Ostrym strzelaniem zakończył się ciekawie zapowiadający się mecz 9. kolejki T-Mobile Ekstrakalsy we Wrocławiu. Ciekawie na Dolnym Śląsku było tylko do 25 minuty. Od tego momentu Śląsk rozpoczął festiwal strzelecki. W roli tarczy wystąpili piłkarze warszawskiej Polonii. Później gospodarze zaaplikowali rywalom jeszcze trzy bramki. Stołecznych dobił Dariusz Pietrasiak. Ten, którego latem oddano z Konwiktorskiej bez żalu.
Dla Pietrasiaka to był szalony tydzień. Po ostatniej ligowej kolejce obrońca Śląska pod wpływem alkoholu spowodował kolizję samochodową. Przez chwilę widniał w mediach jako Dariusz P. Klub go ukarał grzywną 20 tys. zł, ale go nie zdyskwalifikował.
Piłkarz w późniejszych wywiadach przyznawał, że za nierozsądny incydent zrehabilituje się, a za niezbyt surową karę odwdzięczy na boisku. I tak właśnie uczynił we Wrocławiu. W meczu z Polonią, w której grał przez ostatni sezon. Z Konwiktorskiej przepędzono go latem.
Według wszechmocnego przy Konwiktorskiej Józefa Wojciechowskiego, piłkarz zarabiał zbyt wiele. Nieproporcjonalnie dużo do formy, jaką prezentował.
Smuda! Co? Mila
Przeciwko byłym kolegom Pietrasiak wszedł na ostatnie pięć minut, gdy losy meczu były rozstrzygnięte. Niby niewiele, ale wystarczająco, aby dobić warszawski klub. Przy bramce asystował Sebastian Mila, po raz kolejny upominający się o powołanie do reprezentacji Polski.
"Roger" był najlepszy na boisku. Dzielił i rządził w środku pola, a przed przerwą zdobył gola z rzutu wolnego. Dla gospodarzy strzelali jeszcze Piotr Celeban i wracający do zespołu po ciężkiej kontuzji i półrocznej absencji Łukasz Gikiewicz.
Polonia raziła nieskutecznością
Poloniści mogą pluć sobie w brodę. Nie wykorzystali szansy na objęcie prowadzenia w tabeli. Co więcej, w spotkanie weszli lepiej od gospodarzy i mogli wyjść na prowadzenie, ale na ich przeszkodzie stał albo bramkarz Śląska Marian Kelemen, albo słupek miejscowych.
Jak wiadomo, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Śląsk wygrał pewnie 4:0 i wskoczył na szczyt tabeli.
twis//kdj