Conchita Wurst, najsłynniejsza kobieta z brodą na świecie w sobotę wygrała finał Eurowizji. Warszawa wyjątkowo szybko przyswaja trendy z zachodu, a przoduje w tym awangardowy plac Zbawiciela. Tu właśnie obserwowaliśmy wszystkie nowinki, "zanim jeszcze stały się modne". Plac jest zatem właściwym miejscem, by podpytać, czy trend lansowany przez austriackiego wokalistę ma szansę przyjąć się w stolicy?
59. Konkurs Piosenki Eurowizji należał do Conchity Wurst. Naprawdę jest mężczyznę, nazywa się Thomas Neuwirth, ale przedstawia się jako kobieta. W Kopenhadze wystąpiła w galowej sukni, z brodą i wąsami. 25-letnia artystka swoją piosenką "Rise Like A Phoenix" doprowadziła Austrię do wygranej, a cały świat do szaleństwa i otwartej debaty nad swoim wizerunkiem.
Poprawność przede wszystkim
Kobietę z brodą jedni uwielbiają, drudzy potępiają. A jakie jest zdanie bywalców naszej kolebki warszawskich trendów - słynnego placu Zbawiciela?
Wszyscy rozpoznają budzącą kontrowersję artystkę. Przeważająca większość naszych rozmówców spędzających czas w okolicach tęczy ma mieszane uczucia, o stylizacji artystki starają się wyrażać poprawnie i tolerancyjnie.
Niektórzy w występie Wurst nie doszukują się ideologii, pod uwagę biorą tylko jej walory wokalne i artystyczne. Zapytani o to, czy mają nadzieję lub obawę, że trend, który promuje przyjmie się w Warszawie, zgodnie przekonują, że "raczej nie", "oby nie" lub "na pewno nie".
Widać, że nie wszystkie trendy z zachodu mają u nas szansę bytu...
O "KOBIECIE Z BRODĄ" CZYTAJ TEŻ NA TVN24.PL
Katarzyna Śmierciak k.smierciak@tvn.pl