie niż przed likwidacją pętli.
SKO za aktywistami
Zawiadomienie do organów ścigania wpłynęło od lokalnego stowarzyszenia "Otwarty Ursynów".
- Gdyby prokuratura nie wszczęła śledztwa w tej sprawie, byłoby to niezrozumiałe dla opinii publicznej, a przede wszystkim mieszkańców. Likwidacji potrzebnej pętli towarzyszył ewidentny konflikt interesów – przecież pętla została zlikwidowana na prośbę burmistrza dzielnicy, bo tak chciał radny rządzącej Ursynowem koalicji – komentuje Piotr Skubiszewski z "Otwartego Ursynowa".
- W mojej opinii takie zachowanie jest niedopuszczalne i bardzo dobrze, że zostanie to sprawdzone przez prokuraturę. Samorząd nie może reprezentować prywatnego interesu, kosztem interesu publicznego – dodaje.
Dodatkowo, jak przypomina Skubiszewski, stowarzyszenie chciało być stroną w postępowaniu dotyczącym wygaszenia trwałego zarządu, jednak ratusz odmówił. Teraz Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało, że urzędnicy złamali tym samym prawo.
"Stowarzyszenie wykazało związek przedmiotu postępowania z celami statutowymi. Wygaszenie trwałego zarządu dla nieruchomości zabudowanej pętlą autobusową ma niewątpliwie związek z infrastrukturą miejską i planowaniem przestrzeni miejskiej, a także może mieć wpływ na korzystanie przez mieszkańców z przestrzeni publicznej" - czytamy w uzasadnieniu.
- Niewłączanie podmiotów społecznych do postępowań administracyjnych jest bardzo negatywnym zjawiskiem, ponieważ ogranicza się możliwości dokonywania kontroli, czy decyzje są podejmowane zgodnie z prawem. Wcześniej nie udzielano nam też odpowiedzi na wnioski o informację publiczną – komentuje Skubiszewski.
Blokowali budowę obwodnicy
Targowisko Na Dołku to jedno z pierwszych tego typu w dzielnicy. Na początku lat 90. można było tutaj kupić wszystko: futra, niemieckie telewizory czy japońskie magnetofony "jamniki". Kilka lat temu dzielnicą poruszyła informacja, że bazar musi ustąpić drogowcom, którzy wybudują na Ursynowie Południową Obwodnicę Warszawy. Przez zamieszanie z nową lokalizacją kupcy przez wiele miesięcy nie chcieli opuścić placu budowy, a drogowcy nie mogli prowadzić swoich prac, które w efekcie nabrały opóźnienia wobec pierwotnego harmonogramu.
kz/mś
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl