Inteligentne skrzyżowania, ale tylko przy 50 km na godzinę

System z problemami / TVN Warszawa
System z problemami / TVN Warszawa
Źródło: | PAP, Reuters, Ria Novosti, Russia Today
Warszawa stara się o pieniądze na rozbudowę Zintegrowanego Systemu Zarządzania Ruchem, który ma objąć całe Śródmiescie. Kierowcy pytają, czy nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto, bo w skuteczność systemu nie bardzo wierzą.

Irytacji kierowców trudno się dziwić. Wystarczy wybrać się choćby na skrzyżowanie Alej Jerozolimskich i Żelaznej. Ruch ślimaczy się tu zawsze w godzinach szczytu. Pytanie tylko jakim cudem, skoro działa tu bardzo drogi Zintegrowany System Zarządzania Ruchem?

Kamera zapali zielone

Choć brzmi skomplikowanie, jego działanie jest całkiem proste. Dzięki kamerom umieszczonym przy skrzyżowaniach rozpoznaje, czy na dłużej zapalić zielone, czy też lepiej wydłużyć czerwone światło. Z kolei na tablicach, takich jak na Wisłostradzie, ostrzega przed utrudnieniami.

Zarząd Dróg Miejskich chce system w Warszawie rozbudować tak, aby objął praktycznie całe Śródmieście. Urzędnicy z Ratusza już poprosili Unię Europejską o zastrzyk gotówki. Do Brukseli wysłali wniosek o grant w wysokości 80 milionów złotych.

- Wtedy moglibyśmy mieć do 250 takich miejsc, a nie tylko 37 skrzyżowań jak teraz - tłumaczy Grażyna Lendzion, szefowa Zarządu Dróg Miejskich.

"Jest gorzej niż było"

Na razie o systemie zarządzania ruchem nie można jednak powiedzieć, by był specjalnie rozbudowany. Działa na Wisłostradzie, od Mostu Siekierkowskiego aż do mostu Grota-Roweckiego. Na kamery trafią też kierowcy w ciągu Alej Jerozolimskich - od Ronda Waszyngtona aż do Placu Zawiszy. System działa też na Powiślu, sterując światłami na ulicach dojazdowych do Wisłostrady.

W TVN Warszawa wielokrotnie pytaliśmy kierowców, jak zmieniło się ich życie po wprowdzeniu systemu. Niestety, większość odpowiadała, że jest nawet gorzej, niż było.

Trzeba wydać więcej

System w obecnym zakresie działa od 2008 roku. Miasto wydało na jego wprowadzenie około 40 milionów złotych. Radna Małgorzata Szmajdzińska na ulicy Czerniakowskiej codziennie na własnej skórze sprawdza efekty działania ZSZR. Obawia się czy kolejne miliony wydane na rozbudowę systemu nie zostaną po prostu wyrzucone w błoto.

- Owszem można te pieniądze wydawać ale pytanie czy one nas doprowadzą do szczęśliwego końca - zastanawia się Szmajdzińska.

Ratusz nie ma natomiast żadnych wątpliwości. Zdaniem wiceprezydenta Warszawy dopiero rozszerzenie systemu na całe Śródmieście spowoduje, że kierowcy będą mieli o nim lepsze zdanie.

- Jego efekty może nie są na razie zauważalne. Ale większy obszar to większe efekty - przekonuje Jacek Wojciechowicz.

SZSR w całym Śródmieściu

Według planów ratusza system objałby między innymi ciąg ulic od Alej Ujazdowskich, przez Plac Trzech Krzyży, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście do Placu Zamkowego. Zacząłby działać także na ulicz Kruczej i wszystkich innych, które przecinają Aleje Jerozolimskie. Działać ma też po praskiej stronie - od Ronda Waszyngtona aż do Wiatracznej.

"Trzeba jeździć wolno"

Eksperci do spraw infrastruktury popierają decyzje o rozszerzeniu systemu kierowania nuchem. Przyznają jednak, że w pierwszej kolejności powinien on działać na trasach wjazdowych do stolicy. - Po to, żeby ostrzegać kierowców nie kiedy już wjadą do Śródmieścia, tylko wcześniej, żeby już mogli to Śródmieście ominąć - mówi Adrian Furgalski, zespół doradców gospodarczych TOR.

A dla tych, którzy w skuteczność systemu nie wierzą i nie chcą uwierzyć na słowo, Zarząd Dróg Miejskich ma prostą radę: - Wystarczy jeździć 50 km/h - ucina Adam Sobieraj, rzecznik ZDM.

Michał Traczmjc/roody

Czytaj także: