"Na warszawskim Gocławiu zaatakowały mojego chłopaka i mnie trzy boksery. Psy rozszarpały mojego pieska szpica miniaturę, a nas pogryzły" - napisała na Kontakt 24 pani Paula. Kobieta zgłosiła sprawę na policję.
Do ataku miało dojść pomiędzy godziną 3 a 4 w nocy z soboty na niedzielę na nowym osiedlu Saska przy ulicy Jana Nowaka Jeziorańskiego na warszawskim Gocławiu. - Byliśmy po weselu. Postanowiliśmy, że wyprowadzimy naszego psa, który długo siedział w domu. Podczas spaceru nagle zobaczyliśmy przebiegające przez ulicę trzy boksery. Rzuciły się na mojego pieska. Podniosłam go, a te psy rzuciły się na mnie i mojego chłopaka - relacjonowała kobieta. I dodała, że psy były puszczone bez zabezpieczenia.
"Myślały, że to kot"
Według niej na osiedlu mieszka kobieta posiadająca kilka agresywnych psów, które nie pierwszy raz pogryzły inne zwierzęta. Nasza rozmówczyni relacjonowała, że całemu zdarzeniu przyglądała się właścicielka bokserów. Pani Paula informuje, że kobieta uciekła rzucając na odchodne "pewnie myślały, że to kot".
Poszkodowana ze swoim partnerem zgłosiła sprawę na policję. Na Kontakt 24 przysłała zdjęcie psów, które mieli zrobić inni świadkowie zdarzenia.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie. Będziemy ustalać przebieg wydarzeń i zajmować się sprawą - powiedział Tomasz Oleszczuk ze stołecznej policji.
Pani Paula została ranna w rękę, tak samo jak jej chłopak. - Byliśmy w szpitalu zakaźnym i boimy się, bo właścicielka psów, które nas zaatakowały, najprawdopodobniej ich nie szczepiła - martwi się kobieta.
Policja wszczęła w tej sprawie postępowanie. Jeden z patroli udał się do miejsca zamieszkania kobiety, która ma być właścicielką bokserów. - Na razie kobieta została pouczona o konieczności zakładania kagańca psom. Policja sprawdza, czy zwierzęta były zaszczepione. Po sprawdzeniu wszystkich okoliczności będzie wiadome, czy to było wykroczenie czy przestępstwo - mówił po godz. 21 Oleszczuk.
md/sk
Źródło zdjęcia głównego: świadkowie zdarzenia