Złota polska jesień dobiega końca, nadchodzi szarobura aura, taka z pogranicza zimy. O tym, jak w różnych modelach meteorologicznych rysuje się listopad, pisze synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek.
- Listopad zapowiada się suchszy niż zwykle z powodu anomalii wysokiego ciśnienia. Pogoda ma być kształtowana przez układy wyżowe.
- Termicznie listopad osadzony ma być w normie i nieco ponad według amerykańskich i europejskich prognoz.
- Pierwsza połowa miesiąca przyniesie ochłodzenie, natomiast w drugiej połowie zimno powinno nieco odpuścić.
Złota polska jesień dobiega końca. Dan Pearson, angielski ogrodnik, zauważył, że teraz właśnie kolory znikają, a gałęzie ogołocone z liści pokazują szkielety roślin. Otacza nas zgnilizna i rozkład, ale nie jest to śmierć, która powinna niepokoić, tylko szczyt rocznego cyklu. Kończy się sezon wegetacyjny, a towarzyszy mu zwykle szarobura aura.
W Polsce listopad, kojarzony z wielodniowymi mgłami i przenikliwym chłodem, zmienia się jednak wraz z postępującym ociepleniem. Wprawdzie co roku rozsiadają się nad Europą w tym czasie tak zwane "zgniłe" wyże, które w typowych dla nich procesach osiadania powietrza "duszą" przy ziemi wilgoć i dymy, ale coraz częściej listopad bywa pogodny i umiarkowanie ciepły, z temperaturą średnią dobową utrzymująca się powyżej 5 stopni Celsjusza, czyli powyżej termicznego progu między jesienią a przedzimiem. Jak będzie w tym roku?
Opady w listopadzie. Co widać w prognozach?
Wyże mocno rozsiadły się w Europie Zachodniej i Środkowej. Prognoza opadów dla Europy na listopad, wyliczona przez modele amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanu i Atmosfery (NOAA) oraz Europejskiego Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody (ECMWF), wskazuje na wyraźnie suchszy sezon z powodu anomalii wysokiego ciśnienia. To oznacza ciąg dalszy pogody kształtowanej w przewadze przez układy wyżowe. Według amerykańskich prognostów tylko daleko na północy oraz na wschodzie kontynentu odnotuje się więcej opadów niż zwykle. Europejski model natomiast zakłada, że sumy oscylować mają wokół norm wieloletnich. A zaznaczyć tu trzeba, że deszcze w listopadzie w Polsce nie są imponujące, zawierają się w przedziale 30-50 litrów na metr kwadratowy. Tylko na Wybrzeżu bywają obfitsze, do 60 l/mkw., a wysoko w górach przekraczają 100 l/mkw.
Nad Europą rozbuduje się wielki wał wyżowy
Wyże nad Europą tylko na krótko, co jakiś czas, ustępują miejsca atlantyckim niżom sztormowym. Właśnie na początku listopada układ taki, znad zachodniej Europy, daje nieco pola niżom znad Północnego Atlantyku i Oceanu Arktycznego. W Polsce nasila się więc wiatr, a nad północnymi i północno-wschodnimi regionami możliwe są groźne wichury. To sytuacja przejściowa, bo już około 4 listopada wyż rozepchnie się na tyle, że uspokoi wiatr. Ma rozbudować się wielki wał wyżowy od Wysp Brytyjskich, przez Bałkany, po północną Afrykę i stanowić zaporę dla sztormowych niżów. Widoczny jest dobrze w wyliczeniach amerykańskiego modelu GFS jeszcze 10 listopada. Prognoza odchylenia ciśnienia od normy kreśli bardzo stabilną sytuację w Europie Zachodniej i Środkowej. Taki układ w atmosferze szybko nie ustępuje. W lecie oznaczałby pogodę "jak drut" - słońce i ciepło, ale w listopadzie oznacza pogodę pochmurną i mglistą z przejaśnieniami i rozpogodzeniami.
Wyże trzymać mają w ryzach północne sztormy co najmniej dwa-trzy tygodnie. Uwięzione w wysokich szerokościach geograficznych nieść mają deszcz i śnieg daleko od Polski. Pochmurne, wietrzne niże, rodzące się w rejonie Labradoru, mają bowiem okrążać wyż i wędrować łukiem szlakiem grenlandzko-swalbardzkim, by ostatecznie wnikać w głąb Rosji. A Polska, położona między wschodem i zachodem, dostawać się ma tylko chwilami w strefę niższego ciśnienia, silniejszego wiatru i mieszanych opadów. Jeśli uzbiera się ich w sumie przez cały miesiąc w centrum kraju około 20 litrów, to będzie dobrze, a tyle pada w jedno letnie burzowe popołudnie.
Wniknięcie chłodniejszych mas
Taki stabilny wyż utrzymujący się nad zachodnią i środkową Europą, wał rozciągnięty w kierunku północ-południe oraz nurkujące nad wschodnią Europę niże stanowią pewne zagrożenie. Budują bowiem drogę dla swobodnego wnikania z północy zimnych mas powietrza. Zwykle największe uderzenie skierowane jest we wschodnią Europę, gdzie między falami śnieżyc napływają kolejne porcje zimnego powietrza. Ale Polska dostaje się wtedy na skraj zatok chłodu.
Tym samym do połowy listopada temperatura wzrastać może popołudniami do 5-10 st. C, szczególnie na zachodzie, ale na więcej to już raczej nie ma co liczyć. Gorzej może być na wschodzie. Termicznie tegoroczny listopad osadzony ma być w normie i nieco ponad normę według amerykańskich i europejskich prognoz. NOAA szacuje, że nieco więcej cieplejszych mas powietrza wnikać ma nad zachodnie i północe regiony kraju, za to ECMWF szacuje, że to wschodnie i południowe regiony będą nieco cieplejsze. Odchylenie jednak w skali całego miesiąca miałoby wynieść według obu ośrodków około 1 st. C. To niewiele i oznacza, że równie dobrze listopad może być miesiącem termiczne zupełnie w normie. Tym bardziej że prognozy modeli sezonowych mają tendencję do pokazywania na ogół łagodniejszej aury jesienią i zimą, a przede wszystkim wyższej temperatury.
Fale zimna na początku listopada
Gdy bliżej przyjrzymy się prognozom europejskiego modelu, zobaczymy, że fale zimna pojawią się w listopadzie, a temperatura momentami spadać będzie poniżej 0 st. C. Silny wyż w pierwszej połowie miesiąca sprzyjać ma spływom zimnych mas powietrza z północy. Pierwsze chłody przyjdą już w weekend 2-3 listopada. W niedzielę rano temperatura w wielu regionach spadnie do -3 st. C.
Kolejnej fali zimna z północy i wschodu należy spodziewać się przed 10 listopada. Temperatura spaść ma mocno poniżej normy, co oznacza snujący się przy ziemi chłód, a możliwe, że w towarzystwie mgieł i niskich chmur stratus. Szanse na utrzymanie się tego zimna na dłużej, co najmniej do połowy miesiąca, są niestety duże.
"Jęzory chłodu" i spadek temperatury
Po 10 listopada wyże powinny zmienić swe położenie i przenieść się na wschód Europy. Według wyliczeń amerykańskiego modelu GFS wyż miałby umocnić się już nad Rosją i ściągać ze wschodu, z głębi kontynentu, surowe masy powietrza formujące jęzory chłodu. Objęłyby one wschodnią i południowo-wschodnią Polskę. Temperatura nie tylko nocami spadałaby tam poniżej 0 st. C, do -8/-5 st. C, ale i w ciągu dnia mogłaby wciąż być ujemna. W zachodnich regionach kraju warunki termiczne byłyby łagodniejsze, ale już typowe dla listopada, kiedy to temperatura nie przekracza po południu 5 st. C.
Pogoda na drugą połowę listopada
W drugiej połowie listopada zimno powinno nieco odpuścić. Według ECMWF do Polski wniknąć miałoby od zachodu i południowego zachodu więcej łagodnych mas powietrza. Wraz z przenosinami wyżu na wschód atlantyckie wiry niżowe zaczęłyby mocniej wnikać w kontynent europejski i nieść kłębiące się chmury, deszcz oraz silny jesienny wiatr rozwiewający mgły. I nie pozwoliłyby temperaturze spaść poniżej 0 st. C. Czy i Polska dostanie się w końcu pod ich wpływ? Model ECMWF zakłada, że po 18 listopada do końca miesiąca temperatura średnia na zachodzie i północy naszego kraju powinna być już nieco wyższa niż zwykle. Na Pomorzu, Warmii i Mazurach odchylenie na plus mogłoby wynieść nawet 2 st. C.
Wokół nas brzmią ostatnie fanfary złotej jesieni. Nadchodzi jesień późna, taka z pogranicza zimy. Jednak z dekady na dekadę przesuwa się data początku przedzimia. Jeszcze w drugiej połowie XX wieku charakterystyczny dla przedzimia typ pogody zaczynał pojawiać się w październiku, teraz potrafi przyjść nawet pod koniec listopada czy na początku grudnia. I w tym roku wyliczenia modeli sezonowych kreślą obraz dość łagodnego końca jesieni. Ale czy aby na pewno wyże, które mocno rysują się w prognozach, będą łaskawe? Wygląda na to, że w drugiej dekadzie miesiąca przypomną nam, że wkraczamy w porę roku o dość brzydkiej i smutnej twarzy.
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock