W niedzielę nad ranem policjanci dostali zgłoszenie, że dyspozytor ekspedycji na Dworcu Centralnym może być pod wpływem alkoholu.
- O godzinie 5.15 otrzymaliśmy zgłoszenie. Na pętli przy Dworcu Centralnym jeden z kierowców stwierdził, że od dyspozytora jest wyczuwalna woń alkoholu - informuje Robert Koniuszy ze śródmiejskiej policji. - Po przybyciu policjantów na miejsce, w instytucji przebywał mężczyzna wskazany przez kierowcę. Był nietrzeźwy. Badanie alkomatem wykazało ponad dwa promile alkoholu w organizmie - opisuje.
Dyspozytor straci pracę?
O zdarzenie zapytaliśmy również rzecznika MZA Adama Stawickiego. Potwierdził, że opisana wyżej sytuacja miała miejsce, ale z jedną istotną różnicą - mężczyzna nie był pracownikiem MZA. A ten, który powinien siedzieć za biurkiem, zniknął.
- Po przybyciu policji, dyspozytora już nie było na miejscu. Zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje. Rozpoczęliśmy już procedurę zwolnienia go z pracy - przekazał nam rzecznik.
Policja nie ujawnia szczegółów na temat tego, kim był zatrzymany. - Nadal prowadzimy czynności wyjaśniające. Mężczyzna może odpowiedzieć za wykonywanie czynności służbowych pod wpływem alkoholu, za co grozi kara grzywny - informuje Koniuszy.
Co pijany mężczyzna robił w pomieszczeniu służbowym? Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że to były pracownik MZA, który przyszedł w odwiedziny do kolegi.
kk/md/b/ec