Miał pływać, tonie w procedurach. Co dalej z historycznym statkiem?

Przywrócą świetność Lubeckiemu?
Źródło: Urząd Miasta, mat. archiwalne
Lubecki miał od sierpnia ubiegłego roku pływać po Wiśle. Ale na jego pokład nieprędko wejdą pierwsi pasażerowie. Ponad stuletni bocznokołowiec utknął we wrocławskiej stoczni. – Remont jest bardzo skomplikowany, przedłużają się procedury związane z rejestracją – tłumaczą stołeczni urzędnicy.

Sprawa historycznego statku ciągnie się już od pięciu lat. Jednostka została przekazana Warszawie za darmo, przez firmę Hydrobudowa Włocławek w 2009 roku. Ale dopiero trzy lata później udało się znaleźć armatora i podpisać umowę w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Zakłada ona, że firma Żegluga Pasażerska z Wrocławia bierze na siebie koszty remontu bocznokołowca (prawie 5 mln zł), w zamian przez 15 lat ma zarabiać na organizowaniu rejsów. Pierwszy planowano na 1 sierpnia 2013, ale dziś wiadomo, że nawet 1 sierpnia 2014 jest nierealny.

Zachować jak najwięcej z oryginału

- Przedłużyło się zatwierdzanie dokumentacji projektowej przez Państwowy Rejestr Statków (instytucja certyfikująca statki – przyp. red.). Stanęliśmy przed dylematem, czy wymieniać poszycie kadłuba w całości, czy tylko poniżej linii wody. Skłaniamy się ku drugiej opcji, bo bardzo nam zależy nam, aby ta jednostka nie straciła historycznego wyrazu, chcielibyśmy zachować jak najwięcej oryginalnych części. Z taką propozycją, popartą odpowiednimi pomiarami, zwróciliśmy się do PRS – tłumaczy Marek Piwowarski, pełnomocnik ratusza ds. Wisły.

Dla PRS istotniejsze niż argumenty historyczne pozostają jednak względy bezpieczeństwa. Kiedy instytucja wyda decyzję? - Liczę, że w najbliższych tygodniach – mówi Piwowarski.

We Włocławku nie dali rady

Pełnomocnik podkreśla, że przedłużające się procedury to także efekt tego, że projekt jest nietypowy i nowatorski.

- Chodzi o całkowitą zmianę przeznaczenia. Lubecki był holownikiem rzecznym, a ma się stać statkiem turystycznym. Był zbudowany ponad sto lat temu, a musi spełniać wszystkie współczesne wymogi. Nikt wcześniej tego nie robił, dlatego właściwie nie mamy kogo spytać o radę - wyjaśnia pełnomocnik ds. Wisły i przypomina, że Lubecki miał pływać na Wiśle w okolicach Włocławka. Z taką inicjatywą wystąpiło Towarzystwo Miłośników Włocławka. – Nie bez powodu się poddali – zwraca uwagę.

Póki co, statek stoi we wrocławskiej stoczni Hubertus. Wiadomo już, że jego szerokość dawnego holownika zmniejszy się o metr (z 12 na 11). Zwężenie wynika ze zmniejszenia średnicy bocznych kół i osłaniających ich tamborów. Szerokość samego kadłuba nie zmieni się. Jednostka zostanie wyposażona w nowe silniki diesla.

Statek wymaga ogromnego nakładu pracy

Pod kilkoma nazwami, pod kilkoma banderami

Historia holownika sięga początków XX wieku. Złożono go w stoczni Paruszewskiego we Włocławku z części wyprodukowanych w Sankt Petersburgu na zlecenie potentatów branży naftowej - braci Nobel. Zwodowany w 1912 roku statek, dostał nazwę Poljak. Jednostkę wprawiały w ruch boczne koła napędzane silnikiem naftowym, który można dziś oglądać w Muzeum Techniki.

Na trasie Warszawa-Gdańsk statek holował przede wszystkim barki z naftą i ropą. Ale w długiej historii jednostki zdarzały się także transporty węgla, kamieni, żywności czy zwierząt.

W czasie I wojny światowej bocznokołowca przejęli Niemcy i przechrzcili na Zimsena. Dopiero trzy lata później polskie władze nadały mu imię Lubecki. Potem był także Karlem Bluwe i Warmią. Podczas II wojny światowej polska załoga zatopiła go, aby nie dostał się w ręce wroga. Udało się go jednak wyłowić, wyremontować i przywrócić do użytku. Pływał do 1972 roku, później był wykorzystywany jako restauracja i siedziba yacht-klubu przy Zalewie Zegrzyńskim.

Po latach na spędzonych na Wiśle, Lubecki stanął na brzegu Zalewu Zegrzyńskiego
Po latach na spędzonych na Wiśle, Lubecki stanął na brzegu Zalewu Zegrzyńskiego
Źródło: Urząd Miasta
Był restauracją i siedzibą yacht-klubu
Był restauracją i siedzibą yacht-klubu
Źródło: Urząd Miasta

Piotr Bakalarski

Czytaj także: