Politycy PiS podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie zaprezentowali film, na którym widać, jak członkowie jednej z obwodowych komisji wyborczej na warszawskim Mokotowie opuszczają lokal wyborczy z workami zawierającymi karty do głosowania. Politycy PiS zwrócili uwagę, że członkowie komisji nie wywiesili wcześniej na drzwiach protokołu z wynikami głosowania. Jak podkreślali, taki obowiązek wynika z przepisów kodeksu wyborczego.- Działanie takie, w którym nie wywiesza się protokołu przebiegu głosowania, a ustala się z systemem informatycznym i jego przedstawicielami szczegóły, a dopiero później wywiesza się protokół głosowania, pozwala na dowolność - ocenił wiceprezes PiS Antoni Macierewicz.Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki podczas konferencji prasowej powiedział, że opuszczenie przez komisję obwodową lokalu przed wywieszeniem kopii protokołu jest naruszeniem kodeksu wyborczego.
Będzie skarga?
Czy PiS, mając w rękach "wstrząsające nagranie", zaskarży zatem wynik wyborów? - Wszystko wskazuje na to, że tak, choć nie wiadomo dokładnie, czy na pewno i kiedy. Po pierwsze z tego powodu, że trwają jeszcze cały czas prace specjalnego zespołu parlamentarnego PiS, który bada te wybory od strony domniemanych nieprawidłowości - tłumaczył w czwartek reporter TVN24 Paweł Łukasik.Dodał, że druga kwestia to praca Państwowej Komisji Wyborczej, która już wczoraj na konferencji prasowej poinformowała, że ewentualnymi nieprawidłowościami mogą zajmować się organy ścigania, a nie PKW.- Jeśli to wszystko jest prawdą, o czym mówi PiS, to ewentualną procedurę ponownego przeliczania głosów można uruchomić tylko w trybie protestu skierowanego do Sądu Najwyższego. W jakikolwiek inny sposób nie będzie można przeprowadzić ponownego liczenia głosów w tej komisji - mówił w środę na konferencji prasowej szef PKW Stefan Jaworski. Z kolei sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki stwierdził, że "być może, jeśli będzie jakieś doniesienie w tej sprawie, to organy ścigania podejmą czynności".
Członkowie komisji "powinni się zastanowić"
Inaczej sprawę widzą jednak politycy PiS, którzy oczekują od PKW reakcji w tej sprawie.- Wydaje mi się, że PKW, jak by nie było organ konstytucyjny, widziała, co widzieli wszyscy. Jestem ciekawy, jak urzędnicy tak bardzo wysokiego szczebla zareagują na to wydarzenie. Wydaje mi się, że to oni w pierwszym rzędzie powinni się zastanowić, czy tego typu postępowanie nie powinno być zgłoszone z urzędu do Sądu Najwyższego w celu rozstrzygnięcia - mówił w rozmowie z reporterem TVN24 Bolesław Piecha (PiS).
Kopacz krytycznie o motywach PiS
Specjalna komisja PiS, która bada sprawę wyników podanych przez PKW i która zaprezentowała w środę "wstrząsające" - zdaniem Macierewicza - nagranie z komisji w Warszawie, ma przedstawić wyniki swoich ustaleń pod koniec tygodnia. Jednak praca PiS i ujawniony przez partię materiał budzi wątpliwości opozycji. Niektórzy, jak marszałek Ewa Kopacz, mówią wprost, że PiS nie zajmowałoby się żadnymi nieprawidłowościami, gdyby wynik wyborów był inny.- Nad czym tu deliberować? No chyba, że chce się znowu pokazywać jako jeden wielki sprawiedliwy i przez kilka dni funkcjonować w mediach. To jest może tego rodzaju motywacja - komentowała marszałek Ewa Kopacz. Jak tłumaczyła, sama jest przekonana co do jednego: - Że gdyby dzisiaj nie Platforma, ale PiS było liderem tych ostatnich wyborów, długo długo musielibyśmy czekać na jakiekolwiek dowody - oceniła Kopacz.
Joński: Reżyserem Macierewicz
Krytycznie do "wstrząsającego" materiału podchodzi też Dariusz Joński (SLD).- Zabrakło mi w tym filmie na koniec (informacji - red.), kto był reżyserem - i nie zdziwiłbym się, gdyby tam był Antoni Macierewicz - i kto występował: członkowie PiS - ironizował Joński.- Antoni Macierewicz mógłby równie dobrze wysłać ten film na jakiś konkurs. Może wygrałby jakąś nagrodę z tytułu filmów krótkometrażowych - dodał polityk.
Nagranie z komisji
kde/kka