Co najmniej osiem osób zginęło po zawaleniu się wieżowca w Bangkoku. Doszło do niego wskutek piątkowego trzęsienia ziemi, którego epicentrum znajdowało się w Birmie. Na miejscu katastrofy trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza, a ocalali dzielą się przerażającymi historiami z momentu zawalenia się budynku.
W Bangkoku liczba ofiar śmiertelnych piątkowego trzęsienia ziemi wzrosła do dziewięciu - poinformowała w piątek zastępczyni gubernatora miasta Tavida Kamolvej. Osiem osób zginęło na placu budowy 30-piętrowego wieżowca, który w wyniku trzęsienia ziemi zawalił się. Liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć, gdyż ratownicy wciąż poszukują ponad setki osób, które prawdopodobnie znajdują się pod gruzami budynku. Tajskie media donoszą, że w poszukiwaniu policja używa dronów do wykrywania ciepła ciała oraz psów ratowniczych. Poprzednio informowaliśmy o trzech ofiarach.
Epicentrum wstrząsów o magnitudzie 7,7 znajdowało się w środkowej Birmie, około 50 kilometrów na wschód od miasta Monywa. Do wstrząsu doszło około godziny 14.20 czasu lokalnego. W Tajlandii siłę wstrząsów oszacowano na 7,3.
O sytuacji w Birmie przeczytasz tutaj: 144 ofiary śmiertelne, sytuacja nadzwyczajna w kilku regionach
Wicepremier Tajlandii Phumtham Wechayachai powiedział, że takiego trzęsienia ziemi w Bangkoku nie było od 100 lat. Poinformował też, że w stolicy w dwóch dzielnicach - Chatuchak i Bang Khun Thian - doszło do zawalenia się budynków. W akcji poszukiwawczej biorą udział strażacy, policjanci, a także drony i przeszkolone psy.
"Biegłem na oślep, by znaleźć wyjście"
Stacja CNN przytoczyła historię budowniczego, któremu udało się cudem uciec z zawalającego się wieżowca w Bangkoku. Mężczyzna wykonywał prace hydrauliczne, gdy nagle ściany dookoła niego zaczęły się trząść.
- Miałem zawroty głowy. Potem z sufitu zaczęły spadać kawałku gruzu i cement, a drżenie stało się silniejsze. Krzyknąłem, by wszyscy uciekali - opowiadał. Następnie dookoła niego rozległ się potrójny huk, a oczy mężczyzny wypełnił biały pył.
- Po wybuchu nic nie widziałem. Biegłem na oślep, by znaleźć wyjście - opowiadał. - Zacząłem szukać moich współpracowników. Gdy ludzie zaczęli wydostawać się na zewnątrz, zapanował chaos.
Budowniczy powiedział, że po wydostaniu się z budynku był cały pokryty białym pyłem. - Pomyślałem, że gdyby nawet nie przygwoździł mnie spadający cement, mógłbym umrzeć od tego pyłu - przyznał. Wyjaśnił, że w zawalonym budynku utknęło trzech członków jego zespołu. - Mamy nadzieję, że ekipa ratunkowa dotrze do nich na czas - dodał.
Mieszkańcy wracają do domów
W Bangkoku trzęsienie ziemi spowodowało kołysanie się budynków. Z wielu z nich ewakuowano mieszkańców. Ludzie w panice wybiegali z wieżowców i hoteli.
W oświadczeniu wydanym po trzęsieniu ziemi przez biuro szefowej rządu Paetongtarn Shinawatry można było przeczytać, że premierka "wzywa społeczeństwo do unikania wysokich budynków, korzystania wyłącznie ze schodów i zachowania spokoju". "Wszystkie agencje rządowe zostały poinformowane, a szkoły zostały poinstruowane, aby wcześniej odsyłać dzieci do domu" - dodano.
Paetongtarn Shinawatra informowała, że ogłosiła Bangkok strefą zagrożenia i powiadomiła prowincje w całym kraju, aby traktowały sytuację jako nadzwyczajną. W piątek wieczorem wydała kolejne oświadczenie, w którym zaznaczyła, że jedynymi budynkami, których stabilność budzi obawy, są te w trakcie budowy.
"Chcemy zapewnić opinię publiczną, że wstrząsy wtórne po tym wydarzeniu nie będą stanowić poważnego zagrożenia. Mieszkańcy wieżowców, które zostały uszkodzone w niewielkim stopniu, mogą bezpiecznie wrócić do swoich domów" - stwierdziła Shinawatra.
Premierka poinformowała, że po pierwszym trzęsieniu ziemi odczuwalnych było około 12 wstrząsów wtórnych. Jak podkreśliła, nie ma ryzyka wystąpienia tsunami, ponieważ trzęsienie było wystarczająco daleko od brzegu, w głębi lądu.
Tajlandzki departament lotnictwa cywilnego ogłosił, że wszystkie loty do i ze stolicy Tajlandii odbywają się normalnie.
"Mieszkańcy Bangkoku nie pamiętają tak dużych wstrząsów"
Zawalenie się wieżowca i sytuację w Bangkoku skomentował na antenie TVN24 Tomasz Augustyniak, korespondent w regionie Azji i Pacyfiku.
- Ten budynek, który się zawalił w Bangkoku, to chyba największe zniszczenie, jakie do tej pory odnotowano - powiedział Augustyniak. - Nie jest to tak, że walą się tutaj budynki - dodał. Powiedział, że życie w Bangkoku powoli wraca do normy na tyle, na ile jest to możliwe. - Mieszkańcy Bangkoku nie pamiętają tak dużych wstrząsów - przyznał. Dodał, że zniszczenia w mieście były punktowe.
Woda wylewała się z basenów
Trzęsienie było na tyle silne, że podczas wstrząsów woda wylewała się z basenów znajdujących się na dachach drapaczy chmur. Według niemieckiego centrum badań geologicznych GFZ odnotowane trzęsienie ziemi było płytkie, zaledwie o głębokości 10 km.
Źródło: PAP, Reuters, CNN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/RUNGROJ YONGRIT