Nocne pożary na Mokotowie. "Wyglądało to tak, jakby ktoś szedł i po kolei podpalał altany śmietnikowe"

Pożar altan śmietnikowych na Mokotowie
Pożar altany śmietnikowej na Mokotowie
Źródło: Kuba / Kontakt 24
W piątek późnym wieczorem strażacy gasili palące się altany śmietnikowe. - Biorąc pod uwagę specyfikę i ile tych pożarów było, można wstępnie określić, że było to podpalenie - przekazała straż pożarna. Pierwszą informację na ten temat otrzymaliśmy na Kontakt 24.

- W sumie mieliśmy zgłoszenia o trzech pożarach na ulicy Gagarina w okolicy numerów: 17, 15 i 10. Wyglądało to tak, jakby ktoś szedł i po kolei podpalał altany śmietnikowe, ale to wyjaśni jeszcze policja. Pierwsze zgłoszenie otrzymaliśmy o 23.10, kolejne dwa kilkanaście minut później. Ktoś prawdopodobnie podpalał kosze ze śmieciami znajdujące się w altance. Wszędzie zostały zadysponowane zastępy strażaków - przekazał nam w sobotę Jarosław Dobrzewiński ze stołecznej straży pożarnej.

Sprawą zajęła się również policja. - Policjanci prowadzą czynności w sprawie podpalenia altan śmietnikowych na Gagarina, Zwierzynieckiej i Czerniakowskiej. Tam także w wyniku pożaru uszkodzony został samochód. Na chwilę obecną policjanci pracują w celu ustalenia sprawcy, bądź sprawców - przekazał nam w poniedziałek rzecznik mokotowskiej policji Robert Koniuszy.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Pożar altan śmietnikowych na Gagarina
Pożar altan śmietnikowych na Gagarina
Źródło: SzyK / Kontakt 24

Największy pożar

Wskazał, że większy pożar miał miejsce w altanie przy Gagarina 17. - Tam było aż pięć zastępów strażaków. Zapaliła się konstrukcja altany śmietnikowej wraz z dachem. W momencie naszego przyjazdu pożar był już w fazie rozwiniętej. Zapaliły się także składowane obok śmieci wielkogabarytowe oraz zagrożony był budynek jednokondygnacyjny przylegający do altany, w którym znajdowały się garaże - poinformował strażak.

Dobrzewiński przekazał również, że w wyniku pożaru nikt nie ucierpiał. Uszkodzona została jednak część dachu garażu oraz częściowo samochód osobowy, który stał w pobliżu. - Określiliśmy straty na około 45 tysięcy złotych - podsumował.

Czytaj także: