"Każdy może zostawić tu jedzenie i się nim poczęstować"

[object Object]
"Jadłodzielnia jest dla wszystkich od wszystkich"Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
wideo 2/3

- Chcemy uczyć ludzi, że lepiej dzielić się jedzeniem, niż je wyrzucać - mówią ratownicy z grupy warszawskiego foodsharingu. Dzięki odbiorom nadwyżek z restauracji, piekarni czy lokalnych bazarów, w ciągu roku ratują około 13 ton żywności. To za ich sprawą działają w stolicy Jadłodzielnie, czyli punkty, gdzie każdy może zostawić jedzenie lub się nim poczęstować.

Na początku grudnia Jadłodzielnia pojawiła się na Żoliborzu. Na tyłach urzędu dzielnicy przy Słowackiego stoją lodówka i szafka. Są dostępne dla wszystkich przez całą dobę. Takich punktów jest już w Warszawie 12, a zasada ich działania jest prosta.

- Z Jadłodzielni może skorzystać każdy. I działa to w obie strony. Każdy może zostawić jedzenie i każdy może się nim poczęstować. Jadłodzielnia jest dla wszystkich od wszystkich. Sprawia, że każdy staje się równy, wobec jedzenia. Nie ma podziałów na biednych i bogatych, czy tych którzy potrzebują i nie potrzebują. Po prostu: są ludzie, którzy się ze sobą dzielą - wyjaśnia Helena Sokołowska, jedna z koordynatorek warszawskiego foodsharingu.

"Najlepsze wzięcie mają słodycze"

Do Jadłodzielni można przynieść wszystko, co jest świeże i nadaje się do zjedzenia. Nie powinniśmy jednak zostawiać tam surowego mięsa, jajek czy alkoholu.

Mapa warszawskich Jadłodzielni tvnwarszawa.pl

Co najszybciej znika? - Najlepsze wzięcie mają słodycze. Na drugim miejscu są gotowe rzeczy z restauracji. Ludzie zdecydowanie najbardziej lubią korzystać z czegoś, co mogą od razu wyjąć, otworzyć i zjeść. Nieco mniejszą popularnością cieszą się warzywa i produkty nieopisane, które są zapakowane w taki sposób, że trudno zorientować się, co jest w środku. Ludzie są nieufni i niechętnie to biorą - zaznacza Sokołowska. Dlatego gotowe dania, kanapki czy sałatki najlepiej podpisać, by każdy wiedział, czym są i kiedy powstały.

Dobrym pomysłem jest też porcjowanie jedzenia. - Zwiększa to szansę na to, że ktoś się tym poczęstuje. Nie każdy jest w stanie zabrać pojemnik z kilkoma litrami zupy, dlatego takie produkty lepiej przynosić w podzielone na mniejsze porcje, żeby więcej osób mogło je zjeść - mówi Anna Karpińska, ratowniczka żywności.

SPRAWDŹ ADRESY WARSZAWSKICH JADŁODZIELNI

Ratownicy żywności

Oprócz produktów przyniesionych przez mieszkańców, do Jadłodzielni trafiają też te dostarczane przez ratowników. Nieprzypadkowo określają się oni tym mianem. Ich zadaniem jest ratowanie nadwyżek żywności, które knajpy, piekarnie, kawiarnie czy sprzedawcy bazarów spisują na straty.

Obecnie z warszawskimi Jadłodzielniami współpracuje 30 takich punktów. Ratownikom zdarza się również odbierać jedzenie od osób, które organizują przyjęcia, konferencje i duże eventy. Tygodniowo przekłada się to na kilkaset kilogramów jedzenia, które zamiast przedwcześnie wylądować w koszu, jest przekazywane tam, skąd ma szansę trafić znów na talerz. Dane te, dotyczą tylko odbiorów. Gdyby możliwe było zliczenie produktów, które ludzie sami zostawiają w Jadłodzielniach, liczba ta jeszcze by wzrosła.

"Nie pełnimy misji pomocowej"

- Ratownicy to osoby w bardzo różnym wieku, mamy ratowniczkę, która jest jeszcze w liceum i ratowników trzykrotnie od niej starszych. Niektórzy są zmotoryzowani, inni jeżdżą rowerami czy komunikacją miejską - mówi ratowniczka Dominika Putyra.

Z warszawski foodsharingiem związanych jest blisko 80 takich osób. Wszyscy są wolontariuszami. To, kto przejmie dany odbiór, ustalają za pomocą specjalnej platformy lub grupy na Facebooku. To tam koordynatorzy wrzucają zlecenia, gdy nagle okaże się, że ktoś chce oddać jedzenie do Jadłodzielni.

Jak dodaje Putyra, do ruchu może przyłączyć się każdy, kto popiera ideę niemarnowania żywności. - Ważne jest to, że my nie pełnimy misji pomocowej. To czasem dzieje się mimochodem. Oczywiście jest to bardzo dobre, ale głównym celem wolontariusza nie powinno być to, że on chce komuś pomagać. Paradoksalnie cieszy nas na przykład to, gdy punkty przestają z nami współpracować, bo przestają mieć straty - wyjaśnia.

Do kosza trafiają nie tylko odpadki

- Żywność, która trafia do Jadłodzielni pokazuje, że to co się może zmarnować, to nie tylko odpadki, ale i smaczne rzeczy. Staramy się odciągnąć ludzi od niepohamowanego konsumpcjonizmu. Przesadne kupowanie na zapas jest jednym z głównych powodów marnowania jedzenia - mówi Karpińska.

Rocznie Polacy marnują aż dziewięć milionów ton żywności. Statystycznie to 253 kilogramy na osobę. Z obliczeń Greenpeace Polska wynika, że to 1,72 miliarda metrów sześciennych zmarnowanej wody - to tak, jakby każdy Polak wylewał codziennie sto półtoralitrowych butelek. Wpływa to też na atmosferę, bo to blisko 23 miliony ton dwutlenku węgla wyemitowanych do atmosfery w skali roku. Ekolodzy porównują, że na przestrzeni 12 miesięcy taką ilość emitują wszystkie samochody osobowe w naszym kraju.

- Marnując żywność pokazujemy brak szacunku dla wytworów ziemi i dla wytworów pracy człowieka - mówi Helena Sokołowska. I zaznacza, że powinniśmy rozsądnie podchodzić do eksploatowania naszej planety. Zbyt często zdarza się, że na potrzeby upraw wycinane są hektary lasów, niszczone są wtedy całe ekosystemy. Nie zwracamy też uwagi na to, że w procesie produkcji i przetwórstwa żywności zużywane są energia i woda. Później jedzenie trafia zwykle do plastikowych opakowań. Trzeba też dostarczyć je do sklepów, a transport przyczynia się do zanieczyszczenia powietrza.

Wyrzucając jedzenie stwarzamy kolejne negatywne efekty dla środowiska. Według danych gromadzonych przez Banki Żywności, najczęściej w koszu ląduje pieczywo. Wskazuje na nie 49 procent badanych. Na drugim miejscu są owoce - 46 procent, a podium zamykają wędliny - 45 procent. Często pozbywamy się też warzyw (37 procent), jogurtów (27 procent) i ziemniaków (17 procent). - Nie myślimy o tym, żeby się dzielić. I o tym, że marnowane są tony jedzenia, a z drugiej strony są miejsca, gdzie go brakuje. Nie zawsze mamy wpływ na to, co dzieje się z jedzeniem zanim trafi ono do sklepów. Ale mamy wpływ na to, co się z nim stanie, gdy znajdzie się w naszych domach i miejscach pracy - podkreśla Sokołowska.

"Jadłodzielnia wypełniła pewną lukę"

Idea społecznego ratowania jedzenia zrodziła się w Niemczech, za sprawą aktywisty Raphaela Fellmera. Na polski grunt przeniosły ją Agnieszka Bielska i Karolina Hansen, które dowiedziały się o Jadłodzielniach z artykułu opisującego lodówkę na ulicy w Hiszpanii. Pierwszy taki punkt powstał na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego (Stawki 5/7). Pomysł rozprzestrzenił się też na inne polskie miasta.

- Jadłodzielnia jest rozwiązaniem, które wypełniło pewną lukę. Są rozwiązania systemowe, by zapobiegać marnowaniu żywności. Sklepy czy punkty gastronomiczne mogą oddawać nadwyżki do banków żywności lub organizacji charytatywnych. Ale muszą spełnić szereg warunków, by do tego doszło. Nie każda organizacja pożytku publicznego może też przyjąć to jedzenie - zaznacza koordynatorka warszawskiego foodsharingu. I dodaje, że dzięki Jadłodzielniom żywność może oddać każdy z nas i może to być zwykła kanapka, a nie hurtowe ilości.

O tym, co udaje się odebrać od punktów gastronomicznych, ratownicy często informują w mediach społecznościowych. Zdjęcia tego, co trafia do szafek i lodówek można znaleźć na grupach poświęconych freeganizmowi i warszawskiemu foodsharingowi.

Klaudia Kamieniarz

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl