Chłód, widziany od jakiegoś czasu w wyliczeniach modeli meteorologicznych, znajduje coraz mocniejsze potwierdzenie w cyrkulacji powietrza rozwijającej się nad półkulą północną. Jego ostatnie zsunięcie się nad Kanadę okazało się spektakularne i mocniejsze, niż zakładano. W północno-zachodniej części kraju bardzo wcześnie ścisnął siarczysty mróz, a stało się to w wyniku oddziaływania mocno osłabionego wiru polarnego wysoko w atmosferze nad Arktyką. Jego rozchwianie doprowadziło do gwałtownego spadku temperatury do -53 stopni Celsjusza w miejscowości Braeburn na Jukonie.
Japońska Agencja Meteorologiczna prognozuje tymczasem kolejną falę ciepła obejmującą stratosferę Arktyki, a tym samym następne zaburzenie wiru polarnego, który może i nam wyreżyserować pogodę. Czapa zimna, wypchnięta ze swojego naturalnego położenia przez napierające na Arktykę ciepło, ma zsunąć się z czoła kuli ziemskiej i nieść kolejne spływy zimna w rejony oddalone od bieguna. Ponownie Ameryka Północna znaleźć się ma na jego drodze, ale i Europie dostanie się co nieco z bogactwa Arktyki - około świąt Bożego Narodzenia wir polarny podzieli się na dwa ośrodki i zacznie wpływać na pogodę przy ziemi w Ameryce i Eurazji.
Pierwszy jęzor zimna zsunąć się ma w nasz rejon w okolicach świąt, a drugi - silniejszy - około sylwestra. Spływ ma być tak głęboki, że pod koniec grudnia może dotrzeć do Londynu, Paryża i Rzymu.