Z końcem czerwca Teatr Praga musi wynieść się z Fabryki Trzciny. Decyzją radnych sejmiku wojewódzkiego został połączony z Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki. Urzędnicy przekonują, ze teatr będzie istniał i zachowa autonomię. Ale były dyrektor sceny nie ma wątpliwości, że połączenie oznacza w gruncie rzeczy likwidację Teatru Praga.
Decyzja o połączenie Mazowieckiego Centrum Kultury z Sztuki z Teatrem Praga i powołaniu nowej instytucji kultury zapadła na ostatniej sesji sejmiku województwa mazowieckiego. Takie rozwiązanie rekomendowała komisja kultury i dziedzictwa narodowego.
Likwidacja przez połączenie?
- Ta decyzja oznacza de facto likwidację Teatru Praga, na pewno na terenie Pragi – nie ma wątpliwości Ireneusz Janiszewski, do niedawna dyrektor sceny - Teatr to również tradycja i autonomia. Włączenie go w struktury MCKiS sprawi, że będzie funkcjonował w formie szczątkowej. Jeśli w ogóle bęzie funkcjonował – dodaje.
Ale jego następczyni na dyrektorskim stanowisku zdecydowanie protestuje przeciwki takiemu stawianiu sprawy. - Nie ma mowy o likwidacji. Rzeczywiście zarząd miał taki pomysł, ponieważ brakowało środków finansowych, ale odstąpiono od niego – oświadcza Magdalena Targońska i dodaje, że po połączeniu z Centrum, teatr wcale nie utraci swojej podmiotowości. Będzie nadal posługiwał się swoja nazwą i wystawiał w różnych częściach Warszawy i Mazowsza.
Bezdomny teatr z Pragi
Powołanemu do życia w 2007 roku, na gruzach Teatru Nowego, Teatrowi Praga, od początku brakowało własnej siedziby. Rezydował przy ul. Otwockiej w sali wynajmowanej od Fabryki Trzciny. 30 czerwca umowa wygasa. Nowej siedziby nie znaleziono.
W uzasadnieniu uchwały sejmiku czytamy: "Znalezienie odpowiedniej pod względem warunków użytkowania siedziby dla Teatru Praga okazało się trudne z uwagi na brak takich miejsc w dzielnicy. Rozważane były lokalizacje przy placu. Hallera 5 oraz przy ul. Jagiellońskiej 56, jednakże oba obiekty wymagają znaczących nakładów finansowych związanych z przystosowaniem którejś z lokalizacji do potrzeb teatru". Dalej jest mowa o zbyt wysokich kosztach najmu, które wynosiły 600 tys. złotych rocznie.
- Niestety warunki finansowe Fabryki Trzciny przewyższyły możliwości finansowe samorządu województwa mazowieckiego – wyjaśnia Marta Milewska, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego - Były prowadzone rozmowy o przedłużeniu umowy na innych warunkach, ale nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Kilka miesięcy poszukiwaliśmy nowej siedziby, ale dwie lokalizacje brane pod uwagę nie spełniały specyficznych potrzeb placówki – dodaje.
Problemem miało być również to, że teatr może korzystać z wynajmowanych pomieszczeń tylko przez 20 dni w miesiącu. I to właściciel obiektu wyznaczał, które będą to dni.
W kotłowni marszałek nie chcieli
- Nowej siedziby można było szukać przez ostatnie dwa lata, bo termin końca umowy z Fabryką Trzciny był znany, ale wszystko zostawiono na ostatnią chwilę – zauważa Ireneusz Janiszewski i dodaje, że nowej lokalizacji zaczął szukać na własną rękę już pół roku temu, wkrótce po powołaniu na stanowisko. - Zgłosiłem propozycję zaadaptowania kotłowni byłego szpitala przy ul. Brzeskiej. Remont kosztowałby ok. 3 mln zł, więc zwróciłby się po sześciu latach. Sprawa wydawała się prosta, bo budynek należy do urzędu marszałkowskiego - nie kryje żalu były dyrektor.
Brak zainteresowania ze strony urzędu marszałkowskiego sprawił, że Janiszewski podał się do dymisji. - Na początku czerwca złożyłem prośbę o odwołanie ze stanowiska, ponieważ nie mogłem dłużej czekać na kluczowe decyzje dotyczące przyszłości teatru. Ich brak uniemożliwiał skuteczne zarządzanie instytucjąi planowanie repertuaru – argumentuje Janiszewski.
Z Fabryki wyszli, do Fabryki wrócą?
Mimo, że dziś teatr w pośpiechu wyprowadza się z Fabryki Trzciny, jutro... znów może się w niej pojawić. – Sala będzie wynajmowana tylko na konkretne dni – wyjaśnia Marta Milewska. Ale tej pewności nie ma nowa szefowa teatru. - Małe sztuki będziemy pokazywać w sali MCKiS, większe na innych scenach, być może także w Fabryce Trzciny. Na razie nie jesteśmy pewni gdzie i na jakich warunkach będziemy wystawiać – spekuluje Magdalena Targońska. Przewiduje, że najbliższe trzy miesiące zdominują kwestie organizacyjne i lokalowe, a nie artystyczne.
Sensu ponownego wynajmowania dotychczasowej siedziby nie widzi były dyrektor teatru. - Obawiam się, że koszty wynajmu przestrzeni na prezentacje porównywalnej liczby spektakli będą podobne do koszów stałego wynajmu – ocenia Ireneusz Janiszewski.
Choćby częściowe pozostanie na Pradze jest jednak dla zarządu województwa priorytetem i nie chodzi tu tylko o nazwę teatru. Jego lokalizacja akurat w tej dzielnicy była od początku jedną z idei przyświecających powołaniu sceny. Jeśli nie uda się dogadać z Fabryką Trzciny, Praga straci w krótkim czasie drugi teatr. Pod koniec 2010 roku zamknięto działający w dawnej fabryce Konesera teatr Wytwórnia.
Będzie nowy dyrektor artystyczny
Pojawiają się też pytania, jaki profil będzie miała zreorganizowana scena. O tym ma zdecydować nowy dyrektor artystyczny. Na razie nie wiadomo, czy zostanie powołany przez dyrekcję MCKiS czy w drodze konkursu. Póki co z teatrem pożegnały się cztery osoby. - Odeszli ludzie, którzy mieli umowy na czas określony, wygasające z końcem czerwca. Reszta, czyli 17 osób, zostanie jeśli tylko będzie chciała pracować tu dalej – deklaruje nowa dyrektorka.
Jako scena impresaryjna teatr nie zatrudniał aktorów i to się na pewno nie zmieni. Konkretni ludzie będą wciąż zatrudniani do konkretnych sztuk. Dyrekcja zapewnia, że jak najszybciej będzie wznowiona zostanie pełnowymiarowa działalność Teatru Praga po wakacyjnej przerwie. Ale przygotowanie premiery na rozpoczęcie nowego sezonu wydaje się mało prawdopodobne.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: | Fakty po południu