W rezerwacie Antelope Valley w południowej Kalifornii wiosna rozgościła się na dobre. W tym roku pokrywający ją kwiatowy dywan jest wyjątkowo różnorodny pod względem gatunkowym. Zjawisko jak co roku przyciągnęło tysiące turystów.
Niezwykle wilgotna zima sprawiła, że suche zbocza południowej Kalifornii pokryły się dywanami pomarańczowych i żółtych kwiatów, głównie pozłotek kalifornijskich (Eschscholzia californica). Zjawisko to najłatwiej zaobserwować w rezerwacie Antelope Valley California Poppy Reserve, specjalizującym się w ochronie tego gatunku.
Opady i kwiaty
Jak przekazał w rozmowie z agencją Reutera Kevin Overduin, przedstawiciel zarządu Parków Stanowych Kalifornii, w tym roku w rezerwacie zaobserwowano wyjątkowo wiele gatunków.
- To, czego doświadczamy w tym roku, to skutek niezwykle obfitych opadów - wyjaśnił. - To poskutkowało większą różnorodnością kwiatów. Chociaż łąka wygląda spokojnie, pomiędzy gatunkami cały czas zachodzi walka o możliwość przetrwania w tym środowisku.
Jak wyjaśnił Overduin, do pojawienia się kwiatowego dywanu niezbędne są odpowiednie warunki środowiskowe. Wpływają to czynniki takie, jak rodzaj gleby, ekspozycja na słońce i odpowiednia suma opadów, występujące tylko w określonych punktach stanu. Z tego powodu kwiatowe łąki są również bardzo wrażliwe na zmiany klimatyczne i wpływ gatunków inwazyjnych.
Piękno pod ochroną
Pozłotki kalifornijskie to symbol stanu Kalifornia, dlatego są one pod specjalną ochroną. Jak tłumaczą eksperci, nieostrożne chodzenie po łanach kwiatów może mieć katastrofalne skutki dla tego ekosystemu - przykładowo, turyści mogą zadeptać rośliny, zanim te wyprodukują nasiona. Duży ruch może również zagęścić glebę, utrudniając wzrost kwiatów.
Obostrzenia nie zrażają tysięcy turystów, którzy tłumnie przybywają do Antelope Valley California Poppy Reserve, by zobaczyć ulotne zjawisko i uwiecznić je na zdjęciach.
- To jest naprawdę wspaniałe doświadczenie, coś pięknego. Myślę, że każdy powinien odwiedzić to miejsce przynajmniej raz w życiu - powiedziała jedna z turystek Agencji Reutera.
Źródło: Reuters, Washington Post