Lew morski zaatakował i pogryzł surfera u wybrzeży Kalifornii. Niezwykła agresja zwierzęcia była prawdopodobnie wywołana przez chorobę. W okolicy od miesiąca trwa toksyczny zakwit, a zatrute zwierzęta cierpią tak bardzo, że mogą atakować bez ostrzeżenia.
Do zdarzenia doszło w sobotę u wybrzeży miasta Oxnard w południowej Kalifornii. Mężczyzna surfował około 140 metrów od brzegu, gdy z fal wyłonił się lew morski. Chociaż surfer próbował uniknąć kontaktu ze zwierzęciem, zaczęło ono zmierzać w jego stronę. Mężczyzna próbował ratować się ucieczką w stronę brzegu, ale w pewnym momencie lew morski go dogonił i wbił w niego zęby, ściągając surfera z deski.
- Nie wiem, jak opisać strach, który ogarnął mnie w tamtej chwili - napisał mężczyzna w mediach społecznościowych. - Byłem tak daleko od brzegu, bezradny, wpatrujący się w pysk, którego wyraz nie przypominał niczego, co widziałem do tej pory.
Poważna choroba
Surferowi udało się samodzielnie oswobodzić. Wrócił na plażę, zasłaniając się deską przed kolejnymi próbami ugryzień. Po wyjściu na brzeg udał się do szpitala, a następnie skontaktował z lokalnym instytutem badania morskiej fauny, by zgłosić niezwykłe zachowanie zwierzęcia.
Jak wyjaśnili przyrodnicy, agresja prawdopodobnie była związana z toksycznym zakwitem, który od końca lutego utrzymuje się u wybrzeży Kalifornii. Spowodowały go okrzemki z rodzaju Pseudo-nitzschia, które produkują neurotoksyczny kwas domoikowy. Może on dostać się do organizmu morskich ssaków wraz z mięsem jedzących glony ryb.
"Objawy u ssaków morskich obejmują drgawki, nieskoordynowane ruchy głowy oraz stany letargu lub śpiączki" - przekazali naukowcy z California Wildlife Center. - "Chore zwierzęta cierpią i są zdezorientowane. Nie należy wchodzić z nimi w interakcje, ponieważ w każdej chwili mogą się one rzucić na człowieka i go ugryźć."
To nie jedyny niedawny przypadek zatrucia kwasem domoikowym u lwów morskich. Od lutego toksynę wykryto u ponad 50 osobników w okolicach Malibu.
Źródło: CBS News
Źródło zdjęcia głównego: ENEX