Do napaści doszło w sobotę. Młody mężczyzna, doktorant Uniwersytetu Warszawskiego miał zostać uderzony przez nieznanego mu mężczyznę. - Zgłosił sprawę na policję, złożył zeznania. My natomiast przekazaliśmy akta sprawy do prokuratury - potwierdza Joanna Banaszewska z komendy na Mokotowie.
Według portalu OKO Press poszkodowany został też potraktowany gazem łzawiącym.
Władze UW potępiają akt
W obronie Nigeryjczyka stanęły władze uczelni. "Ten akt przemocy poruszył członków naszej społeczności akademickiej" – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej UW.
Rada Wydziału Orientalistycznego UW, którego mężczyzna był doktorantem przyjęła też uchwałę w tej sprawie.
"Każda agresja, tak słowna, jak fizyczna, jest nie do zaakceptowania i zawsze powinna spotykać się z ostracyzmem społecznym oraz odpowiednią reakcją ze strony służb państwowych" – czytamy w dokumencie.
"Dlatego jako przedstawiciele środowiska akademickiego, które zawsze kieruje się siłą argumentów, a nigdy argumentem siły, apelujemy do wszystkich o jednoznaczne sprzeciwianie się temu i innym aktom agresji i nienawiści" – napisano na zakończenie.
Reakcja prezydent Warszawy
Głos w sprawie zabrała też Hanna Gronkiewicz-Waltz.
"Jako Prezydent Warszawy, jako pracownik naukowy UW, ale przede wszystkim jako warszawianka solidaryzuję się z pobitym doktorantem, stanowczo prosząc media i świadków takich zdarzeń o reakcję. Pamiętajmy, że ponosimy odpowiedzialność nie tylko za czyny, ale też za bierność i brak empatii" – napisała w mediach społecznościowych.
Podkreśliła, że chciałaby aby Warszawa nadal była postrzegana jako miasto otwarte i gościnne. "Nie pozwólmy, by takie wydarzenia niszczyły jej reputację, atmosferę i potencjał. Nie dawajmy na nie przyzwolenia!" – apelowała.
To nie pierwszy incydent mogący mieć rasistowskie podłoże w ostatnich miesiącach. We wrześniu informowaliśmy o pobiciu profesora UW Jerzego Kochanowskiego. Miał zostać zaatakowany, bo w tramwaju rozmawiał ze swoim znajomym po niemiecku.
"Pobity za kolor skóry"
Prezydent stolicy przypomina to wydarzenie w swoim komunikacie. "Kolejny raz został pobity członek społeczności naukowej UW – tym razem nie za rozmowę po niemiecku, tylko za kolor skóry. Kolejny raz więc wydarzenie miało ksenofobiczny i rasistowski charakter. Kolejny raz trudno też liczyć na reakcję władz państwowych, na czele z szefem MSWiA Mariuszem Błaszczakiem czy wicepremierem Jarosławem Gowinem" – podkreśliła.
Gronkiewicz-Waltz już raz apelowała do ministra Błaszczaka z prośbą o reakcje na rasistowskie ataki w stolicy. Polityk PiS przekonywał wówczas, że takie incydenty to "margines marginesów", a list wysłany z ratusza uznał za "kampanię wymierzoną w rząd". Nawiązując do pobicia prof. Kochanowskiego wspomniał jedynie, że gdyby "pani Gronkiewicz-Waltz zadbała, aby w tym tramwaju był monitoring, nie byłoby sprawy".
Mężczyznę podejrzanego o atak na naukowca zatrzymano. Na proces czeka w areszcie.
Zniszczona maska auta
W tym samym miesiącu w warszawskim metrze, dwie Azjatki usłyszały od pewnego mężczyzny, że "Polska jest dla Polaków". W obronie dziewcząt stanął pasażer, który przesadził je z dala od agresora i natychmiast wezwał policję.
Na tvnwarszawa.pl opisywaliśmy też przypadek pani Agnieszki. Na masce jej samochodu ktoś wyrył napis "Allah Akbar".
CZYTAJ WIĘCEJ O POBICIU PROFESORA UW:
Profesor UW pobity w tramwaju
kw/b
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/hanna.gronkiewiczwaltz