Firma zapewnia, że to "bardzo wstępna koncepcja". - Nie upublicznialiśmy tej wizualizacji, ponieważ jesteśmy na wstępnym etapie. W dalszym ciągu pracujemy nad uzyskaniem kompletu dokumentacji konserwatorskiej, która pozwoli na wierne odtworzenie historycznej formy budynku, w szczególności nie mamy jeszcze kompletu dokumentów pozwalających na odtworzenie elewacji budynku – informuje nas Michał Stepień, członek zarządu spółki AFI Złota 83, od kwietnia właściciela kamienicy na rogu Złotej i Żelaznej. - Rysunek bazuje na historycznej dokumentacji fotograficznej i może jeszcze ulec pewnym korektom co do detalu architektonicznego – zastrzega.
Kto podpalił poddasze?
Jeśli firma dotrzyma słowa, kamienica będzie wyglądać, jak w czasach swojej przedwojennej świetności. Wizualizacja przywodzi na myśl wyremontowane z pietyzmem elewacje dwóch kamienic przy ul. Próżnej. Widać na niej także "doklejony" współczesny budynek, bo spółka chce inwestować na sąsiedniej działce. Zapewnia, że wkrótce sfinalizuje jej kupno.
Pokazanie wizualizacji przyspieszyły wydarzenia niedzielnego wieczora, kiedy płonęło poddasze zabytkowego budynku na Woli. W akcji gaśniczej brało udział 19 zastępów strażackich. Potężny dom udało się uratować – spłonęła tylko część dachu, ale przez wszystkie stropy przelały się tony wody.
Straż pożarna szybko podała, że prawdopodobną przyczyną pożaru było podpalenie. Cień podejrzeń padł na bezdomnych, którzy koczowali w obiekcie. Ale szybko pojawiły się spekulacje i komentarze, że pożar mógł być na rękę inwestorowi, który nie będzie musiał "bawić się" w ratowanie zabytku, a na uwolnionym placu postawi co tylko zachce. Przypomnijmy, wcześniej firma sondowała możliwość rozbiórki dwóch oficyn. Stołeczny konserwator zabytków wykluczył taki scenariusz, a spółka zapewniła, że respektuje wytyczne konserwatorskie.
Rozważają monitoring
W poniedziałek prezes AFI Złota 83 zdecydowanie odrzucił oskarżenia przewijające się w internetowych komentarzach.
- Wszelkie takie sugestie są nieuczciwe. To by były działania nieracjonalne. Zarząd odpowiada za ten budynek, chodzi także o odpowiedzialność karną, przecież w pożarze mógł ktoś zginąć. Jesteśmy ogromnym holdingiem międzynarodowym, jedną z największych firm izraelskich, notowanych na giełdach izraelskich i londyńskich i nikt o zdrowych zmysłach nie ryzykowałby reputacji holdingu dla, z całym szacunkiem dla tej kamienicy, ale jednak niewielkiej inwestycji w naszym portfelu nieruchomościowym – zapewniał w rozmowie z tvnwarszawa.pl Sebastian Kieć.
Tłumaczył, że budynek był zabezpieczony – ściany i drzwi na parterze zamurowane. Ale to nie wystarczało – co jakiś czas były wybijane otwory. Teraz prezes nie wyklucza, że kamienica będzie chroniona, albo chociaż monitorowana. Problemem jest jej stan techniczny.
Na razie nie wiadomo, kiedy ruszą pracę. Pewne jest, że muszą zakończyć się do kwietnia 2020, pięć lat do podpisaniu umowy. Taką klauzulę wpisano w umowie wieczystej dzierżawy z ratuszem. Jeśli termin nie zostanie dotrzymany, miasto może ją rozwiązać umowę i naliczyć karę.
Kiedyś piękna, dziś zrujnowana
Budynek powstał pod koniec XIX wieku z inicjatywy Wolfa Krongolda. Kamienica miała bardzo piękny i bogaty wystrój eklektyczny, reprezentacyjne klatki schodowe. Praktycznie przetrwała II wojnę światową, ale po niej doprowadzono do jej dewastacji - skuto dekoracje, zerwano balkony. Z uwagi na przeludnienie nazywana była częstokroć "Pekinem".
Komunalni lokatorzy nie zawsze nie dbali o mieszkania. Przed ponad 10 laty wykwaterowano ostatniego z nich ze względu na fatalny stan techniczny. Miasto kilkukrotnie próbowało pozbyć się nieruchomości. Udało się dopiero za szóstym razem.
Pożar zabytkowej kamienicy na Woli
Zabytkowa kamienica po pożarze
bako/ec
Źródło zdjęcia głównego: mat. inwestora