- Wszędzie tam, gdzie mamy zabezpieczenie w postaci wałów przeciwpowodziowych, to takie zabezpieczenie działa do określonego przepływu, tzw. projektowego, bo nie mogą one sięgać do chmur - tłumaczył Banasik.
Raz na 100 lat
I dodał, że kiedyś ta wysokość zostanie przekroczona, bo standardowo takie zabezpieczenia projektuje się na przepływ zdarzający się raz na 100 lat.
- Weźmy przykład Warszawy. Zawady z jednej strony, z drugiej strony osiedle Gocław to są wszystko tereny, które znajdują się w obszarach potencjalnie zagrożonych powodzią, jeśli wały w którymś momencie nie wytrzymają – twierdzi profesor.
Jak podkreśla, wały często w Polsce robione są niezgodnie z obowiązująca technologią i nie wytrzymują nawet jeżeli woda się nie przeleje. - Z całą pewnością, w wielu, wielu przypadkach byłoby dużo taniej, gdyby dało się wysiedlić mieszkańców z terenów zalewowych. Dolina to jest miejsce, gdzie woda powinna się mieścić w czasie powodzi – przekonuje Banasik.
– Tylko czy jesteśmy w stanie wysiedlić te obszary? Gocław cały albo Zawady - pyta retorycznie.
W ten weekend wysoka woda przechodzi przez Polskę – czytaj na tvn24.pl.
ran/mz