Filmy z wydarzeń, do których miało dojść 11 listopada, błyskawicznie obiegły internet. Widać na nich jak grupa osób, część zamaskowanych, podeptała flagę ukraińską, a następnie ją podpaliła. W tle nagrania słychać krzyki "Bóg, Honor i Ojczyzna", "J....ć UPA i Banderę", "To my, to my, Polacy".
Nagranie udostępnił też na Twitterze Jan Grabiec, poseł PO. Na wpis odpowiedziała policja. "Czyn nieładny, znany nam, ale prawdopodobnie wg ustaleń była to flaga RAŚ - Autonomii Śląska, a nie sąsiadów z Ukrainy" - napisano.
Użytkownicy Twittera wskazali policji, że na nagraniu słychać krzyki m.in. "j***ć UPA i Banderę". "Nie ma żadnych wątpliwości co krzyczeli, to słychać" - odpowiadała między innymi policja w kolejnych tweetach. Pierwszy tweet o fladze, sugerujący, że mogła to być flaga RAŚ, został usunięty. "Film dużo wyjaśnia, wstępne ustalenia jak sama nazwa mówi były wstępne" - napisano w jednym z wpisów.
Policja bada sprawę
- Prowadzimy czynności sprawdzające w oparciu o informacje medialne oraz nagranie zamieszczone i powielane w internecie. To nagranie zostało zabezpieczone - powiedział w poniedziałek rzecznik Komendy Stołecznej Policji asp. szt. Mariusz Mrozek. - Ustalamy, gdzie dokładnie miało dojść do tego zdarzenia. Po zebraniu tych wstępnych informacji materiał przekażemy do prokuratury w celu jego oceny - poinformował.
RAŚ: zachowanie godne napiętnowania
Na sprawę zareagował Ruch Autonomii Śląska, który wydał oświadczenie. "Stanowisko policji, która utrzymuje, że spaleniu uległa 'flaga RAŚ', w świetle znanych faktów stanowi kompromitującą wymówkę. Jest także przejawem lekceważenia górnośląskiej tradycji przez ważną instytucję państwa polskiego. Po pierwsze dlatego, że żółto-niebieska flaga Górnego Śląska w policyjnym komunikacie prezentowana jest nie jako symbol regionu, lecz naszego stowarzyszenia. Po drugie, profanacja regionalnego symbolu, bliskiego wielu obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej, jest przez policję bagatelizowana" - czytamy w komunikacie.
"Zachowanie sprawców spalenia flagi, bez względu na to, czy czyn ten wymierzony był przeciw Ukraińcom, czy też Górnoślązakom, godne jest napiętnowania. Od instytucji Rzeczypospolitej oczekujemy wykrycia i ukarania winnych tego aktu szowinizmu. Do Ukraińców, zarówno obywateli Ukrainy jak i Rzeczypospolitej Polskiej, kierujemy wyrazy solidarności w związku z przykrym dla nich incydentem w dniu polskiego święta państwowego" - dodano w oświadczeniu RAŚ. ZOBACZ OŚWIADCZENIE RAŚ
Reakcja Ukrainy
W piątek chargé d’affaires ambasady Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz oświadczył, że Ukraina oczekuje od Polski reakcji na spalenie ukraińskiej flagi. Zapowiedział, że ukraińska dyplomacja wystosuje w tej sprawie oficjalną notę. - Obserwowanie tych haniebnych działań było, oczywiście, bolesne. Uważam, że dla większości Polaków, którzy traktują Ukraińców przyjaźnie, patrzenie na palenie flagi również było obrzydliwe. Działania, które obrażają symbole narodowe niepodległego, a tym bardziej przyjaznego, sąsiedniego państwa, jakim jest Ukraina, są nie do przyjęcia i nie powinny mieć miejsca w kraju, z którym łączy nas partnerstwo strategiczne – podkreślił dyplomata. Zwarycz wyraził nadzieję, że sprawcy tego aktu wandalizmu zostaną odnalezieni i ukarani, a do podobnych incydentów nie będzie dochodziło w przyszłości. Zgodnie z Kodeksem karnym "kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Śledczy zwracają uwagę jednak, że zgodnie z przepisami, by doszło w tym przypadku do przestępstwa, flaga musi być wystawiana publicznie przez przedstawicielstwo danego państwa albo na zarządzenia polskiego organu władzy.
mart/ja