Decyzją radnych miasta, Maciej Maciejowski (PiS) został odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego komisji kultury i promocji miasta. To pokłosie jego wypowiedzi na temat Prezydenta RP, którymi zajęła się również prokuratura.
Wniosek w sprawie odwołania radnego Macieja Maciejowskiego (PiS) z funkcji wiceprzewodniczącego komisji kultury i promocji miasta złożyła przewodnicząca rady Ewa Malinowska-Grupińska (PO).
W uzasadnieniu uchwały czytamy, że zachowanie radnego PiS "nie licuje z godnością radnego Rady m.st. Warszawy i jest skandalicznym objawem braku kultury politycznej oraz braku szacunku dla Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wybranego w demokratycznych wyborach".
Większość radnych, obecnych na sali, opowiedziała się "za" i uchwałę przyjęto (38 osób głosowało na tak, jedna była przeciw, trzy wstrzymały się od głosu). Radni PiS nie wzięli udziału w głosowaniu.
"Chcecie mnie uciszyć? Poproście Ryszarda C."
- Nie przywiązuję dużej wagi do funkcji wiceprzewodniczącego komisji. Jeżeli chcecie mnie uciszyć, musicie poprosić o pomoc swojego kolegę Ryszarda C. - skomentował Maciejowski. [Ryszard C. jest oskarżony o zabójstwo działacza PiS i usiłowanie zabójstwa - przyp. red.]
- Dziwi mnie, że nie zgłosiliście tego do komisji etyki czy prokuratury, tylko próbujecie mnie odwołać z funkcji wiceprzewodniczącego komisji. To szykana polityczna - dodał Maciejowski. I kontynuował: - Żądam usunięcia z treści uchwały słowa "znieważył", bo prokuratura jeszcze tego nie orzekła, a przewodnicząca już wydała na mnie wyrok. Jeżeli to słowo nie zostanie, usunięte podejmę odpowiednie kroki prawne - mówił ukarany radny.
- Trudno mi bronić radnego Maciejowskiego - mówił Maciej Wąsik, szef klubu PiS w radzie miasta. - Ale jedyne jego przewinienie to użycie języka, jakiego Wy (Platforma Obywatelska - przyp. red.), użyliście już dawno. Jeżeli odwołacie radnego Dolczewskiego za wpis na Facebooku o suczkach, albo radnego Golimonta za jego wypowiedzi na temat prezydenta Kaczyńskiego, to my też zagłosujemy za odwołaniem radnego Maciejowskiego - ripostował.
- Jest różnica między krytyką polityczną a zwykłym chamstwem - powiedział z kolei Andrzej Golimont (SLD).
"Bydle" i "pajac" o prezydencie
Warszawski radny PiS Maciej Maciejowski, niedawny kandydat tej partii na posła, po informacji o awaryjnym lądowaniu Boeinga 767 napisał na Twitterze: "Cywilny boeing jest przygotowany do lądowania na brzuchu a bombowiec TU154 nie wytrzymuje zderzenia z brzozą tak?!!!!!!" oraz "a teraz te szuje z PO będą piały jaki to wielki sukces ryżego".
Ciąg dalszy nastąpił, gdy zapowiedziano konferencję prasową prezydenta Bronisława Komorowskiego, który pogratulował pilotowi kpt. Tadeuszowi Wronie mistrzowskiego lądowania na Okęciu z awarią podwozia. "Miała być konf LOT, ale to bydle musi sie podlansować, podziękuj swoim panom z Kremla pajacu" - napisał radny PiS. Po chwili uzupełnił wpis: "Opóźnienie merytorycznej konferencji LOT aby mógł się lansować Komorowski to skandal".
Przeprosił, ale...
Później Maciejowski był nieuchwytny dla mediów, ale przeprosił na swoim Twittterze za słowa, których użył. "Rzeczywiście nie wypada używać słów pajac i bydlę wobec urzędującego prezydenta. Przepraszam za epitety, podtrzymując tezę" - napisał.
Sprawą wpisów zajęły się także rzecznik dyscypliny PiS oraz prokuratura.
ec/bf/mz