Piotr Guział, inicjator akcje referendalnej w stolicy i burmistrz Ursynowa zasiada w radzie nadzorczej będzińskiej spółki miejskiej Interpromex. W wywiadzie dla "GW" powiedział, że dostał tę posadę, jako rekompensatę krzywd, których doznał od Hanny Gronkiewicz-Waltz. - To był żart - przekonuje teraz.
Całe zamieszanie zaczęło się od jednego z wywiadów, w którym burmistrz wyjaśniał swoje związki z firmą Przedsiębiorstwo-Handlowo-Usługowe "Interpromex".
"Śmieszna opowieść"
- To akurat śmieszna opowieść. Odwiedzili mnie prezydent Będzina i prezydent Częstochowy. W ursynowskim ratuszu wymieniliśmy się poglądami na tematy samorządowe. W pewnym momencie mówią, że dużo czytali na temat krzywd, których doznaje Ursynów i ja osobiście od Hanny Gronkiewicz-Waltz. Powiedziałem, że to opinie przesadzone (...) Oni na to: "Słuchaj, trzeba ci to jakoś zrekompensować". Koniec rozmowy. Koledzy się rozjechali. I mija miesiąc, dzwoni prezydent Będzina, żebym podał PESEL, i mówi: "Postanowiłem powołać cię do rady nadzorczej największej spółki w Będzinie, czas, żeby wyrównać te krzywdy, których doznałeś, też i finansowe" - cytowali Guziała dziennikarze "Gazety Wyborczej".
"To był żart"
- To był żart sytuacyjny, stąd stwierdzenie "śmieszna opowieść". A poważnie rzecz biorąc, spełniam warunki formalne i nieformalne, żeby pełnić taką funkcję - komentuje teraz Guział w rozmowie z tvnwarszawa.pl. - Ponad 10 lat temu zdałem egzamin państwowy na członka rady nadzorczej spółki skarbu państwa. A poza tym mamy doświadczenie w zarządzaniu spółkami, wykształcenie ekonomiczne na kierunku gospodarka publiczna. Jako burmistrz jestem osobą zaufania publicznego i od 15 lat działam w samorządzie. Niezmiernie rzadko zdarza się, że członek rady nadzorczej spółki miejskie spełnia te wszystkie kryteria – przekonuje.
A skąd zna prezydent Będzina? - Znamy się luźno z działalności politycznej. Prezydent dokonywał zmian w składach rad nadzorczych spółek i szukał kogoś z zewnątrz, kto miałby obiektywne, chłodne spojrzenie - dodaje Guział.
Raz w miesiącu urlop
Burmistrz Ursynowa w spółce pełni funkcję sekretarza rady nadzorczej. Jak mówi, raz w miesiącu na jeden dzień bierze urlop i jedzie do Będzina na spotkania rady nadzorczej.
Jak całe zamieszanie komentuje prezydent Będzina? - Nie rozumiem tej burzy w szklance wody. Ktoś zrobił bardzo kiepski żart. Nie wiem, czy to była prywatna rozmowa, czy nie. Nie było mnie przy tym. Jednak tego rodzaju żart jest niewłaściwy - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Łukasz Komoniewski, prezydent Będzina. -
Pan Guział ma doświadczenie i kompetencje, dlatego został powołany do rady nadzorczej. Ma też doświadczenie merytoryczne, by pilnować i po części kierować sprawami spółki. Jest bardzo dobrze przygotowany do swoich funkcji. Prawda jest taka, że jak się chce uderzyć psa, to i kij się zawsze znajdzie. Mnie nie interesuje polityka ogólnokrajowa, mnie interesuje mój Będzin, w którym jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Żart, który wywołał to całe zamieszanie, był bardzo - dodaje.
ran//par
Źródło zdjęcia głównego: PAP / Paweł Supernak