Mniej mandatów przez referendum? Nagrali komendanta straży miejskiej

Zbigniew Leszczyński
Zbigniew Leszczyński
Źródło: TVN24

Straż miejska ma wystawiać jak najmniej mandatów do czasu referendum. Takie polecenie popłynęło z ratusza – twierdzi portal niezalezna.pl i jako dowód publikuje nagranie rozmowy z komendantem straży. - Nie było żadnych nacisków - odpowiada rzeczniczka strażników.

Rozmowę z komendantem przeprowadził dziennikarz portalu podszywając się pod jednego z radnych Mokotowa. W rozmowie powołuje się na Jarosława Jóźwiaka, który jest dyrektorem Centrum Komunikacji Społecznej i bliskim współpracownikiem Hann Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy.

Co powiedział komendant. Zapis rozmowy:

Dziennikarz: - Jestem radnym (pada nazwisko) z Mokotowa, nie wiem, czy pan mnie kojarzy. Dzwonię do pana, bo mam złą wiadomość. Przyszła dzisiaj pani z aferą, że blokady na koła, że mandaty. A ja z panem Jarkiem Jóźwiakiem inaczej się umawialiśmy.

Komendant Zbigniew Leszczyński: - Ale zaraz, zaraz, nie wiem o co chodzi w ogóle?

Dziennikarz: No, rozmawiałem z panem Jóźwiakiem, mówił wyraźnie, że do referendum nie będzie mandatów, holowania, że będzie spokojnie.Komendant: Po pierwsze, to ja zejść z tego nie mogę, bo to są zgłoszenia od mieszkańców. W pewnym sensie ja mogę to regulować, ale nie wszystko, bo zaraz będę miał chryję z drugiej strony. Muszę wszystko wyważyć. Wiesz, jaka będzie chryja, jak ja w ogóle nic nie będę takiego robić? Nie macie wyobraźni, to będzie taka awantura, że głowa mała.Dziennikarz: To gdzie to ograniczenie, o którym pan Jarek Jóźwiak mówił? Komendant: Są ograniczenia tak, że to w ogóle sami nie robią. To jest drugie tyle.Dziennikarz: Czy do referendum nie można tego bardziej ograniczyć? Komendant: Nie. Już więcej nie ograniczę tego.Dziennikarz: Szefowa w ogóle z panem cokolwiek rozmawiała? Bo Jarek Jóźwiak zapewniał, że będzie ograniczenie pełne.Komendant: Ale nie, to i tak jest ograniczone. Jeżeli było holowane około 70-80 samochodów dziennie z całej Warszawy, a w tej chwili około 20-30. To są tylko te, które naprawdę muszą już wyjechać. To nie zostało ograniczone? Mam panu jeszcze mówić o parkowaniu? Ja panu tego oficjalnie nie powiem. Następnego dnia będziemy rozjeżdżani przez media w drugą stronę, że przestaliśmy w ogóle robić.

Nieszczęśliwy dobór słów

- Komendant nie wyraził zgody na żadne ustępstwa. Nie było żadnych nacisków ze strony ratusza - odpowiada Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej.

I podkreśla: - Gdybyśmy ograniczyli działalność, to byłoby to widać w zestawieniach.

Jako dowód przekazała statystyki. W marcu odholowano 1320 aut; w kwietniu 1433. Liczba zaczęła spadać w maju, wtedy odholowano 1210 aut. Natomiast w lipcu i sierpniu kolejno 1113 i 1009. We wrześniu do chwili obecnej odholowano 650 pojazdów.

Jak tłumaczy spadek liczb rzeczniczka? – W okresie wakacyjnym zawsze spada liczba usuniętych pojazdów ze względu na spadek natężenia ruchu – przekonuje Niżniak i dodaje: - Te liczby potwierdzają, że dyspozycje usunięcia pojazdów są i nadal będą wydawane.

Dziennikarską prowokację komentuje również ratusz. Jego rzecznik Bartosz Milczarczyk w rozmowie z ”Gazetą Stołeczną” przekonuje, że rozmowę dziennikarza z komendantem trzeba traktować "w kategoriach semantycznych".

- Przecież mówi jasno, że nie zamierza zmniejszać działań. Komendant tylko niefortunnie sformułował zdanie. Zostanie poproszony, żeby odniósł się do tej rozmowy i wytłumaczył, co miał na myśli – powiedział "GS" rzecznik.

bf/par

Czytaj także: