- Jesteśmy już naprawdę bardzo blisko. Tam, niedaleko stąd rozpoczęto już budowę pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej - powiedział w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Jednak budowa rozpocząć się nie mogła - przynajmniej z formalnego punktu widzenia.
Wojewoda mazowiecki wydał do tej pory tylko tzw. decyzję lokalizacyjną. Ta - co podkreślała jego rzeczniczka Ewa Filipowicz - na prace budowlane nie zezwala. Umożliwia jedynie wstępne przygotowanie i zorganizowanie terenu pod ewentualny plac budowy. Ten będzie mógł ruszyć dopiero wtedy, kiedy Zdzisław Sipiera wyda pozwolenie na budowę. W tej sprawie - o czym poinformowała nas w poniedziałek rano rzeczniczka wojewody - nie wpłynął jeszcze wniosek.
Drugą kwestią jest konieczna opinia Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Ten do tej pory poinformował jedynie, że uzgodnił "postanowienie na lokalizację monumentu". "Dokumenty, które wpłynęły do urzędu były kompletne i poprawne pod względem merytorycznym" - stwierdził kilka dni temu, w krótkim oświadczeniu Jakub Lewicki.
Co z pomnikiem Kaczyńskiego?
Podczas sobotniej miesięcznicy Kaczyński mówił też o drugim planowanym monumencie - upamiętniającym Lecha Kaczyńskiego. - Będzie odsłonięty później, ale 10 kwietnia w miejscu, w którym stanie postawione zostanie coś w rodzaju cokołu, postumentu, który będzie symbolizował to miejsce, symbolizował pomnik - mówił prezes PiS.
Zapytaliśmy rzeczniczkę wojewody, czy do urzędu wpłynął wniosek o lokalizację drugiego pomnika. Odpisała krótko: wniosek nie wpłynął. Zatem nie wiadomo wciąż, gdzie stanie. Wiadomo natomiast (bo o tym mówił już w mediach Jacek Sasin), że ma liczyć siedem metrów wysokości: 3,5 metra na cokół i 3,5 na figurę.
W poniedziałek rano na placu Piłsudskiego był reporter TVN24 Michał Gołębiowski. - Przy namiocie zaczął się ruch. Wjechały pierwsze samochody, a wejście do namiotu zostało otwarte - mówił. Podkreślił jednak, że prace budowlane się nie zaczęły. - To co widać za mną, czyli namiot i płot to na razie tak zwana niestała ingerencja - precyzował.
"Prowokacja" kontra "barbarzyństwo polityczne"
Tymczasem w sprawie pomnika smoleńskiego pojawia się coraz więcej politycznych komentarzy. W poniedziałek rano szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna stwierdził, że jego zdaniem, cała sprawa z pomnikiem jest "polityczną prowokacją".
- Plac Piłsudskiego to miejsce święte dla polskiej historii. Tam znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, który jest symbolem walki o niepodległość, o wolność zakłócanie tego miejsca poprzez postawienie tam, jak mówił Jarosław Kaczyński, jakiegoś cokołu, ma służyć politycznej prowokacji, a nie upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej - podkreślił.
Dodał, że jego partia nie zgodzi się aby, "decyzje dotyczące tak ważnych spraw, były podejmowane poza akceptacją Polaków i mieszkańców Warszawy". Pytany, czy jeżeli pomnik stanie na placu Piłsudskiego, to w przyszłości będzie rozebrany, Schetyna odpowiedział, że "trzeba liczyć się z konsekwencjami, jeżeli postępuje się wbrew woli mieszkańców Warszawy".
Na odpowiedź Prawa i Sprawiedliwości nie trzeba było długo czekać. - Pan Schetyna przeciąga PO swoimi komentarzami na stronę barbarzyństwa politycznego. Nienawiść polityczna przesłania mu możliwość obiektywnej oceny sytuacji - skomentowała Beata Mazurek, rzeczniczka partii.
Trzaskowski: potrzeba referendum
W podobnym tonie do Schetyny wypowiadał się w poniedziałek również Rafał Trzaskowski, kandydat PO i Nowoczesnej na prezydenta stolicy. Przyznał, że nie wyobraża sobie, by decyzja w sprawie pomnika była podejmowana bez konsultacji z władzami miasta i z warszawiakami. Przekonywał o konieczności rozpisania referendum w tej kwestii.
- Tu nie chodzi o sam pomnik, chodzi o styl. PiS z pogwałceniem prawa przejmuje plac Piłsudskiego, gwałcąc prerogatywy samorządu wybranego w wyborach bezpośrednich. Podejmuje decyzje używając uzasadnienia, że chodzi o bezpieczeństwo, podczas gdy okazuje się, że nie chodzi o żadne bezpieczeństwo, tylko o ewentualne stawianie pomników - komentował Trzaskowski.
"Wstyd dla miasta stołecznego Warszawy"
Zupełnie inaczej sprawę komentują politycy związani z Prawem i Sprawiedliwością. - Jest wstydem dla miasta stołecznego Warszawy, że nie postawiło do tej pory ani pomnika swojemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, ani że nie doprowadziło do zbudowania pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, który jest pomnikiem ponadpolitycznym - skomentował szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski w radiu RMF FM.
Szczerski wyraził też nadzieję, że pomnik będzie gotowy na 8. rocznicę katastrofy smoleńskiej, czyli na 10 kwietnia 2018 roku. - To najwyższy czas. Każdy kolejny miesiąc bez pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej jest kolejnym miesiącem wstydu miasta stołecznego Warszawy - zaznaczył.
Pomnik jako "cel obronny"
Plac Piłsudskiego został odebrany miastu i przekazany w zarząd wojewodzie w listopadzie ubiegłego roku. Minister przekonywał wówczas, że chodzi o względy bezpieczeństwa i cele obronne. Jak to się ma do budowy pomnika? - Jedno nie wyklucza drugiego - mówiła nam w środę rzeczniczka wojewody.
Warszawski ratusz nie zgadza się z działaniami wojewody. Sprzeciwił się zarówno w sprawie samego przejęcia placu (odwołano się w tej sprawie do sądu - nie ma jeszcze postanowienia), jak i stawiania tam pomnika. Od wojewody Sipiery domaga się wznowienia postępowania i uznania miasta za jego stronę.
ZOBACZ TAKŻE DYSKUSJĘ O POMNIKU SMOLEŃSKIM W NIEDZIELNEJ "KAWIE NA ŁAWĘ"
Kawa na ławę o pomniku smoleńskim na placu Piłsudskiego
Kawa na ławę o pomniku smoleńskim na placu Piłsudskiego
kw/b