Do zdarzenia miało dojść w nocy z piątku na sobotę w bloku przy Wolskiej. W niedzielę nagłośnił ją Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, pisząc wręcz o "próbie zabójstwa". Ośrodek opublikował zdjęcie listu, który po incydencie przyklejono na drzwiach mieszkania.
"Mogło spłonąć nasze mieszkanie"
"Do naszego mieszkania wrzucono zapaloną butelkę z benzyną" - tytułują swój list autorzy.
"Mogło spłonąć nasze mieszkanie (...) Przyjechaliśmy z Ukrainy, gdzie trwa wojna i kryzys gospodarczy, a wielu ludzi nie ma pracy i nie ma pieniędzy na utrzymanie swoich rodzin" - piszą Andrzej, Bogdan i Witalij. Dalej mężczyźni przekonują, że szanują polskie zwyczaje, cenią polską kulturę i "są wdzięczni za okazaną przez Polaków pomoc podczas Pomarańczowej Rewolucji" oraz wojny na wchodzie ich kraju.
"Polacy budują za granicą, a my wraz Turkami budujemy dla was stację metra przy ul. Górczewskiej. Przyjechaliśmy tu 'za chlebem', ale nie chcemy go za darmo. Pracujemy bardzo ciężko 25 metrów pod ziemią, aby zasłużyć na zarabiane pieniądze. Wzbogacamy Polskę nie tylko swoją pracą, ale także płacąc podatki, z których polskie państwo finansuje m.in. szpitale, szkoły i emerytury" - piszą.
"Nasze żony i siostry pracują często jako sprzątaczki i opiekunki dzieci - dzięki temu wielu z Was ma możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy i podwyższenia swojego standardu życia. Dlatego nie rozumiemy powodu, dlaczego jesteśmy obrzucani wyzwiskami, nasze drzwi i ściana wokół nich zostały pomalowane sprayem, a nasze drzwi obficie oplute. Podpalono nasz dom, czujemy się zagrożeni" - alarmują.
Swoją sytuację porównują do Polaków, którzy przez lata również wyjeżdżali "za chlebem".
- Pomazano całą klatkę schodową antyukraińskimi napisami. Pomazano drzwi mieszkania, w którym mieszkają ci Ukraińcy - mówi reporterce TVN24 Konrad Dulkowski, prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych - Wrzucono do ich mieszkania zapaloną butelkę z benzyną, co już jest próbą zabójstwa - dodaje.
Napisy na ścianach, działania policji
Sprawą zajmuje się Komenda Rejonowa Warszawa IV. - Na miejscu był policjant z technikiem kryminalistyki, który przeprowadził tam oględziny. Niestety, w momencie kiedy otrzymaliśmy tę informację, nie było możliwości wykonania czynności z osobami zainteresowanymi, ponieważ były one pod wpływem alkoholu. Te czynności były wykonane dzień później - wyjaśnia Marta Sulowska z wolskiej komendy. - Sprawa została przekazana prokuraturze rejonowej - dodaje.
Jak ustaliła reporterka TVN24 Justyna Sieklucka, śledztwo prowadzone jest w kierunku artykułu 119 Kodeksu karnego dotyczącego przemocy i gróźb do osób ze względu na ich przynależność narodowościową, za co grozi do pięciu lat więzienia.
Butelka, o której mowa w liście - jak mówiła Sieklucka - została wrzucona przez okno mieszkania i zawierała nieznaną ciecz, ale nie płonęła. - W mieszkaniu nie doszło do pożaru, nikt nie został ranny - precyzowała reporterka TVN24.
Przed wejściem do mieszkania zajmowanego przez Ukraińców pojawiły się obraźliwe napisy: "Upaińskie k..y", "Bydlaki", "Ścierwa", "Won z Polski".
Sąsiedzi, z którymi rozmawiała reporterka TVN24, skarżyli się na głośne imprezy zakrapiane alkoholem, do których miało dochodzić w mieszkaniu.
Obraźliwe słowa na klatce schodowej
em/b