Jedni uważają, że fotoradary poprawią bezpieczeństwo, inni twierdzą, że są zbędne, bo ... trzeba hamować. O opinie kierowców w sprawie ich powrotu pytała reporterka TVN 24 na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego i Witosa, gdzie właśnie po ponad roku odsłonięto i podłączono jedno z urządzeń, które już niedługo zacznie mierzyć prędkość przejeżdżających tędy samochodów.
Pierwsze fotoradary Inspekcja Transportu Drogowego już podłącza. Sprawdzane są kolejne urządzenia. Odsłonięte zostały już te na Ostrobramskiej, Niepodległości i Sobieskiego.
To tam reporterka TVN 24 zapytała kierowców, co sądzą o powrocie fotoradarów na stołeczne ulice. Czy wpływają na wzrost poziomu bezpieczeństwa?
- Nie sądzę, bo i tak Warszawa pozwala na jazdę 40, 50 km/h, co jest wystarczające dla bezpieczeństwa - uzasadnia starszy pan. - Uważam, że bardzo dobrze, będzie bezpieczniej - innego zdania była kierująca osobowym autem. - Przynajmniej będą dyscyplinowały kierowców - dodaje kolejna kobieta.
Trzeba będzie hamować
Nie dla wszystkich rejestracja prędkości oznacza bezpieczną jazdę. - Uważam, że nie, bo trzeba hamować później, jak się zobaczy w ostatniej chwili - komentuje kolejny kierowca.
- Mimo wszystko uważam, że dobrze. Wydaje mi się, że poprawiają bezpieczeństwo - ocenia następny mężczyzna. A na pytanie czy fotoradary są maszynkami do zarabiania pieniędzy odpowiada: "w niektórych miejscach pewnie są, ale co do zasady uważam, że warto".
Tu bez przerwy są stłuczki
Następna z zapytanych osób odniosła się wprost do konkretnego skrzyżowania ulic Sobieskiego i al. Witosa. - Najwyższy czas, bo tu bez przerwy są stłuczki na rogu - oceniła. - To dobry pomysł, trochę za szybko jeździmy, więc dobrze, że jest taki ogranicznik - dodał kolejny rozmówca. - Na skrzyżowaniach gdzie są fotoradary zwalnia się i ma się więcej czasu na reakcję - uzasadnił.
Wątpliwości na temat dyscyplinowania kierowców przez fotoradary nie ma stołeczna straż miejska. - Fotoradary w sposób realny wpływały na bezpieczeństwo na stołecznych drogach. W miejscach w których były ustawione w okresie kiedy straż miejska prowadziła kontrole z ich wykorzystaniem, nikt nie zginął. To jest dla nas najważniejsza informacja i najważniejsza wartość z wykorzystania urządzeń rejestrujących - mówi Monika Niżniak ze straży miejskiej.
Dodała, że obecność urządzeń zmieniła na lepsze zachowania kierujących pojazdami.
- W sposób znaczący z roku na rok spadała ilość rejestrowanych wykroczeń. Niemal o połowę spadała na przestrzeni lat 2012-2015 - podsumowała Niżniak.
skw