Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak miasta radzą sobie z ograniczaniem reklam i poprawianiem estetyki przestrzeni. Kontrolerzy ocenili, że w Warszawie zmieniło się niewiele.
Efektami walki chwali się Wojciech Wagner z urzędu miasta. Na Facebooku pokazuje, jak zmienia się przestrzeń. Dwa dni temu zamieścił zdjęcia z Doliny Służewieckiej.
"Pozostający w publicznym władaniu obszar Doliny Służewieckiej od ul. Puławskiej do al. Wilanowskiej stał się ostatecznie wolny od tego typu naniesień" - napisał wicedyrektor Biura Architektury.
Nie wszystko jednak idzie jak po maśle. Przykładu daleko nie trzeba szukać. Znany warszawiakom dom "pożarty" przez reklamę nadal stoi przysłonięty w Dolinie Służewieckiej.
- Obok niego też można zobaczyć banery na płocie czy bilbord - relacjonuje Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl.
"Najlepsze efekty w Krakowie i Wrocławiu"
O tym, że Warszawa nie do końca radzi sobie z reklamami informuje też Najwyższa Izba Kontroli, która przeanalizowała sytuację w kilku polskich miastach.
"Najlepsze efekty osiągnięto w Krakowie i we Wrocławiu. Tam na Rynku Głównym i w obrębie Starego Miasta zniknęło wiele nielegalnych reklam" - poinformowała w komunikacie NIK.
Z drugiej strony bardzo niewielką zmianę odnotowano w Radomiu, Warszawie oraz w Zakopanem.
"Jednocześnie w kilku obszarach"
- Aby poprawić wygląd miast ich władze powinny działać jednocześnie w kilku obszarach, takich jak: tworzenie i zapewnienie funkcjonowania parków kulturowych, ustalenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, odpowiednie zarządzanie pasem drogowym, nadzór konserwatorski nad wydawaniem zezwoleń na umieszczanie reklam na zabytkach wpisanych do rejestru - podaje Najwyższa Izba Kontroli.
Kontrolerzy przekonują, że czas trwania prac nad przyjęciem uchwały o utworzeniu parku kulturowego wynosił średnio 2,5 roku (najdłużej w Warszawie - prawie 8 lat), a skuteczność jej wdrażania w dużym stopniu zależała od powołania specjalnych zespołów odpowiedzialnych za zarządzanie parkiem.
NIK wzięła również pod lupę reklamy, które nielegalnie są umieszczane w pasie drogi. Najwięcej było w Zakopanem (97 procent) i Wrocławiu (84 procent), a najmniej w Gdańsku (17 procent) i Warszawie (29 procent).
"Nieskuteczny nadzór"
"We wszystkich kontrolowanych miastach nieskuteczny był również nadzór konserwatorski w zakresie umieszczania tablic reklamowych i urządzeń reklamowych na zabytkach wpisanych do rejestru. Wojewódzcy, albo miejscy konserwatorzy zabytków nie korzystali z uprawnień i narzędzi przewidzianych w ustawie o zabytkach" - poinformował NIK.
Od 2015 narzędziem kształtowania krajobrazu może być uchwała krajobrazowa, która ujednolica oraz wprowadza jasne zasady i warunki sytuowania nośników reklamowych. Dzięki niej miasta mogłyby egzekwować sankcje za złamanie ustalonych zasad, a także pobierać opłaty za umieszczanie reklam w przestrzeni miejskiej.
Jak podkreśla NIK, do zakończenia kontroli, żaden ze sprawdzanych samorządów nie przegłosował uchwały reklamowej.
W Warszawie konsultacje dotyczące uchwały ruszyły 5 czerwca. Dyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Marlena Happach powiedziała jeszcze w kwietniu, że miasto chciałoby, aby na jesieni uchwała była gotowa i została uchwalona przez radę miasta.
- Jesteśmy na etapie kończenia analizy uwag, które wpłynęły w trakcie konsultacji. Było ich bardzo dużo - prawie trzy tysiące. Lada chwila ma być gotowy raport z konsultacji i będzie musiał powstać projekt w oparciu o te uwagi. Później zostanie przekazany do uzgodnienia z wojewódzkim konserwatorem zabytków, opinie będzie musiał wydać też marszałek, regionalny dyrektor ochrony środowiska i Państwowa Straż Pożarna - mówi nam teraz Wojciech Wagner, zastępca dyrektora Biura Architektury.
I zaznacza, że kluczowe jest, żeby projekt pod obrady rady miasta jeszcze w tej kadencji, czyli do jesieni przyszłego roku.
PAP/ran/r